Syzyfowy kamień na plecach Bethesdy czyli dlaczego nie rozumiem hejterów Fallouta 4 - Jam Łasica - 19 listopada 2015

Syzyfowy kamień na plecach Bethesdy, czyli dlaczego nie rozumiem hejterów Fallouta 4

Myślicie, że łatwo jest dźwigać na plecach brzemię najbardziej przełomowej gry RPG w historii? Fallout 4 spotyka się ze skrajnymi ocenami, jest obiektem wielu ataków i narzekań. Ja, abstrachując w tym momencie od przyznawania grze oceny, mam do Bethesdy ogromny szacunek. Po takim tytule, jak Fallout 2 i tak znakomitym przeniesieniu marki w nowe warunki w postaci Fallout 3, bałbym się mierzyć z tym kolosem i falą przeogromnych oraz zawyżonych do granic możliwości oczekiwań.

Fallout to dla mnie, jako gracza, religia. Tytuł, który zmienił moje podejście do gamingu. Zresztą nie tylko moje; żadną tajemnicą nie jest, że ta marka zmieniła także cały przemysł gier video. Kto zagrywał się w jedynkę, czy dwójkę, pamięta chyba te noce spędzone ze słownikiem polsko-angielskim przy klawiaturze i opadem szczeny przy wielości innowacji wtedy szokujących, że tak może wyglądać gameplay.

No ale to tyle tytułem retrospekcji, miało być o F4 i syzyfowym kamieniu, a zatem czas przejść do meritum. Myślę, że czego by Bethesda nie zrobiła, i tak byłoby to – oczywiście w dużej przenośni – właśnie syzyfową pracą. O tym, że malkontenci znajdą się zawsze, wiemy od zarania dziejów (przynajmniej tych w przemyśle gier). Ale jeszcze lepiej wiemy, że najwięcej z nich pojawia się przy wyjątkowo oczekiwanych produkcjach. Nie zrozumcie mnie źle; nie będę tutaj dowodził, że najnowszy Fallout to gra pozbawiona błędów, bo tak nie jest. Chcę tylko zaznazyć, że ocena społeczności graczy (weźmy tu za przykład choćby największą „masówkę”, czyli metacritic.com i średnią oscylującą w okolicach 4.9/10) jest nader krzywdząca. To ewidentny efekt wyjętych z rzeczywistości oczekiwań co poniektórych, które przerodziły się w niezdrową frustrację wyładowywaną w internecie. Ot taki znak dzisiejszych czasów.

Jak odnotowałem wcześniej; błędów F4 się nie ustrzegł. Bugi, spadki animacji, same animacje i grafika zalatująca poprzednią generacją, archaiczna walka przy wyłączeniu V.A.T.S, uproszczony system perków, czy kwestia bycia – jak to niektórzy nazwali – „zaledwie” upradowaną trójką to rzeczy, które dostrzegam i które mogę zrozumieć, jeśli kogoś bolą. Przy całej tej liście, nie jest to jednak powód, aby stawiać najnowszego Fallouta półkę poniżej „bardzo dobrej”, albo – o losie – na półce gier przeciętnych.

System craftingu, nastawienie na eksplorację, motywowanie gracza do zbierania lootu, wspomniany V.A.T.S, a przede wszystkim genialny, powtórzę: GENIALNY klimat postapo to rzeczy, które kwalifikują F4 absolutnie do najwyższej klasy. Jeśli to czytasz i nie zgadzasz się ze mną, załóż – proszę – hipotetyczną sytuację, że Fallout 4 nie nazywa się Fallout 4, tylko jest nową marką na rynku. Tak, wiem, „przecież tak nie można, bo od czegoś nowego nie oczekiwalibyśmy wiele, a od Bethesdy mamy prawo oczekiwać perfekcji” itd. Ale oceniajmy grę jako samoistny twór, a nie produkt od konkretnego dostawcy. Poza tym: hipoteza to hipoteza. Czy w takim przypadku nie zgodzisz się, że taka gra to piekielnie dobry tytuł, ocierający się nawet o perfekcyjny wynik? Czego jej tak naprawdę brakuje? Wiele zarzutów wobec F4 dotyczy „zepsucia” patentów z poprzednich części. A zatem automatycznie, gdyby te „minusy” (cudzysłów celowy, bo nie chcę sprawy generalizować i jednoznacznie traktować tych rzeczy, jako minusy) odjąć, to ocena poszłaby w górę, prawda? Czy zatem tytuł, w którym wszystko niemal „gra i śpiewa” (recenzji tu robił nie będę, bo jeśli to czytasz, to pewnie przewertowałeś te wszystkie warte uwagi), a jego głównymi grzechami są spadki animacji i bugi (których kres nadejdzie wraz z patchami) to jest to produkcja, która zasługuje na średnią 4.9?

Ręka w górę, kto gra w najnowszego Fallouta i nie łapie się na sytuacji „kurde, już 4 rano?”, „OK, jeszcze sprawdzę tylko tę lokację i wyłączam” tudzież „OK, to sprawdzę nową broń / sprzedam ekwipunek i idę spać”? W mojej skromnej opinii takie sprawy to coś, co z miejsca zaliczają dany tytuł do grona absolutnego topu. A rozłożenie go na czynniki pierwsze i szczegółowa analiza konkretnych elementów tylko tę przynależność potwierdzają. Ale jak mówię; to tylko moje zdanie.

Chętnych zapraszam do zapoznania się z moimi inymi tekstami na blogu oraz do odwiedzin fanpage.

Jam Łasica
19 listopada 2015 - 14:31