Podsumowanie mojej kariery w FIFA14 - Brucevsky - 7 czerwca 2015

Podsumowanie mojej kariery w FIFA14

Ponad dziewiętnaście miesięcy zmagań na wirtualnych boiskach. Setki spotkań i bramek, dziesiątki poczynionych transferów i mnóstwo ciekawych wspomnień. W porównaniu do poprzedniej kariery, w FIFA12, tym razem powędrowałem trochę po Europie, dwukrotnie zmieniając pracę. Ostatecznie udałem się na trenerski urlop w wirtualnym 2020 roku, po kilku sezonach emocjonującej walki w rozgrywkach ligowych, pucharowych i na arenie międzynarodowej. Pora podsumować minione kilkanaście miesięcy mojej kariery w FIFA14.

1. sezon – UCD (3. miejsce w lidze, zwycięstwo w Pucharze Irlandii)  

Swoją długą przygodę zacząłem na Wyspach Brytyjskich, w jednej z najsłabszych lig Starego Kontynentu i najgorszych drużyn w całej grze. Średni OVR piłkarzy pierwszego składu klubu z Dublina oscylował w okolicach 55 OVR. Chcąc cokolwiek osiągnąć z taką bandą pół-amatorów musiałem pokusić się o transfery. Kogo jednak można zakontraktować mając ledwie kilkadziesiąt tysięcy euro budżetu? Ostatecznie ratowałem się więc wypożyczeniami młodzików z różnych jedenastek, z których większość niestety okazała się całkowicie nietrafiona. Drużynę do sukcesów ciągnęli wcześniej obecni w kadrze Irlandczycy, ze środkowymi pomocnikami Creevym i Kavanghiem na czele. Dzięki nim UCD udało się osiągnąć niespodziewany sukces, zająć trzecie miejsce w lidze i wygrać Puchar Irlandii. W kolejnym sezonie jedenastka z Irlandii miała zagrać w eliminacjach Ligi Europy z Betisem Sewilla. Zarząd jednak niespecjalnie był na to gotowy. Po otrzymaniu informacji o oddanym mi na kolejny rok budżecie, musiałem uciekać.

2. sezon – Sabadell i reprezentacja Walii (awans do Primera Division, półfinał Pucharu Króla)

Przychodziłem do przedostatniej drużyny drugiej ligi hiszpańskiej, by z jednej strony znowu pobawić się w budowanie silnej ekipy niemal od zera, ale też by wyrobić sobie markę w bardziej renomowanych rozgrywkach. Przeciętna kadra raczej by mi w tym nie pomogła, więc szybko ściągnąłem wyróżniających się piłkarzy UCD (Kavanagha i Hayashidę), a do tego dokupiłem m.in. chilijskiego prawoskrzydłowego Sepulvedę i wypożyczyłem Jordona Ibe z Liverpoolu. Zimą skład wzmocnił jeszcze Vojo Ubiparip. Po średnim starcie sezonu Sabadell wzięło się w garść i nieoczekiwanie włączyło do walki o awans. Formą drużyna błyszczała też w Pucharze Króla, docierając do półfinału. Barcelona okazała się jednak zbyt dużym wyzwaniem na tym etapie mojej kariery. Przy okazji postanowiłem też skorzystać z szansy poprowadzenia reprezentacji Walii. Na początek dostałem zimny prysznic, przegrywając z Anglią i remisując z Belgią. Kibice byli wściekli. Lepsze czasy miały dopiero nadejść. Rozgrywki kończyłem jednak w znakomitym nastroju, ciesząc się z szybkiego awansu do Primera Division. Niestety źródłem kłopotów znowu okazały się pieniądze. Braki w gotówce nie pozwoliły mi m.in. wykupić Jordona Ibe. Tym samym w kolejny sezon wchodziłem z drużyną pozbawioną najlepszego snajpera.

