The Crew – cień interakcji społecznej - Yoren - 24 marca 2015

The Crew – cień interakcji społecznej

Od kiedy po raz pierwszy zagrałem w Need For Speed: Carbon i ujrzałem tamtejszą skromną, lecz oryginalną strukturę frakcyjną, marzyłem o umieszczeniu tej formuły w grze sieciowej. Śniłem o przemierzaniu świata wraz z sojusznikami i napotykaniu przeciwników, gdzie językiem potężnego warkotu silników wymienialibyśmy się obelgami. Nie jest więc zaskoczeniem moje uradowanie z którym spotkałem się na wieść o zaimplementowaniu systemu frakcji w grze The Crew. Niestety, radość ta została zachwiana z momentem uruchomienia owej produkcji.  Wraz z czasem gry coraz wyraźniej słyszałem głos człowieka, który pilotował samolot linii lotniczych Marzenia. „Prosimy o zapięcie pasów oraz nałożenie masek tlenowych. Zderzenie z Rzeczywistością jest nieuniknione.” Jako jeden z ocalałych postaram się opisać całe zdarzenie.

Jest nas wielu a na imię nam… Hm, nie pamiętam…

Wraz z postępem fabularnym uzyskujemy kolejno dostęp do pięciu frakcji. Każda z nich mieści się w innym rejonie Stanów Zjednoczonych i jak łatwo się domyślić posiada inną nazwę oraz logo. Główną ideą, która przyświecała umieszczeniu frakcji w The Crew było utworzenie dla graczy angażującego zajęcia w postaci rywalizacji na większą skalę. Przez cały miesiąc gracze walczą o wpływy dla swoich frakcji poprzez wykonywanie wyścigów PvE oraz PvP w różnych rejonach Stanów Zjednoczonych. Im większy udział jednostki w zdobywaniu reputacji, tym większa będzie jej dzienna pensja otrzymywana przy logowaniu się do gry. Na koniec miesiąca członkowie najlepszej frakcji w regionie otrzymują w ramach nagrody dostęp do dodatkowych misji z wyjątkowymi nagrodami. O ile brzmi to pomysłowo i ciekawie tak muszę z przykrością stwierdzić, że system frakcji aktualnie nie działa jak należy.

Poziom na jakim stoi nasze poczucie przynależności do frakcji jest taki sam, co poziom przynależności krzesła do zwierząt morskich. Wszystko spowodowane jest tym, iż poza nazwą i logo nasza frakcja nie różni się niczym od pozostałych. Żadna z nich nie posiada unikalnej filozofii oraz unikalnych upodobań motoryzacyjnych a sama przynależność nie daje nam korzyści. Gra oczywiście rzekomo zakłada, iż każda frakcja domyślnie kontroluje jeden rejon przez co odnosimy wrażenie, że jest on „nasz” i możemy traktować go jak hipotetyczny dom. Ja jednak uważam, że wybór frakcji na poziomie prostej preferencji wobec jej umiejscowienia to za mało by poczuć jakąkolwiek przynależność.

Można założyć, że każda frakcja skupia się na jednej specjalizacji. Wraz z osiąganiem odpowiednich poziomów uzyskujemy dostęp do sklepów, które oferują tuning samochodu w konkretnej specjalizacji. Warto nadmienić, iż każdy z nich znajduje się w innej części Stanów Zjednoczonych. Łatwo jest, więc połączyć ten fakt wraz z domyślnymi rejonami frakcji by utworzyć obraz indywidualności na którym widnieje upodobanie motoryzacyjne. Jest to jednak iluzja, którą mogą utworzyć sami gracze, albowiem gra na żadnym etapie nie informuje nas o tym, że specyfikacje samochodów są tym co określa odrębność frakcyjną. Potwierdza to fakt, iż sama przynależność nie daje nam jakichkolwiek korzyści powiązanych z konkretną grupą samochodów.

Całe to zamieszanie sprawia, że gracze nawet nie myślą o odejściu z frakcji do której zostali przypisani na samym początku rozgrywki. Wilki, bo taką właśnie nazwę nosi ta frakcja, aktualnie stanowią ponad 50% populacji The Crew! Tak duża ilość reprezentantów wręcz z góry ustala kto okaże się być zwycięzcą w wojnach frakcji pod koniec miesiąca. Nie jest więc niespodzianką fakt, iż gracze którzy z jakichś powodów zmienili frakcję w późniejszym etapie rozgrywki, zaczynają celowo je opuszczać i dołączać do Wilków. Któż nie chciałby być zwycięzcą.

