Narzegracz – kilka słów o cyckach w horrorze - Danteveli - 5 grudnia 2015

Narzegracz – kilka słów o cyckach w horrorze

 

Pewnego dnia grałem sobie z moją (podobno) lepszą połówką. Nieszczęściem było to, że zdecydowałem się odpalić któraś tam z kolei część Soul Calibur. Jedna z bohaterek tej produkcji (Ivy) może walczyć w stroju z powyższego obrazka. Dziewczyna zapytała się mnie kto jest na tyle zboczony, żeby chciał oglądać roznegliżowane wirtualne panienki. Odpowiedziałem że Japończycy bo jak przystało na typową Koreankę, moja dziewczyna nie darzy sympatią Kraju Kwitnącej Wiśni. Kilka chwil później partnerka zaproponowała mi pozbycie się wszystkich gier, gdzie na okładce nie ma Mario. Historyjka ta nie ma żadnego specjalnego przesłania. Po prostu ciesze się, ze tego dnia nie odpaliłem Dead or Alive. Dodatkowo zdarzenie to przypomniało mi się gdy usłyszałem o cenzurze w pewnej grze na Wii U.

W trakcie niecierpliwego wyczekiwania na premierę najnowszej części Project Zero natrafiłem na dość interesującą „aferę”. Chodzi mianowicie o zmiany w europejskiej i amerykańskiej wersji gry. Nintendo zdecydowało się na podmiankę bonusowych kostiumów jakie możemy odblokować w tym tytule. Zdecydowano się zrezygnować ze strojów kąpielowych i zastąpiono je wdziankami Zeldy i Samus Aran. Oznacza to, że wycięto z gry pewien element i zastąpiono go czymś mniej kontrowersyjnym. Bohaterki tego straszaka są stosunkowo młode i pokazywanie ich w skąpych strojach kąpielowych może budzić wzburzenie części mediów. Zdecydowano się więc na posunięcie, które część internetu nazywa cenzurą, terrorem i całym złem tego świata. Podobna decyzja została podjęta przy kolejnej grze przeznaczonej na Wii U. Ktoś z Nintendo zdecydował się na usuniecie z tej produkcji „ryzykownych” strojów w jakie odziana miała być 13. latka. Pod topór wpadł także element kreatora postaci pozwalający nam na powiększanie ( i zmniejszanie) biustów.

 

Sprawa jest głupiutka i nie interesowałbym się nią bardziej gdyby nie komentarze jakie czytałem pod newsami o tych zmianach. Wypowiedzi większości osób ograniczały się do wyzwania Nintedno i oburzenia jak można pozbawiać graczy swobody. O dziwo przyznam trochę racji tym osobom. W przypadku Project Zero: Maiden of Black Water doszło do pewnej zmiany w treści samej gry. W japońskiej wersji produkcji jedna z bohaterek jest modelką typu „gravure idol”. Oznacza to, że pozuje ona w seksownych kostiumach i jej fotki lądują w łapach podnieconych mężczyzn. Z wiadomych przyczyn element ten musiał zostać wywalony z europejskiej wersji gry. Nie jest to niby nic wielkiego ale wpływanie bezpośrednio na treść produkcji nie jest czymś co mi się specjalnie podoba. Ingerencja w fabułę gry jest rzeczą która mnie niezmiernie denerwuje. W ten sposób udowadniam jednak że jestem hipokrytą i staram się narzucać innym swoje standardy. W końcu jaka jest różnica pomiędzy bohaterką w stroju bikini bo jest modelką pozującą do zdjęć a tą samą postacią w tym samym stroju bez drobnego kontekstu fabularnego?

 

Chcę tu jeszcze napomknąć o jednej rzeczy która sama w sobie jest tematem rzeką. Chodzi o różnice kulturowe między krajami. Nie chcę przynudzać o kręgach kulturowych i tego typu pierdołach. Prawdą jest jednak, że przeciętny Japończyk myśli inaczej niż przeciętny Polak. Wiążą się z tym inne normy i dopuszczalne zachowania. Ja słysząc o nastolatce w seksownym stroju kąpielowym mam w podświadomości alter o pedofilii. Coś takiego nie przyszłoby nigdy do głowy mojemu kumplowi z Kraju Kwitnącej Wiśni. Dlatego też wywalenie rzeczy takich jak roznegliżowane dziewczynki nie traktowałbym jako cenzurę ale dostosowanie produkcji pod zachodnie normy.

