Ukonsolowienie pecetów. Dlaczego Steam staję się wyborem dla pokolenia PlayStation 2? - Pita - 27 września 2015

Ukonsolowienie pecetów. Dlaczego Steam staję się wyborem dla pokolenia PlayStation 2?

Zaginięcie segmentu gier budżetowej klasy B, wzrost popularności tytułów niezależnych oraz coraz niższe koszty produkcji i wydawania gier na pecety spowodowały niezwykłą zmianę na rynku. Coraz więcej firm, a nawet gatunków, zobaczyło dla siebie szansę na Steamie, GOG-u i Desurze.

Posiadacze konsol idą tym samym tropem. Gracze wychowani na konsolach, kochający konsole, szanujący konsole oraz gatunki z nimi związane mają obecnie coraz więcej do znalezienia właśnie na PC. Dziedzictwo ośmio i szesnastobitowych konsol Segi i Nintendo odnajduje się tu w licznych reedycjach i produktach niezależnych. Blaszak przygarnął przygodowe gry akcji, jRPG-i oraz platformery, które dobrze się u niego czują dzięki rozwojowi cyfrowej dystrybucji, Kickstarterowi oraz dopracowanym konwersjom (często przygotowanym po wielu latach).

Całemu temu artykułowi wciąż przyświeca jednak jedno hasło - ważne są gry, nie platformy. Mimo wszystko nie da się nie zauważyć zmiany środka ciężkości branży, którą po raz kolejny spowodowała zmiana generacji. 

Kto przechodzi na pecety?

Klasycznie konsole – czyli takie za jakie możemy uznać „mało internetowe” sprzęty do czasów PlayStation 3 i Xboksa 360 - były zawsze dobrym miejscem dla japońskich RPG-ów, przygodowych gier akcji, survival horrorów, produkcji TPP, gier logicznych, arcade'ówek, bijatyk, taktycznych RPG-ów, platformerów 2D i 3D, oraz gier imprezowych. Pierwsze zmiany tego trendu oraz homogenizacja rynku pojawiły się około dekady temu. Dość niespodziewanie konsole stały się miejscem, gdzie świetnie zaczęły sprzedawać się gatunki o pecetowym rodowodzie, takie jak cRPG-i oraz FPS-y. Zbiegło się to ze spadkiem formy wśród japońskich twórców, którzy i tak z generacji na generację coraz mocniej skupiali się na handheldach i telefonach komórkowych. Obecne Square-Enix, Konami, Capcom czy SEGA nie są tymi samymi firmami, które wychowały całe pokolenia konsolowców (powodów jest wiele: od zapaści gospodarczej, przez japońską strukturę korporacyjną, kończąc na inwestorach, ale to temat na osobny wywód).

Gracze, którzy pokochali wymienione wyżej gatunki jednak nie wyginęli i są grupą, o której uznanie wciąż opłaca się walczyć. Jedyne co się u nich zmieniło to, to że teraz równie często używają do grania peceta co konsoli, bo zrobiło się tam nie tylko taniej, ale i często wygodniej.

 

 

To co tchnęło dodatkowe życie w trzewia branży pecetowej to tanie konwersje oraz długi ogon sprzedażowy. Na PC można relatywnie tanio wyprodukować port gry, a Steam, GOG i inne sklepy zapewniają, że produkt będzie w obiegu przez lata, szczując portfele graczy przy każdej większej wyprzedaży. Kolejnym atutem jest to, że... społeczność chętnie sama naprawia zepsute gry tworząc mody, łatki i dbając o optymalizację ulubionego tytułu. Pecety to także ogromne poszanowanie kultury retro, zarówno ze strony prasy jak i konsumentów. Recenzje reedycji, artykuły o starszych produkcjach, fanowskie paczki „lepszych tekstur” i kompilacje wydawane za przystępną cenę nie pozwalają zginąć słynnym klasykom. Czy widzieliście podobne inicjatywy wspierające retro na konsolach? Poza drogimi remasterami HD niestety ich tam nie ma.