W ekipie raźniej. W ekipie tłoczniej.

Niedoskonałość systemu frakcyjnego nie jest niestety jedną rzeczą, która wpływa na niekorzyść interakcji społecznej. Kolejny problem stanowi tytułowa ekipa i kooperacja w niej przebiegająca. W trakcie rozgrywki przyjdzie nam dynamicznie tworzyć ekipy z losowo napotkanymi w świecie graczami. Posłuży nam to przy kooperacyjnym wykonywaniu misji, dłuższej grupowej przejażdżce po Stanach Zjednoczonych i… I to w sumie tyle. Z ilością graczy w sesji równą ośmiu, gra nie jest w stanie zaoferować nam niestety nic więcej. Dość skromna ilość aktywności nie oznacza jednak, że stoją one na dobrym poziomie. O ile system szybkiego tworzenia ekip działa sprawnie, tak sam przebieg wyścigu eliminuje powód ich tworzenia. W trakcie trwania misji fabularnych często będziemy spotykać się z utrudnieniem w postaci członków naszej drużyny. Przypadkowe zderzenia czy też wzajemne wypchnięcia z trasy, negatywnie wpłyną na otrzymywany po ukończeniu wyścigu rodzaj nagrody. Dlatego, też w zadbaniu o należne wynagrodzenie staramy się uciec naszym sojusznikom przez co, kooperacja przeradza się w indywidualny wyścig. Rekomenduje wykonywanie tej aktywności tylko wtedy gdy stoi za tym prosta chęć zabawy w grupie czy też złamanie monotonnej samotni. Użyte w nazwie trybu słowo „kooperacja” spotyka się ze swoją prawdziwą definicją tylko w sytuacji, gdzie wszyscy członkowie ekipy jednogłośnie stwierdzają: Tak, chcemy wspólnie uprzykrzyć sobie życie.

W przypadku misji frakcyjnych problemy te nie mają miejsca, albowiem wynagrodzenie jest zawsze stałe. Jedyne utrudnienie z jakim możemy się spotkać to nagły kaprys przywódcy ekipy, by anulować trwający wyścig. Czyn ten nie podlega głosowaniu, co w przypadku długości trwania niektórych misji (od 15 min do 4h) może okazać się niemiłosiernie irytujące. Warto, więc dobierać do ekipy zaufanych graczy, tak by nasza inwestycja czasu nie poszła na marne. Kooperacja w przypadku tych misji jest jak najbardziej możliwa. Szkopuł w tym, iż znajduje ona swoje podłoże w irytującej naturze systemu auto doganiania. Przeciwnicy biorący udział w wyścigu będą naginać prawa fizyki aby dogonić gracza, który zajmuje najwyższą pozycję. Stwarza to zauważalny problem dla członków ekipy zajmujących niższe lokaty w postaci prawie niemożliwych do dogonienia przeciwników. Tak, więc aby wspólnie jako drużyna przekroczyć linię mety i uzyskać odrobinę wyższe wynagrodzenie musimy jechać w pobliżu swoich sojuszników i możliwie wspólnie zyskiwać pozycje w wyścigu.

Jeżeli ktoś marzył o staniu się częścią większej unikalnej organizacji, która stara się zdominować ulice, w The Crew spotka się z rozczarowaniem. Przy aktualnym stanie rzeczy, brakuje czynników motywujących, które rozproszyły by graczy pomiędzy pięć dostępnych frakcji. Do czasu ich pojawienia się skazani jesteśmy na niekończącą się passę zwycięstw Wilków. Jeżeli jednak chodzi o interakcję społeczną, miłą jej formą jest sprawdzony tryb wolnej jazdy. Pomimo małej ilości graczy w sesji, od czasu do czasu zdaży nam się uformować małą grupę, gdzie znajomość będzie liczona w milach a za mowę uchodzić będzie ryk silników.


Yoren
24 marca 2015 - 23:46