Łamigłówki - Kati - 11 maja 2015

Łamigłówki

Nie tak dawno zachwycałam się pierwszym tomem serii „Locke&Key”, a już mam w rękach drugi - „Łamigłówki”. Jak to zwykle przy kolejnych częściach bywa, po ten album sięgnęłam z mieszaniną radości (wreszcie jest!) i niepewności (czy jest tak dobrze, jak wcześniej).

Rodzeństwa Locke’ów nie ściga już żaden szalony morderca, co nie oznacza jednak, że ich życie stało się normalne. Dosięgają ich zwykłe szkolne problemy, kolejna śmierć w bliskim otoczeniu, a nowy uczeń w szkole, tajemniczy Zack Wells, raz że niekoniecznie jest tym, za kogo się podaje, a dwa, że najwyraźniej chce czegoś od rodziny Locke’ów. Mały Bode nie próżnuje i znajduje kolejny klucz, którego zastosowanie jest co najmniej dziwne. Pomysł może się podobać lub nie, ale nie sposób odmówić mu oryginalności. Pierwszy kadr, na którym on się pojawił, wzbudził u mnie dość mieszane uczucia i wydawało mi się, że to chyba trochę nie ten klimat, ale szybko zmieniłam zdanie. Szczerze powiedziawszy, chyba nie każdy scenarzysta potrafiłby zmierzyć się z tak karkołomną ideą i nie popaść w śmieszność, a Hill radzi sobie bardzo dobrze. W końcu czeka też na nas trochę retrospekcji: poznajemy pewne wydarzenia ze szkolnych czasów świętej pamięci ojca, Randalla Locke’a i jego przyjaciół - czy może raczej ich zarys, bo na razie wiadomo tylko, że przytrafiło im się coś złego. Dowiadujemy się też co nieco powstaniu kluczy, ich zastosowaniach i związku z Keyhouse.

Dziwne klucze, morderca, tajemnicze zjawiska to nie jedyne problemy, z jakimi muszą się zmierzyć bohaterowie– proza życia również potrafi dać nieźle w kość, szczególnie jeśli jest się nastolatkiem. Wszystkie bolączki młodego wieku są oddane bardzo przekonująco i wbrew pozorom ładnie komponują się z nadnaturalną warstwą historii.

Po raz kolejny uwagę zwraca przemyślana konstrukcja opowieści - nawet wydarzenia pozornie niezwiązane z głównym wątkiem idealnie pasują do całości. Niby coś się powoli klaruje, ale wciąż wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi i ciągle powstają nowe, a napięcie nie opada ani na chwilę. Z niecierpliwością czekam na kolejny tom.

Kati
11 maja 2015 - 22:30