Recenzja Herdy Gerdy – ciężkie życie pasterza - Brucevsky - 23 czerwca 2015

Recenzja Herdy Gerdy – ciężkie życie pasterza

Brucevsky ocenia: Herdy Gerdy
55

Od pojawienia się Herdy Gerdy na rynku minęło już trzynaście lat. Kiedyś tak oryginalne i ciekawe produkcje zdecydowanie bardziej przyciągały oko i wyróżniały się na rynku. Dzisiaj, przy rozwiniętej scenie indie, zaskakujących i intrygujących projektów już nie brakuje i nawet utrzymana w cell-shade’owej stylistyce gra pasterska nie jest wielkim wydarzeniem. Czy więc stary hit z PlayStation 2 ma się dzisiaj czym bronić i walczyć o uwagę graczy? Nota obok wskazuje, jakiej odpowiedzi możecie się spodziewać. Pomysł może Core Design miało ciekawy, ale wprowadzenie go w życie już nie do końca pracownikom studia wyszło.

Fabuła gry opowiada o losach małego chłopca, który postanawia wziąć udział w wielkim pasterskim turnieju, by pokonać terroryzującego krainę maga Sadorfa i obudzić z magicznego snu swojego ojca. Młody Gerdy wyrusza więc w długą, pełną rozmaitych przygód, wyprawę. Po drodze zdobywaja potrzebne w zawodzie pasterza przedmioty i uczy się nowych umiejętności. Niestety historia jest słabo przedstawiona i nieciekawa. Kiepsko zarysowane postacie, zdecydowanie zmarnowany potencjał humorystyczny przedstawionego świata i nudne dialogi sprawiają, że Herdy Gerdy na pewno nie ogrywa się dla fabuły.

Co więc sprawia, że w dzieło z 2002 roku warto grać? To mechanika gry, która łączy w sobie elementy logiczne i zręcznościowe. Na kolejnych arenach główny bohater musi zapędzić do swoich zagród rozmaite fantastyczne stworzenia, które różnią się zachowaniami i umiejętnościami. Zadanie to nie jest łatwe i wymaga planowania kolejnych ruchów oraz rozwiązywania mniej lub bardziej wymagających zagadek. Gdzie w tym wszystkim miejsce na wyzwania zręcznościowe? Te zapewniają zamieszkujące kolejne poziomy drapieżniki, które nie tylko polują na pędzone przez nas zwierzęta, ale też ścigają samego Gerdy’ego. Ucieczki przed nimi wymagają nieco refleksu i odpowiedniej koordynacji ruchowej. Niestety nawet umiejętności mistrza kung-fu nie są czasami w stanie zapewnić nam sukcesu...

Wszystko przez gnębiące grę błędy techniczne i niedoróbki. Podstawowym problemem jest szalejąca kamera, która wprost uwielbia utykać na rozmaitych przeszkodach, pokazywać ściany i w kluczowych momentach zmieniać nagle swoje położenie na to najmniej wygodne dla gracza. Nie pomaga ręczna możliwość przestawiania jej, bo niekiedy zwyczajnie ona nie działa. Kuleje też sztuczna inteligencja stworków, które potrafią zachowywać się, nawet ja na siebie, mało racjonalnie. Teoretycznie bojące się Gerdy’ego Doopsy mogą na przykład uciekać... w jego stronę. Podczas lawirowania po wąskich kładkach sprawia to mnóstwo problemów. Zaganianym zwierzętom i drapieżnikom zdarza się też gdzieś utknąć lub na czymś zaciąć się, niwecząc nawet kilka minut pracy gracza, który zostaje zmuszony do restartu mapy.  Problemy ma też sfera dźwiękowa, kiepsko wypadają długie loadingi. Technikalia w dziele Core Design zdecydowanie kuleją.

Herdy Gerdy ma się jednak jeszcze czym bronić. Plansze są zaprojektowane pomysłowo, interesująca jest też mechanika zabawy. Takich połączeń elementów logiczno-zręcznościowych na PlayStation 2 jednak pojawiło się w czasie długiej obecności konsoli na rynku niewiele. Przyjemnie wygląda też oprawa audiowizualna, z kolorową, przypominającą animację grafiką i dopasowaną do scenerii muzyką. Wysoko zawieszona poprzeczka ucieszy też wszystkich miłośników wyzwań. Mimo to jednak warto zadać sobie pytanie, czy dzisiaj nie lepiej znaleźć bardziej dopracowane, a oferujące podobną rozrywkę produkcje? Herdy Gerdy już tak bardzo nie wyróżnia się jak przed laty, a ze względu na liczne niedoróbki wypada blado na tle choćby równie wiekowego Sheep, Dog&Wolf. Dzisiaj to po prostu przeciętny tytuł sprzed lat, na pewno nie żadna zapomniana perła biblioteki PlayStation 2.  

Brucevsky
23 czerwca 2015 - 21:25