Japońszczyzna 01 – Trupiaki i karetki - Danteveli - 13 lipca 2015

Japońszczyzna 01 – Trupiaki i karetki

Po obejrzeniu kolejnego japońskiego filmu klasy B o tematyce zombie, przypomniałem sobie o czymś. Po pierwsze, uwielbiam ten ich szajs, kicz i tandetę. Drugą kwestią jaka przyszła mi do głowy było -”Czemu nie ma masy gier o stylistyce podobnej do tych filmideł”. Niby mamy Onechanbara, czyli laski w bikini siekające zombiaki ale chciałbym czegoś więcej.

Nagle do głowy przywędrowała myśl o pewnej perełce, która już samym tytułem zachęca do owacji na stojąco. No bo jak inaczej można zareagować na grę która pokaże nam odwieczny spór pomiędzy żywymi trupami a karetkami?

Dostarczona nam w epoce PS2 perełka o przydługim tytule Simple 2000: Vol. 95 ~ The Zombie vs. Ambulance to coś niezwykłego. Niestety w Europie ludzie się na tym nie poznali. Na 1000% jest to efekt durnego tytułu jaki nadano tej grze na Starym Kontynencie. Każdy wie, że Zombie Virus to lipna nazwa która nawet nie ma startu do japońskiego oryginału. Sama gra jak tytuł na to wskazuje jest 95 odsłoną stworzonego przez D3 cyklu Simple 2000. O tej w pewnych kręgach kultowej serii budżetowych gier wideo po przynudzam innym razem. Tym razem stwierdzę tylko, że pośród setek gier opatrzonych logiem Simple znajduje się masa interesujących tytułów. The Zombie vs Ambulance chyba nie jest jednym z nich.

 

W grze wcielamy się w młodego studenta medycyny, który przez przypadek znalazł się w samym centrum epidemii nieumarłych. Bohater postanawia stanąć na wysokości zadania i uratować kogo tylko się da. Naszą bazą operacyjną jest szpital, do którego przywozić będziemy wszystkich uratowanych ludzi. Więcej nie potrzeba nam wiedzieć i gra nie stara się tego specjalnie ukrywać. Z powodu tego co robimy w grze miałem pewne spekulacje co do kierunku, w którym pójdzie fabuła. Obstawiałem jakiś rządowy spisek i nieudany eksperyment, którego rezultatem jest armia żywych trupów. Nigdy bym nie wpadł na to co zrobili twórcy Zombie Virus. Głównie ze względu na to, że aż do ostatnich minut gry nie zrobili prawie nic.

Przyznam się, że zakończenie gry mnie kompletnie powaliło. Za całą epidemię odpowiedzialny jest dziwny potwór, który przypomina olbrzymią ćmę. Bohaterowie tłumaczą jego istnienie tym, że miasto, w którym przyszło im żyć zbyt szybko się rozwijało. Efektem tego była mutacja i powstanie bestii, która zatruła zbiorniki wodne. W ten sposób doszło do przemiany większości mieszkańców w zombiaki, które rozjeżdżaliśmy.

 

Zombie Virus to taka wariacja na temat Crazy Taxi z elementami z cyklu Carmageddon. 90% gry spędzamy za kierownicą karetki, którą rozsmarowujemy trupiaki po asfalcie. Jeździmy po fragmencie miasta poszukując ocalałych. Odnalezionych przewozimy z powrotem do szpitala. Po zebraniu odpowiedniej ich ilości i odpowiednich osób możemy pchnąć grę do przodu. Gra przypomina Crazy Taxi bo męczymy się z ograniczonym czasem. Po pierwsze morale szpitala ciągle spada kiedy my się poza nim znajdujemy. Jeśli podczas szukania ocalałych nie rozjedziemy masy zombie w jakimś combo to szpital szybko zostanie zrujnowany. Dodatkowo, każdy kogo ratujemy po wejściu do ambulansu zaczyna powoli mutować. Mamy kilka chwil by daną osobę dowieźć z powrotem do naszej bazy lub odnaleźć porozsypywane po okolicy strzykawki spowalniające przemianę. Na początku gry nie stanowi to większego problemu ale z czasem trzeba pokonywać coraz większe odległości. Gra przypomina mi Carmageddon bo jak już wspomniałem uderzanie w żywe trupy jest metodą na wygranie gry. Dodatkowo im bardziej wykręcone combo robiące z żywych trupów placki tym bardziej zadowolony jest dziewczęcy głos, który słyszymy z głośników. W trakcie gry odblokowujemy nowe, bardziej masywne karetki a także ulepszenia ułatwiające nam masakrowanie nieumarłych przechodniów. Kolce domontowane do kołpaków, jakieś ostrza wystające ze zderzaka i wszystkie pozostałe udziwnienia sprawiają, że karetka przypomina wóz z rimejku Dawn of the Dead.

 

Gameplay sprowadza się do niekończącej się nigdy pętli podróżowania między ocalałymi i szpitalem. Drobną przerwą są pojedynki z bossami, które należą do najgłupszych jakie miałem okazję widzieć. Starcia z tymi potężnymi przeciwnikami sprowadzają się do wielokrotnego wjeżdżania w nich naszą karetką. Wygląda to przekomicznie i wydaje się być pozbawione jakiejkolwiek strategii czy taktyki.

 

The Zombie vs. Ambulance wywala się kompletnie w sferze gameplayu. Stworzono 20 minut gry, które rozciągnięto do kilku godzin. Ciągle wykonujemy tą samą czynność i nie jesteśmy uraczeni nawet zmianami w scenerii. Sprawia to, że 10. godzina gry przypomina pierwsze 10. minut. Teoretycznie mamy ulepszanie naszego pojazdu ale nie daje to zbyt wiele w kwestii gameplayu. Brak satysfakcji z tego co robimy tylko potęguje wrażenie nudy. Może gdyby stworzono jakąkolwiek historię, która wciągnęłaby nas w wir wydarzeń byłoby inaczej? Jestem przekonany, że rozbudowa pomysłu z zarządzaniem naszą bazą i pozyskiwaniem kolejnych ekspertów znacznie wydłużyłaby żywotność tego tytułu.

 

Zombie Virus to produkcja niskobudżetowa, która wygląda tak jak coś co zrobiono za małe pieniądze. Nie ma jakichś elementów, które wyglądają strasznie źle. Kwestią jest raczej to, że wszystko jest szarobure i nijakie

 

Simple 2000: Vol. 95 ~ The Zombie vs. Ambulance mogłoby być niezłą grą. Niestety nią nie jest. Całkiem spoko pomysł rodem z gry ardace wprost z salonów gier został rozciągnięty to granic możliwości. Efektem tego jest niezwykle monotonny tytuł, który nie jest w stanie zapewnić mi wiele frajdy. Przynajmniej oryginalny tytuł tej gry pozostanie na zawsze w mojej pamięci. Kiedy za 30 lat pokażę moim dzieciakom jak wyglądał świat przed przeprowadzką na Marsa, będę mógł im wciskać kit, że takie właśnie były gry wideo.

Danteveli
13 lipca 2015 - 16:27