3. sezon – Sabadell i reprezentacja Walii (7. miejsce w Primera Division, półfinał Pucharu Króla, eliminacja w fazie grupowej Euro 2016)

Kiepskie okno transferowe, w którym straciłem podstawowego golkipera Nauzeta i czołowego strzelca Ibe, nie napawało optymizmem. Nowe twarze, Aranzubia i Dahlstrom, dały jednak radę i szybko wkomponowały się w drużynę. Dzięki nim i genialnemu Ubiparipowi, który notował występy dalece wykraczające poza jego marne statystyki, Sabadell nie tylko szybko zapewniło sobie utrzymanie, ale nawet włączyło się w walkę o europejskie puchary. Niestety była to rywalizacja przegrana minimalnie. Siódme miejsce, pierwsze niezapewniające awansu do Ligi Europy, bolało. A o wszystkim zadecydował gol stracony w ostatnich minutach zamykającej sezon potyczki z Valencią. Kibice byli jednak dumni, zwłaszcza z dwóch ligowych triumfów nad Barceloną. Katalończycy wychodzili rezerwowym i składem i lekceważyli moją drużynę, co odbiło się na nich straconymi punktami. Puchar Króla to kolejna solidna seria i długa przygoda zakończona dopiero na półfinale. Znów przeszkodą nie do przejścia okazała się Barca. O porażce z gigantem zadecydowały gole strzelone na wyjeździe, więc mogłem czuć pewną satysfakcję. Pod ziemię za to chciałem zapaść się po Euro 2016, w którym moja Walia odpadła już w fazie grupowej, nie dając rady Włochom, Duńczykom i Bułgarom. Na szczęście federacja nie zwolniła mnie z pracy.

4. sezon – Sabadell i reprezentacja Walii (4. miejsce w Primera Division, 1/8 finału Pucharu Króla, awans na mundial 2018)

Wykorzystuję odkryty w połowie poprzedniego roku sposób na zatrudnianie za darmo piłkarzy z kończącymi się umowami, by wzmocnić skład m.in. nowymi snajperami de Jesusem i Polletem. Obaj nie robią jednak furory w Hiszpanii, w przeciwieństwie do wypożyczonego z Napoli Novothny’ego. Tym razem z Pucharu Króla moja ekipa odpada szybko, ustępując sile ofensywnej Atletico z Diego Costą i Edinem Dżeko na szpicy. Pełna koncentracja na rozgrywkach ligowych opłaca się, bo w końcu zapewniam sobie awans do europejskich pucharów. Czwarta lokata daje mojej drużynie eliminacje Ligi Mistrzów i otwiera szansę na dalszy rozwój klubu. Dobrze wiedzie mnie się też na stanowisku selekcjonera. Z Walią awansuję na mundial, przeplatając udane występy, jak ten na Parc de Princes z Francją, gorszymi, jak porażka u siebie z Czechami.

5. sezon – Sabadell i reprezentacja Walii (4. miejsce w Primera Division, finał Pucharu Króla, ćwierćfinał Ligi Mistrzów, triumf na mundialu w Rosji)

