Najrzadsze i najcenniejsze gry wideo – co jest warte majątek? - Antares - 22 kwietnia 2015

Najrzadsze i najcenniejsze gry wideo – co jest warte majątek?

Kolekcjonerzy gier wideo są w stanie zapłacić olbrzymie pieniądze za bardzo niepozorne i często zapomniane produkcje. Sprawdźcie przegląd najrzadszych i najcenniejszych gier, by przekonać się, czy gdzieś na waszym strychu lub w piwnicy, nie spoczywa warty majątek Święty Graal elektronicznej rozrywki.

Od pewnego czasu wśród maniaków gier retro krąży informacja na temat aukcji w serwisie Ebay, która oferuje najrzadszą grę, jaką kiedykolwiek wydano na platformie PC Engine firmy Hudson. Konsola ta zadebiutowała na rynku 1987 i odniosła olbrzymi sukces w macierzystej Japonii, gdzie wynikami sprzedaży prześcignęła nawet kultowego Famicoma firmy Nintendo, znanego na zachodzie jako NES, zaś w Polsce pod postacią rosyjskiej podróbki czyli Pegasua. To właśnie PC Engine, noszący na Zachodzie nazwę TurboGrafx-16, zapoczątkował erę 16-bitowych urządzeń do gier. W swoich czasach oferował on więc oszałamiającą jakość oprawy graficznej. W ramach ciekawostki warto również dodać, że ta platforma sprzętowa zaoferowała także jako pierwsza gry wydawane na płytach CD. Było to możliwe za pomocą specjalnej przystawki dostępnej w Japonii.

Pomimo dużych możliwości oraz popularności w Japonii, na zachodzie PC Engine nie odniósł sukcesu, głównie ze względu na małe wsparcie ze strony twórców i wydawców gier, którzy współpracowali już na dobre z Nintendo i Segą. Poszczególne tytuły wydawane w języku angielskim na tej platformie nie osiągały więc wielkich nakładów, a dziś wiele z nich stanowi łakomy kąsek dla kolekcjonerów. I wśród nich, prawdziwym białym krukiem jest wydana w 1994 roku gra Magical Chase, dostępna w idealnym stanie na serwisie aukcyjnym eBay w cenie wynoszącej „tylko” 50 000 dolarów bez jednego centa. Ta niepozorna zręcznościówka z czarownicą na miotle w roli głównej miała dość dziwną historię dystrybucji, na i tak niezbyt popularnej platformie.

Święty Graal dla kolekcjonerów gier retro

Ze wszystkich sklepów, które ją zamówiły dostawę otrzymała bowiem w USA tylko sieć Toys R’ Us, zaś po pewnym czasie, niesprzedane kopie dostępne były wyłącznie w sprzedaży wysyłkowej sieci Turbo Zone Direct. Dziś znalezienie Magical Chase na PC Engine graniczy z cudem, zwłaszcza w nienaruszonym stanie, w jakim oferowana jest na wspomnianej aukcji. Nic więc dziwnego, że właściciel liczy iż znajdzie się kolekcjoner chcący zapłacić za nią tak wysoką cenę. Historia zna bowiem przypadki osiągania przez gry równie zawrotnych cen na aukcjach.

Nie trzeba daleko szukać, by wskazać prawdopodobnie najrzadszą grę wideo, która jeszcze w tym roku została sprzedana w serwisie eBay za kwotę przekraczają 35 000 dolarów. Mowa o Stadium Events czyli sportowej produkcji wydanej na konsolę Nintendo Entertainment System (NES). Tytuł ten charakteryzował się wykorzystaniem podpinanej do konsoli specjalnej maty, pozwalającej na uczestniczenie w zawodach sportowych na ekranie telewizora, za pomocą biegania w miejscu. Mamy więc tu do czynienia z jednym z pierwszych kontrolerów ruchowych w historii. Gra została wydana na terenie Stanów Zjednoczonych przez firmę Bandai (dziś połączoną z Namco pod nazwa Namco-Bandai) i nie byłaby dziś zapewne białym krukiem, gdyby nie nieco dziwna decyzja Nintendo. Japoński gigant kupił bowiem prawa do marki Stadium Events, po czym wycofał wszystkie pozostałe egzemplarze z rynku.

