Kosmiczny wędrowiec - Kati - 18 października 2015

Kosmiczny wędrowiec

W oczekiwaniu na kolejny tom „Pieśni lodu i ognia” mamy okazję zapoznać się z innymi dziełami George’a R.R. Martina i to z zupełnie innej bajki. Przed nami „Tuf Wędrowiec”, zbiór opowiadań science fiction, już kiedyś w Polsce publikowany, a na pewno w części znany czytelnikom „Nowej Fantastyki”.

Haviland Tuf, skromny kupiec, w skomplikowanych okolicznościach wchodzi w posiadanie Arki, gigantycznego statku Inżynierskiego Korpusu Ekologicznego i postanawia pomagać mieszkańcom innych planet w rozwiązywaniu problemów. Ekologicznych oczywiście, gdyby ktoś miał wątpliwości. Zaczyna się dobrze: opowiadanie „Gwiazda śmierci”, w którym dowiadujemy się, jak Tuf został właścicielem Arki, jest zdecydowanie najbardziej udane w całym zbiorze. Nie tylko ze względu na wartką akcję, ale i na to, że wyłamuje się ze schematu, na którym opierają się wszystkie pozostałe. Czyli: Tuf trafia na planetę, której mieszkańcy są w tarapatach, Tuf zgadza się rozwiązać ich problem, ale owo rozwiązanie jest zawsze dość przewrotne. Oczywiście zgodne z życzeniami proszących, którzy jednak nie potrafią przewidzieć wszystkich konsekwencji. Zgadywanie, jaka tym razem niespodzianka kryje się za działaniami Tufa jest owszem przyjemne, ale po pewnym czasie staje się męczące - w końcu z góry wiadomo, że jakaś musi być. Owszem, problemy są interesujące, metody przekonywania Tufa również, nie brakuje humoru (i kotów), wszystko jest sprawnie opisane, ale w dużych ilościach nieco nużące. Przeczytałam cały tom ciurkiem, i choć ogólnie mi się podobał, to jednak pod koniec odczuwałam przesyt. Chyba lepiej jest sobie dawkować po opowiadaniu co parę dni. I coś co dla części czytelników będzie zachętą, a dla części wręcz przeciwnie: to science fiction starszej daty, z epoki, kiedy technikalia nie były specjalnie istotne: ot, podróże międzyplanetarne to żaden problem, opanowanie przez jedną osobę obsługi ogromnego, tysiącletniego statku też, a nauka mogła z łatwością pokonać wszelakie trudności.

Mimo pewnych wad jest to całkiem udany zbiór. Mogę go polecić właśnie miłośnikom starszych klimatów albo fantastyki problemowej.

Kati
18 października 2015 - 23:58