Sabadell notuje bardzo przeciętny start sezonu, pomimo obecności nowych gwiazd w stylu Stoiana i Pulido. W kwalifikacjach Ligi Mistrzów moja drużyna w bólach pokonuje Club Brugge, różnicą ledwie jednego gola. Faza grupowa przynosi bolesne otrzeźwienie z marzeń o szybkim podbiciu Europy. Jeden punkt w trzech meczach z Borussią Dortmund, CSKA Moskwa i FC Basel, daje do myślenia. Podejmuję odważną decyzję o przejściu na ulubioną formację 3-4-3. Nowe ustawienie okazuje się strzałem w dziesiątkę. Zimą uzupełniam braki na niektórych pozycjach, ściągając m.in. napastników z Serie A, Dumitru i Inglese. Nowe Sabadell notuje zabójczy finisz w fazie grupowej Champions League i rzutem na taśmę zajmuje drugie miejsce. Nie brakuje też sukcesów na krajowym podwórku, żeby wspomnieć 8:1 w dwumeczu z Valencią w Pucharze Króla. Druga połowa roku to sinusoida formy i emocji. Sabadell awansuje do ćwierćfinału Ligi Mistrzów kosztem Spartaka Moskwa po golu Ubiparipa w 87 minucie rewanżowego meczu. Milan z Balotellim na szpicy nie daje jednak mojej ekipie już większych szans, choć nie wypadamy bardzo źle (3:4 w dwumeczu). Radości i smutki przeplatają się też w Pucharze Króla. Najpierw po zaciętym boju Sabadell ogrywa Atletico w półfinale. Później jednak w najważniejszym meczu nie daje już rady Realowi Madryt, tracąc gola w dogrywce. Zabójczy cios wymierza Luuk de Jong. Sezon Sabadell kończy znowu na czwartym miejscu, wyprzedzając Sevillę tylko lepszym bilansem bramek. Pojawia się szansa na objęcie posady Monaco. Przed podjęciem decyzji wyjeżdżam jednak jeszcze na mundial do Rosji z Walią. Tam prowadzona przeze mnie ekipa robi furorę i wygrywa cały turniej, ogrywając po drodze m.in. Hiszpanię i Anglię. W finale zwycięstwo nad Chile zapewnia mi Gareth Bale, popisując się indywidualną akcją i zabójczą celnością w 91 minucie gry.

6. sezon  - AS Monaco (mistrzostwo Francji, Puchar Francji, 1/8 finału Pucharu Ligi)

Od pierwszych tygodni sporo inwestuję i czynię odważne posunięcia, by szybko wprowadzić Monaco na sam szczyt. W ramach budowania szerokiej i wyrównanej kadry rozbijam bank na Wolskiego i ściągam Coquelina z Arsenalu. Zimą zaklepuję sobie także na kolejny sezon Cristiano Ronaldo, Coutinho i Wellingtona. W sumie kilkadziesiąt milionów euro wyrwane za darmo. Pół roku boksuję się też z Jamesem Rodriguezem, starając się nakłonić go do podpisania nowej umowy i pozostania na Stade Louis II. W końcu duża podwyżka przekonuje go do przedłużenia swojego pobytu w Monako. Rywalizacja na krajowym podwórku dostarcza mi sporo emocji. Głównym rywalem okazuje się Marsylia, która na początek wyrzuca mnie z Pucharu Ligi już w 1/8 finału. Biorę swój rewanż w Ligue 1 i ostatecznie doprowadzam Monaco do mistrzostwa. Nie marnuję też swojej szansy na podwójną koronę, choć Puchar Francji omal nie wymyka się moim podopiecznym z rąk. Mimo prowadzenia 2:0 i 3:1 Lille doprowadza do dogrywki. Przed karnymi ratuje mnie, siebie i kolegów Isimat-Mirin, strzelając głową w 118 minucie spotkania. Mogę optymistycznie zapatrywać się na swój ostatni sezon kariery.

7. sezon – AS Monaco (mistrzostwo Francji, Puchar Francji, Puchar Ligi, Trophee de Champions i triumf w Lidze Mistrzów)