W efekcie otrzymaliśmy jedną z najrzadszych gier na NES, więc nic dziwnego, że egzemplarz zamknięty fabrycznie w pudełku osiągnął na aukcji tak zawrotnie wysoką cenę. Należy bowiem zaznaczyć, że przez cały czas na rynek amerykański trafiło zaledwie 2000 sztuk tej produkcji, z czego do rąk klientów trafiło najprawdopodobniej około 200 sztuk, a dziś wiadomo jedynie o 20 zachowanych egzemplarzach. Warto przy okazji wspomnieć, że używany i odpakowany egzemplarz Stadium Events został sprzedany na eBay w marcu bieżącego roku za ponad 5000 dolarów. Widać na tym przykładzie jak bardzo wzrasta wartość kolekcjonerska, gdy dany produkt pozostaje nowy i nieodpakowany. Niemniej jednak, ponad 15 000 zł za używaną grę to niezły interes prawda?

Kolejnym Świętym Graalem dla wszystkich miłośników NESa, uważanym za drugą najrzadszą grę na tej platformie, jest niewątpliwie kartridż który otrzymało 90 finalistów wielkiego turnieju Nintendo World Championship, zorganizowanym w 1990 roku w Stanach Zjednoczonych. Każdy z kartridżów posiadał unikalny numer, pozwalający dziś potwierdzić jego autentyczność oraz śledzić losy poszczególnych egzemplarzy, przechodzących z rąk do rąk różnych kolekcjonerów. Na kartridżu znajdują się trzy gry, w których wyniki punktowe były jednocześnie kryterium zwycięstwa w turnieju. Pierwszą z nich był Super Mario Bros, w którym należało jak najszybciej zdobyć 50 złotych monet. Drugą „dyscypliną” były wyścigi Rad Racer, zaś trzecią kultowy Tetris, w którym należało zdobyć możliwie jak najwyższy wynik punktowy za jednym podejściem.

W ramach ciekawostki warto dodać, że wynik w Super Mario Bros próbowano osiągnąć na dwa sposoby. Pierwszy zakładał jak najszybsze ukończenie pierwszego poziomu zbierając wszystkie monety (oczywiście zjeżdżając rurą pod ziemię) oraz przejście fragmentu poziomu drugiego. Alternatywny sposób polegał natomiast na dwukrotnej śmierci w pierwszym poziomie, po uzbieraniu odpowiedniej liczby monet. I właśnie tę metodę stosowali najlepsi  finaliści. Należy także wspomnieć, że turniej odbywał się w trzech kategoriach wiekowych uczestników: do 11 lat, 12-17 lat oraz powyżej 18 lat. Najlepszy w każdej ze wspomnianych kategorii otrzymywał nagrody w postaci 10 000 dolarów w bonach oszczędnościowych, samochód Geo Metro Conventible, 40-calowy telewizor (!) oraz pozłacaną statuetkę Mario. Jak na tamte czasy, wartość nagród była naprawdę olbrzymia.

Mistyczne artefakty Nintendo

Podobnie zaskakująca była cena jaką osiągnął kartridż z Nintendo World Championship na eBayu. Kwota licytacji przekroczyła bowiem 99 000 dolarów, pomimo że przedmiot nie był w najlepszym stanie i posiadał naderwaną etykietę. Niestety rekord sprzedaży gry na NESa nie został jednak najprawdopodobniej pobity, bowiem osoba która złożyła najwyższą ofertę wycofała się po wygraniu aukcji tłumacząc, że przycisk „licytuj” kliknęło przez pomyłkę jej dwuletnie dziecko. Uwierzylibyście w tak żenujące tłumaczenia? Jak widać dowcipnisie, lekkomyślni klienci i naciągacze to nie domena jedynie polskiego Allegro. Nie wiadomo jednak, czy właściciel aukcji nie dogadał się z którymś z kolejnych licytujących. Zainteresowanie kartridżem było bardzo duże i pytało się o niego wielu poważnych kolekcjonerów, którzy wyrażali nawet obawy, że może być to podróbka, bowiem ktoś ponoć takie już kiedyś próbował rozprowadzać, żerując na największych maniakach, którzy chcą wejść posiadanie jednego z najrzadszych nośników gier wideo w historii. Warto przy okazji wspomnieć o jeszcze jednym białym kruku – przy okazji turnieju Nintendo World Championship magazyn Nintendo Power zorganizował konkurs, w którym nagrodą był jeden z 26 unikalnych kartridżów w złotym kolorze. Są to właśnie prawdopodobnie najrzadsze gry na świecie, których na próżno szukać na aukcjach internetowych.

