Laik w świecie Marvela #8: Star-Lord i Wraith - Brucevsky - 9 listopada 2015

Laik w świecie Marvela #8: Star-Lord i Wraith

Po zakończeniu crossovera Annihilation swoją wędrówkę po słynnym komiksowym uniwersum kontynuuję w Annihilation: Conquest. Znowu wszechświat staje na krawędzi zagłady, tym razem z ręki tajemniczej rasy Phalanx. Czy superbohaterowie znajdą sposób na powstrzymanie teoretycznie dużo silniejszego przeciwnika? Kolejne elementy układanki można poznać dzięki seriom poświęconym Star-Lordowi i Wraithowi.

UWAGA, spojlery!

Fabuła

Star-Lord jednak wychodzi cało z wydawać by się mogło beznadziejnej sytuacji. Trafia do jednej z ostatnich tajnych baz Kree, gdzie zostaje dowódcą oddziału wykolejeńców, który ma podjąć się samobójczej misji. Zamiast parszywej dwunastki mamy do czynienia z wyjątkową siódemką, złożoną z przedstawicieli wielu ras. Wśród nich m.in. Captain Universe, Rocket Racoon i Groot. Ten specyficzny oddział trafia do stolicy imperium, Hali, by zdobyć antidotum na przygotowywanego przez wroga wirusa, który ma zniewolić wszystkich w galaktyce. Po wielu perypetiach, pojedynkach, wewnętrznych konfliktach, mniej lub bardziej bohaterskich czynach i śmierciach, ekipie Star-Lorda udaje się zdobyć lek i uciec. W bazie Kree okazuje się, że ta samobójcza misja była dopiero pierwszą dla nowopowstałego oddziału herosów...

Rocket Racoon w wersji komiksowej trochę odbiega od swojego filmowego ja.

Tymczasem w innym miejscu imperium tajemnicza postać, Wraith, szuka mordercy swoich rodziców. Phalanx obawiają się jego mocy i robią wszystko, by go pojmać. Gdy w końcu im się to udaje, bohater trafia do niewoli. Tam jest bezskutecznie torturowany i przesłuchiwany przez zniewolonego, choć zachowującego resztki własnej świadomości, Ronana. Okazuje się, że Phalanx pojmali też Super-Skrulla i Prexagorę. Wkrótce Ronan i więźniowie Phalanx odkrywają, że ich tajną bronią jest ożywiona Super Inteligencja Kree. Wraithowi udaje się odzyskać wolność i uwolnić Super-Skrulla i Prexagorę. Razem uciekają, a później obmyślają plan powstrzymania najeźdźców. Dochodzi do konfrontacji, w której nie tylko odnoszą zwycięstwo, ale pomagają też Super Inteligencji wreszcie odejść w pokoju. Ronan odzyskuje władzę nad swoim ciałem i umysłem. Nie mogąc pogodzić się z wcześniejszymi decyzjami, błaga Wraitha o zabicie go. Ten jednak odmawia...

Przemyślenia laika

Spodziewałem się więcej dobrego po powrocie Star-Lorda i nie ukrywam, że jestem lekko rozczarowany poświęconą mu serią. Pierwsze co razi w oczy to kreska i paleta barw, które przypominają publikacje sprzed kilkunastu lat. Przeskok jakościowy po historii Captain Marvel jest bolesny. Z tego też powodu zgrany motyw grupy przestępców, którzy podejmują się samobójczej misji, robi jeszcze mniejsze wrażenie, bo brakuje tu spektakularnych kadrów i zapierających dech w piersiach rysunków. Fabularnie też nie jest zbyt ciekawie. Laika, który Star-Lorda, Rocket Racoona i Groota poznał dopiero w filmowym Guardians of the Galaxy, może też dziwić, nawet odpychać, sposób przedstawienia tych postaci, ich jakże odmienne od filmowych relacje i zachowania. Niech za przykład posłuży tutaj ostatni ze wspomnianych bohaterów. W filmie wyrażał on swoje emocje i opinie, powtarzając jedno słowo z różnymi intonacjami. W komiksie to przedstawiciel arystokracji swojej rasy, który ma o sobie bardzo wysokie mniemanie i domaga się szacunku od innych.  Różnica jest ogromna.

Przebieg samobójczej misji Star-Lorda i spółki nie zaskakuje. Szybko wpadają oni w tarapaty, więc pojawiają się dramatyczne chwile, ale i momenty czarnego humoru. Formację tworzy grupa interesujących postaci, których relacje są ciekawe, ale trzeba też przyznać, że tym występem raczej niewielu osobom zapiszą się one w pamięci. Niewykluczone jednak, że w dalszej części crossovera odegrają one jeszcze istotną rolę. Dobrze by było, bo potencjał mają.

Historia Wraitha wypada lepiej pod względem wizualnym, ma też trochę bardziej pokręconą fabułę i trudniejsze do przewidzenia zwroty akcji. Nie mogło jednak być inaczej skoro głównym bohaterem jest ktoś obdarzony tak dziwnymi mocami i tajemniczą przeszłością jak Wraith. Poświęcona mu seria daje sporo odpowiedzi na nurtujące czytelnika pytania, więc po zakończeniu lektury można być usatysfakcjonowanym. Ciekawą nowinką dla laika jest czytanie opowieści o postaci, która wywołuje takie przerażenie w obozie do tej pory uważanego za przepotężnego i pozbawionego słabych punktów najeźdźcy.

Trudno nie lubić postaci, która łączy w sobie talenty wszystkich członków Fantastycznej 4.

Osobiście bardzo ucieszyły mnie gościnne, całkiem niemałe, występy Super-Skrulla, Prexagory i Ronana. Od czasu Annihilation jestem fanem pierwszego z nich i z niecierpliwością czekam na jego kolejne popisy. Accusera natomiast długo wypatrywałem, zastanawiając się, co robi po inwazji Phalanx. W końcu się pojawił, w mocno dramatycznej roli. Jego postać skłania do refleksji, co wypada tylko uznać za kolejny atut całej serii publikacji.

Annihilation: Conquest, wraz z opowieściami o Star-Lordzie i Wraithcie, nabrał tempa. Spodziewam się teraz wiele dobrego po kolejnych komiksach, w których spotkam ponownie Novę i poznam kulminację całej opowieści. To może być efektowny, zapadający w pamięć finał.

Brucevsky
9 listopada 2015 - 19:02