 

Nie do przecenienia jest też fakt, że producentów ze sceny indie, wychowanych często na konsolach, przekonuje to, że pecet jest tym rynkiem, gdzie najtaniej stworzysz grę, najtaniej ją wydasz, dostaniesz najwięcej tantiemów. Na dodatek zarówno Microsoft jak i Sony często traktują ekskluzywność gier indie tylko w obrębie własnych konsol, ignorując multiplatformowość z pecetem!

 

Dlaczego jako konsolowiec gram dużo na pececie?


Do rozbudowywania swojego peceta skłoniło mnie kilka rzeczy, poza czysto pecetowymi grami, ma się rozumieć. Po przyjrzeniu się z bliska ofercie cyfrowych sklepów okazało się, że wiele z moich ulubionych gier i serii nie znalazło już miejsca na konsolach. Nie są na nie wystarczają ładne, efektowne, ciekawe, interesujące dla prasy oraz przeciętnego odbiorcy (ewentualnie mają zbyt małe budżety reklamowe). Ale wciąż mają ogromną bazę fanów, która z chęcią kupuje je na pececie.

Gry z Japonii o konsolowym DNA, takie jak The King of Fighters 2002: Unlimited Match, The Legend of Heroes: Trails in the Sky, Ys: Oath in Felghana, czy inne bijatyki 2D, shmupy oraz jRPG-i czekają na mnie teraz do ogrania na pececie. Nie żebym miał wybór, bo po prostu nie ma ich po angielsku lub w ogóle na żadnej z konsol obecnej generacji (albo cena odstrasza). Steam jeszcze długo będzie oferował więcej shumpów niż konkurencja. To samo tyczy się bijatyk 2D. Steam oferuje też bardzo dużo produkcji z Japonii, lub inspirowanych japońskich designem, czyli konsolowym designem, do których mam dostęp właściwie na jedno kliknięcie.

Obecnie na PC możemy również podziwiać niezależne japońskie gry i oraz gatunki, które przez długi czas praktycznie nie wychodziły poza ten kraj – z naciskiem na visual novels, we wszystkich odmianach. Kolejną zaletą posiadania fajnie skonfigurowanej maszynki z odpowiednim kontrolerem jest to, że tanio zagram na niej np. w klasyka, którego katowałem lata temu na Neo-Geo, lub produkcję nim zainspirowaną.



Inspiracje - oczywiście mam świadomość, że 90% popularnych gier indie to zrzynki ze starszych tytułów. Jednak byłbym ślepcem jeżeli nie widziałbym tych 10%. Gry takie jak Not a Hero, OlliOlli, Organ Trail, Binding of Isaac, Hyperlight Drifter czy Hotline Miami zaadaptowały reguły klasyki, ale zrobiły to po swojemu. Poza tym w każdą z nich mogę ograć szybciej i taniej na blaszaku.

 

Konwersje - Nie mogę pominąć faktu, że spora część gier z konsol wychodzi na pecety po czasie w wersjach ładniejszych, tańszych i pełniejszych. Wydania pecetowe mają wtedy tendencję do posiadania wszystkich DLC oraz niższej ceny już w dniu premiery.

 

Klasyka - Pecet coraz częściej dostaje również konwersje i legalne emulacje klasyków z konsol. Możliwość zagrania w Shinobi III, Phantasy Star IV, lub starsze Final Fantasy często w granicach 1-2 funtów to bardzo dobra okazja (zresztą tych gier nie da się nawet za większą cenę kupić na takim PS4 bo ich tam zwyczajnie nie ma). Klasyki są różnie emulowane, niemniej często zdarza się, że mają nowe tłumaczenie, estetyczne filtry graficzne i interesujące dodatki, które ułatwiają ich ponowny odbiór po latach.

 

Warto również zauważyć, że twórcy odpowiedzialni za legendarne gry tacy jak Infaune (MegaMan), Igarashi (Castlevania) czy Matsuno (Vagrant Story) tworzą dziś w pierwszej kolejności na peceta - bo tak jest taniej. Dzięki temu to pecet staje się podstawową platformą dla następców gier, które święciły swe triumfy na konsolach wydanych przed 2000 rokiem.