Kolejną super-rzadką grą wideo jest Gamma Attack na Atari 2600. Nośniki z grą osiągały w swoim czasie na aukcjach ceny do 20 000 do 50 000 dolarów, a dziś trudno je gdziekolwiek znaleźć. Podobnie jak w przypadku złotego, konkursowego kartridża na NESa, także w przypadku tego tytułu wyprodukowano zaledwie niecałe 30 egzamplarzy nośnika. Gra została wydana w 1983 roku prze firmę Gamnation, a stworzył ją jeden człowiek, programista Robert L. Esken Jr. W swoim czasie jedyny znany obecnie zachowany egzemplarz gry pojawił się na eBay w cenie „Kup Teraz” wynoszącej 500 000 dolarów, jednak była ona za wysoka, by skusił się któryś z kolekcjonerów. Warto także wspomnieć, że od 2008 roku w sieci dostępny jest ROM gry i można ją uruchomić na emulatorach. Jak nietrudno się domyślić nie była to zbytnio rewelacyjna produkcja, a jej wartość jest czysto kolekcjonerska.

Graal fanów Atari

Birthday Mania, której wartość kolekcjonerzy oceniają na 15 000 – 35 000 dolarów. Gra stanowi jednocześnie jeden z najdziwniejszych pomysłów w historii elektronicznej rozgrywki. Jest to bowiem symulator dmuchania świeczek na urodzinowym torcie (!), a nośnik na którym się znajdowała posiadał na naklejce pole, pozwalające na wpisanie imienia solenizanta. Warto dodać, że obecnie znany jest tylko jeden zachowany, potwierdzony egzemplarz gry i posiada go kolekcjoner i miłośnik Atari, ukrywający się pod pseudonimem AtariAge. Co ciekawe, nie wiadomo jakiejś jest płci i kim jest naprawdę, bowiem w trosce o swoją kolekcję, tajemniczy posiadacz nośnika z Birthday Mania postanowił zachować pełną anonimowość. Serwisy internetowe zrzeszające kolekcjonerów retro potwierdzają jednak, że człowiek ten posiada oryginalny egzemplarz gry.

Jak widać na powyższych przykładach, kolekcjonerską wartość mają w tym momencie wybrane gry retro, co jest jak najbardziej zrozumiałe.  Do listy warto dodać kilka kolejnych tytułów w tym m.in. kartridż Nintendo Campus Challenge 1991 na NES, zawierający gry Super Mario 3, Pin Bot i Dr Mario. Jak sam nazwa wskazuje, podobnie jak w przypadku nośnika z Nintendo World Championship, była to limitowana składanka stworzona na potrzeby wielkiego turnieju w którym brali udział amerykańscy studenci. Kartridż ten pojawiał się na aukcjach dwukrotnie – najpierw sprzedano go za 14 000 dolarów w 2006 roku, a później odsprzedano za 20 000 dolarów. Kolejnym białym krukiem jest gra o tematyce biblijnej (!) wydana na Atari 2600. Nosi ona tytuł Red Sea Crossing i warta jest między 10 000 a 14 000 dolarów. Jak sama nazwa wskazuje, gra traktuje o historii Mojżesza. Jej wartość kolekcjonerska jest duża, bowiem wyprodukowano zaledwie 100 jej egzemplarzy.

Nie brakuje także innych gier na platformy 8 i 16 bitowe, których pojedyncze aukcje potrafiły osiągać wartości prawie 10 000 dolarów. Wymienione przeze mnie w tekście tytuły są jednak prawdopodobnie najrzadsze, najcenniejsze i najsłynniejsze. Oczywiście wraz z upływem czasu ich wartość kolekcjonerska wzrasta, a do puli dochodzą kolejne tytuły. Dlatego też warto się dwa razy zastanowić, zanim wyprzedajemy swoją kolekcję. Ja sam sprzedałem kiedyś kilka nieco rzadszych gier wideo pozbywając się starych konsol, a teraz tego trochę żałuję. Swoją drogą warto się także zastanowić jaką wartość będą mieć za kilkadziesiąt lat dzisiejsze gry i czy w ogóle będą ciekawe dla kolekcjonerów. Każdy z wymienionych w tekście tytułów można dziś bowiem bez problemu uruchomić na starej konsoli, a współczesne produkcje nastawione na funkcjonalność online, za kilkanaście lat będą już martwe. To smutne, bowiem kolekcjonerstwo jest jednym z ważnych aspektów prawie każdej liczącej się dziedziny kultury i szuki.

Antares
22 kwietnia 2015 - 11:13