Recenzja gry Pulse - Danteveli - 11 grudnia 2015

Recenzja gry Pulse

Danteveli ocenia: Pulse
55

Kiedyś podczas jednej z wielu głupich pogadanek ze znajomymi wpadliśmy na trochę dziwaczne pytanie. Brak której z trzech funkcji ( wzrok, słuch lub mowa) byłby dla nas najmniej kłopotliwy? Głupia kwestia ale potrafi się nieźle wkręcić człowiekowi w głowę. Od tego momentu zacząłem się zastanawiać jakby to było żyć bez wzroku? Deweloperzy ze studia Pixel Pi Games postanowili zaserwować nam jakąś formę odpowiedzi na to pytanie. Tylko czy wyszła przy okazji wyszła im dobra gra?

Pulse to kolejna już produkcja indie podejmująca się zadania dostarczenia graczowi niezwykłych przeżyć. Tym razem padło na grę FPP w której to wcielamy się w niewidomą dziewczynę zagubioną w obcym sobie świecie. Chciałbym móc powiedzieć coś konkretnego na temat fabuły tej produkcji ale po prostu nie potrafię. Znajdujemy się w jakimś tajemniczym świecie zamieszkałym przez słodziutkie stworki, coś przypominającego kruka z okiem w dziobie i wilki. Naszym zadaniem jest dotarcie gdzieś żeby coś zrobić. Co jakiś czas słyszymy tajemnicze monologi na temat czegoś ważnego. Większość z nich nie ma nic wspólnego z tym co się dzieje w grze. Najgorsze jest, że podczas tych fragmentów gry zmuszeni jesteśmy do tego by się zatrzymać i czytać drobny tekst pojawiający się na ekranie. Głupotą jest wyrywanie kogoś z rytmu gry po to by zaprezentować coś kompletnie zbędnego i pozbawionego jakiegokolwiek kontekstu. Na serio kiedy przeczytałem opis rzekomej fabuły tej produkcji to dwa razy sprawdziłem czy na pewno grałem w ten sam tytuł.

 

Jeśli chodzi o gameplay to unikowym elementem tej produkcji jest to, że nie widzimy świata w standardowy sposób. Jako że Eve – bohaterka gry nie widziała od maleńkości to jej pozostałe zmysły się wyostrzyły. Oznacza to, że Eve za pomocą słuchu „widzi świat”. Podobny bajer zastosowany był w produkcjach o przygodach Daredevila. Sprowadza się to do tego, że nie zobaczymy tego co jest naokoło nas natomiast możemy dostrzec jakieś stworzonko buszujące w oddalonej od nas trawie. Doprowadza to do tego, że w części lokacji poruszamy się po omacku licząc na głosy wydawane przez otoczenie. Jest to naprawdę fajny pomysł, który cały czas pozostawia nas w niepewności. Nie wiemy czy nie stoimy nad przepaścią zaledwie kilka kroków od mostu. Żeby nie było zbyt trudno z pomocą przychodzą nam królikopodobne stworki. Zwierzątka te są dość głośne dzięki czemu możemy zobaczyć ich otoczenie. Nasza bohaterka jest także w stanie rzucać nimi na pewną odległość. To pozwala sprawdzić co znajduje się w pobliżu. Jest to całkiem ciekawy element gry który to został trochę zmarnowany. W grze nie ma zbyt wielu sytuacji kiedy trzeba korzystać z pomocy tych słodziutkich stworzonek. Niestety znaczna część rozgrywki sprowadza się do biegania w poszukiwaniu ogniska, które to nakieruje nas na kolejny cel. Nie ma zbyt wiele błądzenia czy zagadek. Oznacza to, że najprostszą metodą na przejście gry okazuje się biegniecie przed siebie. Króliki stają się przydatniejsze dopiero gdy jesteśmy zainteresowani zebraniem wszystkich 50 znajdziek ukrytych w tym świecie. Niestety Pulse jest przykładem tego, że interesujący na papierze pomysł może zostać trochę kiepsko zaimplementowany w grze. Twórcy niestety nie postawili przed nami wyzwań zmuszających do używania unikatowych zdolności naszej bohaterki. Może gdyby zamiast sekcji skakanych stworzyć jakieś puzzle wymagające „widzenia” punktów w rożnych częściach mapy to stworki stały by się nieodzowne?