Po przybyciu Cristiano Ronaldo i Coutinho mój klub w końcu dostaje piątą gwiazdkę. Początkowo jednak na boisku nie widać tego ogromnego potencjału. Drużyna gra średnio, choć wygrywa Trophee de Champions z Marsylią. Wszystko zmienia się, gdy rezygnuję z konkretnych poleceń taktycznych dla piłkarzy i sztywnego ustawienia poszczególnych graczy na boisku. Kreatywność wirtuozów futbolu zostaje uwolniona, a Monaco wrzuca piąty bieg. Na nadrobienie strat w fazie grupowej Ligi Mistrzów jest już jednak za późno i moja ekipa awansuje dalej z drugiego miejsca, za Borussią Dortmund. Od tego momentu jest już jednak tylko lepiej. Zimą dokonuję ostatnich transferów, m.in. ściągając z Athletiku stopera San Jose. W kolejnych rundach Champions League Monaco odprawia Juventus (z łatwością), Manchester City (dzięki jednej bramce na wyjeździe) i Chelsea (udany rewanż na Stamford Bridge po 1:1 na Estadio America). Nim staje naprzeciwko Carlo Ancelottiego i jego Realu Madryt, mogę jeszcze cieszyć się z piłkarzami z Pucharu Ligi, który zapewnia nam Joao Moutinho, kolejnego triumfu nad Marsylią w finale Pucharu Francji oraz mistrzostwa kraju. Ostatni mecz sezonu i mojej kariery układa się pod nas, choć niewiele brakuje, by Jese Rodriguez przeszkodził nam w świętowaniu. Ostatecznie jednak jego indywidualna akcja na początku drugiej połowy nie kończy się golem i nie ratuje Królewskich przed porażką 1:4.

All-Stars mojej kariery FIFA 14

Sommer – Rober, Isimat-Mirin – Trajkovski, Greczyszkin, Wolski, Sepulveda – Martial, Ubiparip, Falcao

Bramkarz:

Yoan Sommer - W ciągu swojej kariery miałem okazję współpracować z wieloma golkiperami. Żaden z nich nie został jednak ostoją drużyny na lata. W tej sytuacji wypada mi wyrożnić tego, który popełniał mało błędów i prezentował najwyższy poziom, Sommera z Monaco.


Obrońcy:

Rober – kompletnie nie kojarzyłem tego zawodnika, gdy zaczynałem pracę w Monaco. Okazało się jednak, że mam w kadrze jednego z najlepszych prawych obrońców w grze. Zawodnik o żelaznych płucach, niemal nie do przejścia w obronie, a i jak było trzeba to potrafiący też rozegrać piłkę. Sam rzadko asystował, ale było to wynikiem ustawienia 3-4-3 i powierzonych mu w tej formacji zadań.

Borja Lopez – równie dobrze mógłby tu być też drugi ze stoperów Monaco, Dominguez. Obaj grali praktycznie na zmianę, perfekcyjnie wywiązując się ze swoich zadań. Na pozór anonimowi zawodnicy, na których w meczu nie zwracało się uwagi, a po spotkaniu nie nazywało bohaterami. Obaj jednak wykonywali doskonałą robotę, nie dopuszcząc rywali pod bramkę. Przy stałych fragmentach gry potrafili też pomóc w ataku. Krótko mówiąc, obrońcy kompletni.

Nicolas Isimat-Mirin – zastanawiałem się, czy nie dać tutaj Hayashidy, który długo pomagał mi w UCD i Sabadell. Japończyk jednak nie był aż tak solidnym defensorem, więc ostatecznie wyróżniam Isimata-Mirina. Niby to „tylko” solidny obrońca, ale błędów popełniał za mojej kadencji w Monaco niewiele, a i potrafił zapisać się w annałach historii golem w dogrywce w finale Pucharu Francji przeciwko Lille.

Pomocnicy:

Aleksandar Trajkovski – ściągnięty do Sabadell w ramach rozwoju klubu i realizowania ambitnego planu podboju Europy lewoskrzydłowy szybko skradł serca hiszpańskich kibiców. Dynamiczny i i obdarzony bardzo dobrą techniką, potrafił dużo asystować i często strzelać. To jemu zawdzięczam swój pierwszy awans do Ligi Mistrzów w FIFA 14.

Denis Greczyszkin – przyszedł do Sabadell z Szachtara Donieck jako człowiek od brudnej roboty. Miał asekurować obrońców i uprzykrzać życie ofensywnym pomocnikom oraz napastnikom rywali. Ukrainiec okazał się jednak mieć też sporo atutów w ofensywie. Mnie osobiście zaskoczył przeglądem pola i umiejetnością posyłania dokładnych podań do lepiej ustawionych kolegów. Pomocnik kompletny?

