O sensie inwestowania w PC natchniony wymaganiami Wiedźmina 3 - Qualltin - 8 stycznia 2015

O sensie inwestowania w PC natchniony wymaganiami Wiedźmina 3

Z wypiekami na twarzy od dawien dawna Polacy wyczekują informacji o cudownym dziecku z kraju nad Wisłą, które to jako jedno z niewielu dzieł spod ręki polskiego cyfrowego rzemieślnika może mieć szansę odnieść (ponownie) światowy sukces. Nic więc dziwnego, że każda kolejna garść informacji trawiona jest w zastraszająco szybkim tempie, czego efektem są potem dyskusje na szkolnych korytarzach, w komunikacji miejskiej czy też miejscach pracy, a tematem ich jest „miodność” i cudowność nowego Wiedźmina 3. Czar ten, jak się okazuje, prysł u znacznej ilości osób gdy tylko opublikowano oficjalne wymagania najnowszej produkcji CD Projekt RED…

Nikt nigdy nie mówił, że granie na komputerach stacjonarnych będzie tanie i wygodne. Kiedyś wprawdzie mogło być znacznie łatwiej, gdyż okres pomiędzy kolejnymi rewolucjami w sprzęcie miał średnio długość paru lat, dziś to potrafią być ledwie tygodnie, a jeśli ów trend się zachowa, to niedługo zmieni się to może nawet w dni. Oznacza to nie mniej nie więcej, tylko konieczność inwestowania ogromnych środków w hardware, bo tylko w ten sposób możliwe będzie dogonienie pędzącego dyliżansu spod szyldu „wymagań sprzętowych”. I z czasem każdego uderza w twarz pięść rzeczywistości dając do zrozumienia, że nadszedł czas mimowolnej agonii posiadanych przez nas zakupionych kiedyś blaszaków, bowiem ich wnętrzności nijak nie są w stanie sprostać postawionym przed nimi wymaganiom w kwestii nowej rozrywki cyfrowej.

Mój obecny komputer kupiony został w roku 2010, gdzieś w jego połowie. Wówczas był to cud techniki, któremu nie straszne były jakiekolwiek zmagania z grami, a informacje o wymaganiach sprzętowych nowych tytułów mogłem przewijać bez skrupułów. Dawało to pewien spokój i pewność, że zakup ten miał sens. Miał, jednak krótkotrwały. Dwa lata mogłem korzystać z dobrodziejstwa takiego zestawu, z czasem jednak doskwierać zaczęły mi pewne ubytki, których zapełnienie wiązałoby się z wyłożeniem niemałych kwot. Mając ważniejsze wydatki na głowie, dałem sobie spokój z jakimkolwiek doinwestowywaniem mojego PC. Szczęście moje, że taką decyzję podjąłem, bo na przestrzeni ostatnich dwóch lat moje podejście do grania zmieniło się tak diametralnie, że  obecnie jestem już w fazie końcowej przemiany pod nazwą „kończę z aktywnym graniem”. Taka decyzja kiedyś, pozwoliła mi nie mieć wyrzutów do samego siebie teraz.

Podjąłem więc męską decyzję: pozwolę obecnemu komputerowi odejść w spokoju, niech śmierć drogą naturalną pochłonie jego jestestwo, a ja z należytymi honorami podziękuję mu za wieloletnią współpracę. W decyzji tej nie jestem jednak odosobniony. Podobne spostrzeżenia dotyczące braku chęci do grania pojawiły się także u moich rówieśników (ot, to słowo zawsze będzie wymładzać!). Jednogłośnie więc wszyscy stwierdzili, że Wiedźmin 3 będzie ostatnią grą, w jaką chcą zagrać, kończąc swoje growe przygody z produkcją, która najbardziej nadaje się do zwieńczenia tej trwającej wiele lat przygody. I jakie jest zdziwienie teraz wszystkich, w tym i moje, gdy naszym oczom ukazały się wymagania minimalne, które sprowadzają nas na ziemię dając do zrozumienia, że Wiedźmin 3 nie będzie dla nas. Nie ma w tym w sumie nic dziwnego, bowiem gra tego formatu potrzebuje solidnej stacji, która w należyty sposób zorganizuje graczom środowisko do korzystania z wiedźmińskiego świata, jednak pewne niezadowolenie pozostaje w głowie pomijając przy tym na chwilę racjonalne podejście do sprawy. Legły w gruzach wyniosłe plany odejścia z growego światka z honorami, pozostanie tylko wpatrywanie się w materiały wideo szczęśliwców, którym przypadnie możliwość grania w tę grę.

Oczywiście specjalnie odrobinę ukoloryzowałem historię dodając pewien tragizm sytuacji, jednak sens pozostaje niezmienny – wielu ludzi, w tym i ja, miało nadzieję na przygody z Wiedźminem jako ostatnie, które spędzą jako gracze aktywni, przechodząc potem w stan weteranki growej. Niektórzy porzucą komputery na rzecz konsol, inni z kolei przesiądą się na laptopy, na których grać się według naszej opinii nie da wygodnie, a pozostali w ogóle rozminą swoje drogi z cyfrową rozrywką w postaci gier. Czasu coraz mniej, chęci też jakoś uciekają, a przy tym niewielu ma na tyle gotówki wolnej, aby inwestować w taki sprzęt z każdym kolejnym rokiem. Pozostaje więc emerytura, której trudy umilić mogą co najwyżej konsole pozbawione pewnych wad (jak np. problemy z uruchomieniem gier z racji różnych specyfikacji sprzętowych), te jednak odwiecznym pecetowcom mogą nie wystarczyć jako osłoda rozłąki. Cieszę się jednak, że nowy Wiedźmin 3 będzie prawdopodobnie szalenie dobrą grą, bo to stawia na nogi nasz cyfrowy patriotyzm, choć na chwilę, a przy tym dla graczy pozbawionych przywiązań regionalnych jest dobrą sposobnością do tego, żeby po prostu zagrać w dobrą grę.

Qualltin
8 stycznia 2015 - 22:41