Power Drive 2000 - to będzie hit? - Piras - 7 czerwca 2015

Power Drive 2000 - to będzie hit?

Wieść o Kickstarterowej zbiórce na nową, retro-futurystyczną ścigałkę obiegła prawdopodobnie wszystkie growe site’y, ale większość z nich koncentrowała się na przekazaniu podstawowych informacji. Co prawda Ameryki nie odkryłem, ale pograłem trochę w udostępnione demo i pragnę wylać z siebie nieco emocji.

Pierwsza produkcja nowo powstałego studia Megacom Games(nie mylić z Megacon Games) pojawiła się znikąd – a więc na Kickstarterze – na początku maja. Twórcy postawili sobie za cel zebranie 45tys. dolarów i ów cel osiągnęli, bowiem 3 czerwca, gdy zbiórka dobiegła końca zgromadzili dokładnie $52,114 CAD(kanadyjskich dolarów). Na czym polega sukces Power Drive 2000? Jak w przypadku wielu sukcesów wspomnianego serwisu zbiórkowego, na nietuzinkowości. Mimo, że produkcja nie imponuje specjalnie założeniami, pomysłem na rozgrywkę, jak i samą mechaniką, ma do zaoferowania pewien znany nam motyw. Chodzi o wyjątkową otoczkę i klimat serwowany przez wizję świata rodem z filmów Sci-fi z lat 80. Neony, lasery, irracjonalny futuryzm, a wszystko to przekolorowane i przekontrastowane. Ciężko odmówić specyficznego klimatu, który z czasem zaginął, a filmowi twórcy zeszli na ziemię.

Power Drive 2000 jest produkcją, która ten unikalny okres w kinowej twórczości pragnie przywrócić w formie interaktywnej. Udało się w przypadku Blood Dragon, uda się i teraz. Problem w tym, że dodatek do Far Cry miał solidną podstawę, rozbudowaną strukturę i imponującą rozgrywkę jako taką. Retro-futurystyczna ścigałka z kolei jest tworzona od zera, ale oprócz grafiki, mechaniki i perspektywy, niewiele ma się różnić od wyścigów znanych z PSX czy nawet z NES-a. Potwierdza to również demo, w którym bazuje się na zawrotnych prędkościach, spamowaniu przycisku „nitro” i przymrużaniu oczu na widok jaskrawych neonów.

Gameplay serwowany przez demo jest oczywiście ograniczony do granic możliwości i został oddany do przetestowania w celu zrozumienia zasad, jakimi rządzi się rozgrywka. A te są proste. Gnaj do przodu, driftuj by zyskać więcej nitro, po czym gnaj jeszcze szybciej do przodu. I mi to jak najbardziej pasuje, bowiem ta prostota motywuje do pobijania własnych rekordów i myślę, że to będzie pień rozgrywki Power Drive 2000.

W grze znajdzie się 6 trybów i 25 różnych tras, co skutecznie urozmaici zabawę odmieniając jej – mogłoby się wydawać - monotonne oblicze. Gry wyścigowe od samego początku istnienia bazowały jednak na czystej rywalizacji i pobijaniu kolejnych rekordów. Zgodnie ze swoimi retro założeniami, te właśnie wartości będą grały pierwsze skrzypce w dziele Megacom Games. Twórcy zresztą udostępnią nie tylko tryb sieciowy, ale również tryb rozdzielonego ekranu(split screen) umożliwiający grę dwóm graczom na jednym urządzeniu w starym, nieco zapomnianym już stylu.

Sterowanie jest proste i łatwe do ogarnięcia na klawiaturze, bowiem bazuje na strzałkach, hamulcu(spacja) i nitro(„B”), ale mimo wszystko łatwiej sięgnąć po pada od Xboxa 360 – nie wiedziałem o wsparciu, ale działa i będzie działał bez najmniejszego problemu. Chodzi przede wszystkim o to, że gdy użyjemy nitro, strzałka w górę, którą trzymamy dodając gazu, blokuje możliwość skrętu. Na padzie takiego problemu nie ma, bo gazujemy triggerem. Wszystko jednak zostanie jeszcze wzbogacone i usprawnione, to dopiero pierwiastek faktycznej rozgrywki. Bez względu jednak na kontroler, istotne jest by w zakręty wchodzić driftem, co umożliwia odnawianie paska nitro, a to już połowa sukcesu.

Premiera w maju 2016 roku. Sporo czasu, który – miejmy nadzieje – zostanie przełożony na ścisłą pracę nad tytułem, bo ten zapowiada się wyjątkowo ciekawie. Będę śledził kolejne wieści serwowane przez twórców, gdyż to ich pierwsza produkcja i mogą całkiem nieźle wgryźć się w rynek. Mam nadzieję również, że finalnie otrzymamy produkt adekwatny do ceny. Oryginalność oryginalnością, ale nawet z optymistycznymi zapowiedziami twórców, mimo mojej pozytywnej reakcji nie jestem pewien, czy byłbym w stanie wydać 120zł za tego typu produkcje. To świetnie zapowiadająca, klimatyczna produkcja, na której nie chciałbym się zawieść. Czas pokaże.

~~~~~~~~~~
Jak mawiali na Harvardzie "Zmokły Ci majtki czy nie, na fejsiku znajdziesz mnie"

Piras
7 czerwca 2015 - 15:38