 

 

Co przekonuje graczy do wyboru multiplatformy na PC?

 

Nie są to jednak wszystkie powody, dlaczego gracze dotychczas związani z konsolami przerzucają się na pecety. Oprócz coraz ciekawszej biblioteki dochodzą po prostu takie argumenty jak:

Ustawienia graficzne - 60 klatek, wyższa rozdzielczość, dokładniejsze tekstury i możliwość zaawansowanej modyfikacji kolorystycznej to dla wielu graczy ogromne karty przetargowe w przypadku multiplatform oraz starszych produkcji. Jeżeli możemy zagrać w ukochaną grę na kilku platformach, to logicznym wyborem wydaje się wersja ostrzejsza, ładniejsza, płynniejsza.

Na pececie wspaniale gra się w Resident Evil 4, obie części Dark Souls, czy nawet takie zabytki jak Turok 2 lub Shadowman. 60 klatek oraz lepsze tekstury nie zrobią nagle ze słabej gry produkcji dobrej, ale uczynią ulubione gry jeszcze lepszymi. 


Sterowanie - Ogromny wybór padów, łatwość podczepiania padów z konsol, możliwości grania na myszy i klawiaturze oraz przeróżnych arcade stickach są nie do przecenienia. Oczywiście, na konsolach te manewry często również są możliwe, ale znacznie, znacznie droższe. Poza tym wiele konsolowych sprzętów ma problemy z kompatybilnością (kwestia licencji) – i tak np. kierownice lubią działać tylko z konkretną platformą co może sprawiać wiele problemów fanom wyścigów.

Ceny - Wyprzedaże na Steam, Humble Bundle, GOG czy w „zwykłych” sklepach internetowych pozwalają upolować masy fantastycznych gier za grosze. Masz 10-15 zł miesięcznie do dyspozycji na gry, a kochasz produkty konsolowe duchem? Na pececie dasz radę za te pieniądze odnaleźć interesujące cię tytuły. Nie można również pominąć sceny moderskiej oraz sceny gier darmowych, gdzie nie brakuje produkcji posiadających automatową duszę. Wystarczy tu wspomnieć gry LocoMalito, lub nadchodzący fanowski remake Metroida 2. 

Brak blokad regionalnych - Rzeczy, które czasami trzeba zrobić, żeby legalnie kupić grę w wersji cyfrowej na konsoli to niemalże śmiech na sali. Oczywiście gdy chodzi o produkcję, która oficjalnie nie została wydana w Europie, a mimo to chcemy wejść w jej legalne posiadanie. Na pececie nie jest to tak dużym problemem i często posiadanie zwykłej karty kredytowej lub konta PayPal rozwiązuje wszystkie problemy. 

Rosnąca przystępność - Steam Big Picture, możliwość operowania padem i sugestywne nakładki pod emulatory powodują, że w zasadzie można posiadać peceta tylko do grania i nie często widywać na nim jego podstawowy system operacyjny. Duży telewizor oraz kanapa nie są zarezerwowane tylko dla konsol, wiadomo o tym od dawna, ale teraz takie skonfigurowanie sobie komputera jest naprawdę łatwiejsze niż kiedykolwiek.

Niezaprzeczalną zaletą biblioteki pecetowej jest to, że bliżej jej obecnie do interesującego połączenie dawnych pecetów i dawnych konsol. Dlatego obecnie mnie, jako gracza najbardziej satysfakcjonuje zestaw Wii U + PC oraz jeden z handheldów (bo PS Vita wbrew pozorom ma sporo unikalnych produkcji). To jasne, że z czasem biblioteki XO oraz PS4 będą miały swoje perełki... ale gdy porównamy ile ekskluzywnych gier było na ich poprzednikach łatwo zauważyć tendencję spadkową.

Konsolowe gatunki nie tylko czują się na pececie dobrze, ale i zaczynają się na nim rozwijać łapiąc w swe sidła kolejnych graczy. Jeżeli wielka trójka Sony, Nintendo i Microsoft prześpi moment, gdy trzeba na nowo zawalczyć o uwagę ludzi wychowanych na konsolach, to stracą zastępy swoich fanów na zawsze. 