 

O ile mam całkiem sporo zastrzeżeń co do gameplayu i fabuły tej produkcji tak o oprawie graficznej nie mogę powiedzieć złego słowa. Pulse wygląda fenomenalnie zarówno na monitorze komputera jak i całkiem sporym telewizorze. Wszystko to jest efektem czarującej stylistyki, gdzie mamy do czynienia ze światem pełnym barw. Mechanika „widzenia poprzez słuch” świetnie się prezentuje. Dawno nie miałem takiej sytuacji gdy praktycznie co krok się zatrzymywałem by podziwiać to jak pięknie dana gra się prezentuje (ostatni raz podobną reakcję miałem przy Apotheon). Jedyną uwagą na temat grafiki Pulse jest kwestia osób cierpiących na epilepsję. W kilku sekwencjach gry natrafimy na nagłe, szybkie mruganie kolorów.

Oprawa dźwiękowa to niestety zupełnie inna para kaloszy. Wpisuję się ona w te bardziej mindfuckowe i narkotykowe elementy gry. Co jakiś czas napotykamy dziwne stworzenie przypominające kruka. Nawija ono głosem przypominającym trochę nagranie puszczone od tyłu. Do tego nieustannie towarzyszy nam złowroga melodyjka. Fanie byłoby gdyby soundtrack był trochę bardziej zróżnicowany .Deweloperzy niestety nie potraktowali tej kwestii tak poważnie jak oprawy graficznej.

 

Moim największym problemem związanym z grą od Pixel Pi jest to, że wydaje się ona być jedynie demem jakiejś większej produkcji. Nie chodzi tu jedynie o czas rozgrywki zbliżony do długości filmu pełnometrażowego. Chodzi raczej o to, że z interesującym pomysłem grania osoba niewidomą nie zrobiono prawie nic. Tytuł ten aż prosi się o rozbudowanie zawartych w nim pomysłów. Najlepszym przykładem tego jest mechanizm korzystania z pomagających nam słodziutkich stworków. Podążają one za naszą bohaterką i możemy nimi rzucać by w ten sposób usłyszeć/zobaczyć otaczający nas teren. Przydatne to jest jedynie w sekwencji gry, w której to poruszamy się po pękającym lodzie zamarzniętego jeziora. Niestety znaczna część Pulse to średniawa platformówka z prostackimi zagadkami. Nie wspomniałem jeszcze o bugach i glitach utrudniający nam zabawę. Niestety niektóre skrypty nie zawsze się wczytują i nie możemy podążać dalej z naszą przygodą do momentu restartu gry. To zdecydowanie popsuło czas spędzony z tą produkcją. Szkoda bo naprawdę chciałem napisać jak najwięcej pozytywów na temat tej gry.

 

Pulse to interesujący produkt należący do super niszowego segmentu „artystycznych gierek indie”. Produkcja za 15 euro, którą skończymy w jakieś 90 minut. Kwestia ta odstrasza graczy liczących się ze swoimi wydatkami. Z kolei niedopracowane elementy i oparcie całości na jednej sztuczce obrazują zmarnowany potencjał tego tytułu. Osobiście nie żałuję czasu spędzonego z Pulse. Nie wyobrażam sobie jednak bym mógł polecić ten tytuł któremuś ze swoich znajomych. Niestety świetna oprawa graficzna i interesujący pomysł to trochę za mało by stać się perełką pośród wysypu gier niezależnych.

 

[PS]

Jeśli ktoś jest zaintrygowany tą produkcja ale nie chce rozstawać się z ciężko zarobiona kasą to może przetestować darmową wersję produktu. Na stronie http://projects.myvfs.com/games/gd22_Pulse/ możemy dorwać wczesną wersję Pulse. Na bazie tej produkcji rozpoczęto Kickstartera, którego owocem jest recenzowana gra. Z tego co się orientuje jedyną wielką różnicą pomiędzy produkcjami jest oprawa graficzna.

Danteveli
11 grudnia 2015 - 20:46