 

Jeśli miałbym być bardzo szczery co może grozić przysporzeniem sobie jeszcze większej ilości „wrogów” to muszę wyrazić swoje zdziwienie. Gracze nie podnoszą głosów w ważniejszych moim zdaniem sprawach dotyczących etyki, równości w grach wideo czy nawet kwestii związanych z kiwaniem nas przez wielkie korporacje. Kiedy jednak ktoś chce nam uniemożliwić oglądania cyfrowych nastolatek w skąpych kostiumach bikini to stajemy się obrońcami wolności i sprawiedliwości. Z mojej perspektywy jest to koszmarnie nienormalne. Niestety jakoś tak dziwacznie ułożył się ten świat, że nawet ja wolę pisać o pseudo aferze z cyckami. Mógłbym przecież zwrócić uwagę na jeden z tych „poważnych” problemów. Niestety jak to mówią sex sells i wszyscy mamy empiryczne tego dowody ( no bo chyba tylko po to te wszystkie kostiumy lądują w japońskich wersjach gier).

 

Jest też kwestia tego, że zaledwie miesiąc wcześniej druga połowa internetu robiła „gównoburze” o to, że Quiet z Metal Gear Solid V jest prawie naga. Zakładam, że gdyby kostiumy kąpielowe z japońskiej wersji gry pojawiły się na zachodzie to jakaś grupa feministyczna czepiałaby się tego elementu. Mamy więc sytuacje z której nie da się wyjść bez szwanku. Trudno mi powiedzieć czy Nintendo wyprało najlepsze wyjście. Decyzja wpłynięcia na grę ze względu na obawę przed krytyką narzuca skojarzenie z procederem autocenzury. To z kolei wiąże się z jakimiś opresyjnymi reżimami i wszystkim co jest złe. Z drugiej strony inny tytuł od Koei Temco nie pojawi się na zachodzie. Chodzi mi o Dead or Alive Extreme 3 – czyli kolejna gierka z młodymi dziewczynami w skąpych strojach kąpielowych. Można by się spierać, że siatkówka z paniami z DoA to czysty fanservice podczas gdy Project Zero: Maiden of Black Water jest produkcją z elementami fanservice. Ja jednak boje się, że bez podmiany kostiumów po prostu nie ujrzelibyśmy tej produkcji w Europie. Jedna gra z cyklu już nam przepadła z niewiadomych powodów.

 

Teraz na sam koniec pora na twist, który zaskoczy wszystkich krzykaczy. Osoby wydzierające się cenzura, cenzura i opluwające Nintendo poznają prawdę. Przyczyna wywalenia z gry możliwości oglądania roznegliżowanych nastolatek jest dość prosta. Chodzi o prawo dotyczące dziecięcej pornografii. Dead or Alive Dimensions na 3DS, czyli kolejna gierka od Koei Temco podpadła prawodawcom w Szwecji, Norwegii i Danii. Kostiumy kąpielowe, nastolatki i robienie zdjęć były przyczyną zakazu sprzedaży gry na terenie tych państw. Te trzy elementy występują w najnowszym Project Zero. Nie trudno sobie wyobrazić, że ktoś w Nintendo obawiał się powiązania firmy z czymś co uznano w Europie za dziecięcą pornografię. Maiden of Black Water jest wydawane przez Wielkie N, które z kolei stara się być firmą rodzinną. Nawet jeśli starają się zainteresować swoimi produktami dojrzalszych graczy to afera związana z zakazem sprzedaży jednej z ich gier nie byłaby dobra dla biznesu. Dlatego też na przyszłość warto trochę poczytać i dowiedzieć się więcej na dany temat. Krzykacze wiedzieliby wtedy, że zamiast czepiać się japońskiego giganta powinni skierować swoje oczy w stronę prawodawców.

 

Z mojej perspektywy sprawa wygląda bardzo prosto. Niech te kostiumy sobie będą w tej grze. Chciałbym jednak żeby powstała jakaś aplikacja do śledzenia osób z nich korzystających. Dzięki temu osoby potrzebujące „korzystać” z tego rodzaju stymulacji mogą sobie grac rozebranymi dziewczynami. Ja natomiast mogę wiedzieć kogo należy unikać i trzymać z dala od moich kuzynek, gdy wybierają się one na basen. W ten sposób nie ma cenzury ale ja mam spokój umysłu. Cierpi na tym co prawda wolność i zdrowy rozsądek ale nie można wszystkim dogodzić.

 

Sam nie jestem pewny co chciałem wyrazić tym wpisem. Pewnie chodzi o moją frustrację i głupotę. Po kiego grzyba czytam komentarze i opinie ludzi piszących w internecie? Może mam mętlik w głowie i sam nie wiem do końca co mam myśleć na temat cenzury w grach wideo? W każdym razie wyrzuciłem z siebie te kilka linijek tekstu i jakoś mi trochę lżej na sercu.

Danteveli
5 grudnia 2015 - 23:33