A co z grami rdzennie pecetowymi?

Tekst poświęcony jest tytułom z rodowodem konsolowym, ale nie mogę całkowicie pominąć w nim czysto pecetowych produkcji. Wciąż jest ich sporo. Obecna sytuacja na rynku przypomina krach z USA, gdy rynek gier załamał się pod swoim ciężarem. Różnica jest jednak taka, że wtedy było za dużo crapów, teraz jest za dużo interesujących gier wszelkiej maści, na które nawet najbardziej wytrwałym fanom nie wystarcza czasu. (Przy okazji – krach w USA z 1983 roku, dziennikarze uwielbiają określać jako krach całego rynku gier wideo. Europa oraz Japonia miały jednak swoje małe, inne załamania, ale nie w tym samym czasie co słynne wydarzenia z Ameryki). Poza tym, ekspansja konsolowych gatunków to tylko jedna strona PC – drugą jest bardzo mocno rozwijający się esport na tej platformie, wyprzedzający o kilka długości to co w wirtualnych dyscyplinach dzieje się na PS4 czy XOne.

 


Konsole stacjonarne wciąż powinny istnieć

Jeden z moich ulubionych polskich dziennikarzy – Berlin z CDAction napisał, że ma szczerą nadzieję, że to ostatnia generacja konsol. Ja mam nadzieję, że tak nie będzie. Monopolizacja rynku nawet nie przez PC, a przez przez Steam jest problemowa. Valve potrafi przecież zmieniać reguły w czasie gry.

Pamiętacie, że gry na Steam są wypożyczone, nie kupione, prawda? Warto też mieć na uwadze, że nawet te niewielkie ilości konsolowych tytułów ekskluzywnyuch dla danej maszynki to niejednokrotnie fantastycznie i wspaniałe gry. Tak wspaniałe, że usprawiedliwiają zakup nowego sprzętu pod telewizor. Nie zapominajmy też, że najciekawszy, najbardziej twórczy okres w czasach gier wideo był wtedy gdy konsole oraz pecety stanowiły odmienne światy. Nintendo jest zresztą dowodem na to, że te czasy mogą jeszcze powrócić, a biblioteka Wii U to biblioteka gier kolorowych, radosnych, odważnych i arcygrywalnych.

Na koniec zostawiłem największy banał - konkurencja zrobi wszystkim dobrze.

Sprawą, którą warto dorzucić do powyższych uwag jest to, że pecety wciąż potrafią wyczyniać cuda w negatywnym sensie. Sterowniki nie działają, gra wraca do pulpitu, pad przestaje być „widoczny”, animacja zaczyna skakać choć spełniamy wymagania podane przez producenta – każdy zna te sytuacje. Bywa też, że konwersja jest słaba, hackerzy psują rozgrywkę online i tak dalej… Takie rzeczy zdarzają się nawet u osób posiadających wydawałoby się idealną konfigurację sprzętu. I nawet jeśli w czasach stałego dostepu do Internetu problemy te można rozwiązać łatwiej i szybciej niż kiedykolwiek, to jednak o ich istnieniu wypada pamiętać. 

Grajmy na wszystkim

Grami wideo interesuję się od lat. I od lat nie interesują mnie wojny platformowe, ale właśnie gry.

Kocham produkcje budżetowej klasy B, produkty które tworzyły średniej wielkości firmy. Coś, czego nie może stworzyć małe studio i czego bałoby się duże studio. Najwięcej takich tytułów mam obecnie na PC. Najwięcej gier inspirowanych konsolową klasyką mam obecnie na PC. I na PC mam coraz więcej konwersji ciekawych gier z konsol.

Ukonsolowienie pecetów to jedna z najlepszych rzeczy, jakie przydarzyły mi się jako graczowi od lat. Co nie zmienia faktu, że i tak ostatnio kupiłem Wii U bo tam dalej mogę spróbować czegoś nowego, a dodatkowo czaję się na Xboksa One.

Obyśmy zatem zawsze mogli spojrzeć w innym kierunku i sięgać po coś nowego.


Pita
27 września 2015 - 21:41