Rafał Wolski – to dla niego po raz pierwszy rozbiłem bank w Monaco. Było warto, bo niegdyś wielki talent Legii okazał się prawdziwą gwiazdą stadionów Europy w FIFA 14. Potężny strzał, niezła szybkość i solidna celność podań sprawiły, że to on z pomocników Monaco pełnił najważniejszą rolę w moim składzie. Byłby idealny, gdyby tylko nie ta kiepska wytrzymałość. Często jednak w godzinę robił więcej niż inni przez trzy mecze.

Claudio Sepulveda – mój talizman na początku kariery. Jeden z pierwszych transferów Sabadell, który później wprowadził moją drużynę do Primera Division. Mistrz asyst, kreator jednych z najbardziej spektakularnych rajdów skrzydłem, jakie widziałem na wirtualnych boiskach. Gdyby tylko dobrze się rozwijał to pewnie zabrałbym go ze sobą nawet do Monaco.

Napastnicy:

Anthony Martial– długo nie grał na miarę swoich możliwość i nie wyglądał na piłkarza z 88 OVR. W końcu jednak się odblokował i zaczął strzelać bramkę za bramką. Uwielbiam takich superszybkich, dobrych technicznie i dysponujących mocnym strzałem snajperów.

Vojo Ubiparip – największy iluzjonista mojej kariery. Niby statystyki miał marne, ale na boisku regularnie trafiał do siatki. Nieważne, czy grał przeciwo Betisowi Sevilla, Getafe czy Barcelonie, zawsze potrafił odnaleźć się w polu karnym i jakoś wepchnąć futbolówkę do siatki.

Radamel Falcao – szara eminencja boisk ligi francuskiej za czasów mojej kariery. Niby każdy wiedział do czego jest zdolny doświadczony lis pola karnego z Kolumbii, a i tak niewielu umiało go zatrzymać. Braki w szybkości nadrabiał idealnym ustawianiem się i techniką. To dzięki niemu mogłem cieszyć się z wielu triumfów i cennych punktów.

Quiz

To już było wiadome od wielu tygodni, ale w końcu można to ogłosić oficjalnie – ekspertem piłkarskim FIFA zostaje Krisleap, który zgromadził 216 punktów i w ciągu minionych miesięcy wykazał się wprost niesamowitą wiedzą na temat futbolu. Za jego plecami uplasowali się najlepszy w poprzedniej edycji quizu, Legia2396, a także zwycięzca pierwszych dwóch sezonów quizu FIFA14, Pyzior. Serdeczne gratulacje dla czołowej trójki oraz podziękowania dla wszystkich uczestników quizu. Mam nadzieję, że bawiliście się równie dobrze jak ja. Krisleapa, Legię2396 oraz Pyziora proszę o kontakt i podesłanie danych adresowych, pod które mam przesłać skromne upominki. Odezwijcie się na facebooku lub na maila [email protected].

Klasyfikacja generalna quizu FIFA 14:

1. miejsce i tytuł „Eksperta piłkarskiego FIFA” zgarnia Krisleap - 216 pkt

2. Legia2396 134 pkt
3. Pyzior 115 pkt

4. Uwagastrzelam 94 pkt
5. Damiaszg 37 pkt
6. Krasoslaw 19 pkt
7. Bezniku 6 pkt
8. Bitten Apple 5 pkt
9. Krycherrr 3 pkt
10. Footballdream 2 pkt
-  Kruk 2 pkt
-  Baloon 2 pkt
-  Mercury_99 2 pkt

I to by było na tyle. Teraz pora na przerwę od wirtualnej menadżerki. Co w dalszych planach? Możliwości jest bez liku, może kolejna FIFA, może PES za jakiś czas, może zmiana dyscypliny sportowej lub jakaś retro kariera w klasyku sprzed lat. Na razie jednak pora na zasłużony trenerski urlop. Dzięki wszystkim za uwagę i komentarze. Do przeczytania!

Brucevsky
7 czerwca 2015 - 11:06