Recenzja Darksiders – potencjał nie został zmarnowany - Brucevsky - 12 października 2015

Recenzja Darksiders – potencjał nie został zmarnowany

Brucevsky ocenia: Darksiders
88

Czterej Jeźdźcy Apokalipsy. Wojna, Zaraza, Głód i Śmierć. Aż dziw, że dopiero w 2010 roku świat gier doczekał się produkcji odpowiednio wykorzystującej potencjał tych biblijnych postaci. Darksiders jest opowieścią o pierwszym z nich i jednocześnie początkiem serii, która z miejsca rozkochała w sobie wielu. Sam również uległem jej urokowi. Autorzy z Vigil Games nie zmarnowali tej szansy.

Darksiders nie rewolucjonizuje swojego gatunku, nie wprowadza nieznanych wcześniej rozwiązań i nie próbuje nawet udawać, że jest tytułem od początku do końca opartym na autorskich pomysłach. Podobieństw do wielu wcześniej wydanych hitów nie brakuje, żeby wspomnieć chociażby Soul Reavera, serię Legend of Zelda czy God of War. Mimo to całość jest posklejana z tych znanych elementów tak sprawnie, że w żaden sposób nie kłuje to w oczy, a gracz łatwo daje się porwać przygodzie.

To nie jest pierwsza recenzja hitu Vigil Games na gameplay.pl. W 2010 roku zachwycał się nim FSM, a dwa lata później swoje przemyślenia spisał Aver. Obaj wystawili bardzo podobne noty, 89 i 90, nie potrafiąc znaleźć zbyt wielu wad w długiej wyprawie Wojny. Minęło kilkadziesiąt miesięcy, a ja mogę tylko przyłączyć się do nich, zachwalając oprawę artystyczną i projekty postaci, w których palce maczał znany z tworzenia komiksów Joe Madureira. Mogę zachwycać się systemem walki, pomysłowymi poziomami, bardzo dobrą nawet dzisiaj oprawą audiowizualną. I tak jak FSM i Aver muszę też pomarudzić na kiepską, pozbawioną tempa i momentami nużącą końcówkę, w której twórcy jakby na siłę próbują przedłużyć całą historię. Ten mały klon Portala w Darksiders wydaje się na papierze znakomitym pomysłem, ba, nawet przez pierwsze kilkanaście minut robi świetne wrażenie. Autorzy jednak za długo każą się bawić w takim stylu, co przy powtarzających się miejscówkach, niestety szybko zaczyna nużyć.

To jednak chyba jedyna większa wada Darksiders. Sam spędziłem z Wojną ponad dwadzieścia godzin i przelałem koło dziewiętnastu tysięcy litrów krwi demonów. Stoczyłem przy tym wiele spektakularnych bitew, zmierzyłem się z ciekawymi i zmuszającymi nie tylko do naparzania w przyciski, ale i pomyślunku, bossami. Momentami było trudno, choć nigdy na tyle, bym poczuł się zniechęcony i zdeprymowany. Równie udanie zaprojektowano wszelkie przeplatające potyczki i dłuższe wędrówki zagadki, które zmuszały do wysiłku intelektualnego, nigdy jednak też nie blokując mnie na więcej niż kilka minut.

Darksiders znakomicie rozpoczęło nową serię i wprowadziło w świat gier dysponujące sporym potencjałem postacie. Może tej gry nie tworzyli artyści, ale pracujący przy niej rzemieślnicy spisali się bardzo dobrze. Spragnieni długiej przygody osadzonej w ciekawych klimatach i wielbiciele krwawego szlachtowania demonów będą zachwyceni. Do tej pory powstało niewiele lepszych gier, które tak dobrze łączą elementy slashera, platformówki i gry logicznej

Brucevsky
12 października 2015 - 18:44