Destiny - porażka czy przemyślany w swych celowych wadach hit? - DM - 14 stycznia 2015

Destiny - porażka, czy przemyślany w swych celowych wadach hit?

Z czym nam się kojarzy Destiny? Z ogromnym budżetem, wielkimi oczekiwaniami i sporym zawodem po premierze gry. Rasgul w swoim wpisie uznał ją nawet za jedną z największych porażek minionego roku. Normalnie podpisałbym się pod tym, bo większość stawianych jej zarzutów jest słuszna, ale jest jednak też i druga strona medalu. Pełne serwery, 13 milionów graczy i  fakt, że choć sam nie lubię tego typu gier, to włączam ją zamiast Battlefielda czy ARMA. Prawie codziennie… Czy drętwe i nudne misje w Destiny to celowy zabieg twórców gry?

Czaszki, szkielety... klimaty jak w piekielnych poziomach Dooma

Podobnie jak u wielu innych, pierwsze zetknięcie z grą przyniosło sporo rozczarowań - tam przecież nic do siebie nie pasuje! Nudne przerywniki, usypiające monologi, mało wciągające misje. Z jednej strony biblijne odniesienia, powaga, nazwy jednostek zaczerpnięte z mitologii greckiej, Imperium Rzymskiego, fantastyki, z drugiej - komiczny wygląd i animacje niektórych wrogów niczym z kreskówki dla dzieci, inne przypominają z kolei okropne kreatury z horrorów czy roboty z filmów SF. Lokacje pełne są niesprecyzowanych budowli, których przeznaczenia trudno się domyślać (z wyjątkiem promów kosmicznych na Ziemi), a pomiędzy którymi leżą zardzewiałe wraki swojsko wyglądających samochodów, nawet na planecie Wenus. W tej futurystycznej wizji mamy też młodziutką, wyluzowaną królową, której brakuje tylko iPoda i piosenek Lady Gaga, korytarze zasypane ludzkimi szkieletami i zestaw broni, która wygląda i działa prawie jak te współcześnie używane.

Mitologiczny świat science-fiction przyszłości - i gdzieś, w wąskim korytarzu piwnicy!!! utknęła rosyjska ciężarówka z lat 70 - tych...

W takim miksie naprawdę ciężko o udaną fabułę, Destiny więc niczym nas nie zaskoczy, nie wzruszy czy nie zadziwi, ale ona nie ma nas wciągać w  historię, która ciekawie się kończy i zmusza do rozmyślań po jej finale, jak np. Bioshock Infinity. Destiny ma nas wciągnąć na o wiele dłuższy czas, a to udaje się jej całkiem nieźle - być może właśnie dlatego, że kompletnie ignorujemy jej fabułę i bohaterów?

Jeden z redaktorów portalu Polygon - Justin McElroy (@JustinMcElroy), najpierw na Tweeterze, a potem w artykule - wysunął tezę, że nijakość i "ogólność" fabuły i świata Destiny jest świadomym i celowym zamierzeniem twórców. Dlaczego? Bo tylko wtedy nie będziemy zwracać uwagi na to, jak wiele razy podchodzimy do poszczególnych misji czy Strike’ów. Im dłużej gram w dzieło Bungie, tym bardziej się z tym zgadzam.

Lata ewolucji i kosmiczne technologie, ale broń wciąż przypomina tą z początków jej powstania

Istotą Destiny jest powtarzanie tych samych wyzwań - samemu lub w kooperacji z innymi graczami, by może akurat tym razem zdobyć jakiś „legendarny” fant. Płytkość zadań i bohaterów sprawia, że kompletnie zapominamy o nich, nie ma tam nic co się opatrzy, „zużyje”, sprzykrzy. Wszystko jest cudownie nijakie, wszystko pasuje do wszystkiego, teksty Ducha to ciągle to samo, jest tylko ogólna walka dobrych ze złymi - a nie konkretne, epickie zadanie, które mogłoby równać się z zakończeniem Mafii czy Bioshocka. Liczy się tylko towarzystwo w jakim gramy, pokonanie bossa i ewentualne nagrody jakie zdobędziemy. Nawet przy dwudziestym powtórzeniu tego samego Strike’u. W tych aspektach Destiny potrafi być naprawdę wspaniałe - świetny „feeling” strzelania i satysfakcja z używanych broni, rewelacyjna muzyka w tle (zwłaszcza na Wenus), niesłychanie „czysty” i nie zaśmiecony interfejs, brak czatu na ekranie - a co za tym idzie - brak agresji i wyzwisk w stronę graczy nawet gdy niezbyt dobrze nam idzie (zdecydowanie trudniej coś takiego powiedzieć własnymi słowami). Jest wręcz na odwrót - często wspólne Strike’i czy misje kończą się zaproszeniem do grona znajomych. Czy Bungie celowo stworzyło świat Destiny na wzór grającego w tle radia, które coś tam nadaje, ale kompletnie nie pamiętamy piosenek, przekazu, bo wykonujemy przy nim zupełnie inne rzeczy?

Destiny to zupełnie nowy rodzaj FPSa, który jak podkreślają sami twórcy - nie jest grą MMO. To swoista hybryda, która czerpie z wielu gatunków, zapożycza to, co dobrze wpływa na rozgrywkę. Według Bungie - to prostu gra akcji, według niektórych: SWS - Shared World Shooter. Jako pierwsza ze swojego rodzaju - nie jest doskonała, ma wady, ale nie przyćmiewają one jej zalet - głównie tej, że bardzo wciąga - nawet mnie, wroga wszelkich gier MMO, levelowania, farmienia, grindowania itp. :) Mam wrażenie, że Destiny najbardziej docenią gracze, którzy poświęcają jej „właściwą” ilość czasu, którzy nie spędzają nad nią pięciu nieprzespanych nocy pod rząd - byle tylko osiągnąć maksymalny poziom jak najszybciej. Oni mogą za szybko poczuć znużenie rozgrywką, a wydawane przez Bungie dodatki nie będą na tyle częste, by zapewnić im nową porcję wyzwań.

Czy Destiny jest porażką? Zdecydowanie nie! Może być rozczarowaniem dla gracza preferującego samotne rozegranie kampanii fabularnej, ale w kooperacji, z headsetem na głowie - to świetny shooter FPP, który zapewni długie miesiące zabawy. Shooter, w którym liczy się towarzystwo, strzelanie (czasem też nagroda) - a nie głos Tyriona Lannistera. Czas pokaże, czy taki sposób tworzenia FPSów, a raczej SWSów znajdzie kolejnych naśladowców…

DM
14 stycznia 2015 - 22:02