Uczeń Jedi 1+2 - Opinia o książkach - qGard - 14 grudnia 2015

Uczeń Jedi 1+2 - Opinia o książkach

Premiera nowych Gwiezdnych Wojen już  tuż, tuż. Można by było powiedzieć, że zerka na nas zza rogu. Z tej racji postanowiłem odświeżyć sobie całość Wojen. Seans zacząłem od starej trylogii, ale nie to jest głównym tematem. Po skończeniu sześciu części czułem pustkę, brakowało mi czegoś, czułem, że chciałbym jeszcze coś przeżyć z tego świata. Gry z uniwersum Star Wars przechodziłem już kilka razy, jednak za książki zabierać się okazji nie miałem. Dlatego po niezbyt długich i morderczych przemyśleniach, chwyciłem w dłoń książki z serii Uczeń Jedi. Dla niewtajemniczonych ta seria opowiada o początkach Obi-Wan'a, czyli moim zdaniem jednej z najlepszych postaci z tego uniwersum. Postanowiłem rozpisać tym razem, aż dwie książki czyli Narodziny Mocy i Mroczny Przeciwnik.

źródło: http://cdn.sptndigital.com/

Są to dwa pierwsze tomy z serii Uczeń Jedi, spotykamy w nich Obi-Wan'a, który szkoli się na Jedi w świątyni na Coruscant. Za kilka tygodni ma mieć on trzynaste urodziny, co oznacza, że jeśli do tego czasu nie znajdzie mistrza, który będzie go chciał na swojego Padawana, zostanie on ze Świątyni wydalony i przydzielony do kopalni, by w taki sposób pomagać korzystając ze swojego talentu do Mocy. Jak nic widać, że przygoda będzie konkretna i musze przyznać, że gdybym nie miał okazji oglądać filmów z uniwersum, a dokładniej nowej trylogii , to ta książka mogła by być nieco bardziej zaskakująca. Nie zmienia to faktu, że nie mamy tutaj niczego podanego na tacy i zakończenie którego wszyscy się spodziewają, nie jest tak oczywiste. Bo gdy Obi-Wan ma już nadzieje na zostanie uczniem Qui-Gon Jinn'a, staje przed nim wiele nie zawsze oczywistych wyzwań. Tak z samego początku, gdy nasz bohater występuje na arenie, by pokazać swoje walory i przypodobać się przyszłemu mistrzowi, jego odpowiedzią, na to czy może zostać jego Padawanem, jest nie. A z racji, przewinień z dnia wcześniejszego zostaje przedwcześnie wydalony ze świątyni i musi się udać na Bandomeer.

źródło: http://star-wars.pl/

 Bez mistrza, bez większych szans na zostanie Padawanem. Co prawda do trzynastych urodzin został jeszcze miesiąc, ale jaki mistrz będzie akurat na Bandomeer, by przyjąć go na swego ucznia? Tak pierwsza książka to głównie przygody Obi-Wana, który zbyt blisko ciemnej strony walczy ze smutkiem i rozczarowaniem spowodowanym brakiem nadziei. W sumie Dave John Wolverton napisał dobrą książkę, jednak jej największą bolączką, nie licząc przewidywalności, jest długość. Bo jedna, jak i druga książka, to lektura na jeden przejazd pociągiem i to niezbyt daleko, bo się człowiek zacznie nudzić po skończeniu obu książek. Druga historia, a dokładniej Mroczny Przeciwnik tym razem napisane przez Jude Watson, jest nieco gorszej jakości, niż wcześniej wspomniane Narodziny Mocy. W drugim tomie mamy więcej historii związanej z przeszłością Qui-Gon Jinn'a. Historii, której nie dowiecie się za bardzo z filmów ani gier. Jednak sama książka jest słabsza, jakby pisana na kolanie w pośpiechu. Po nieco lepszej pierwszej części, trzeba było wydać kolejną, ale autor pierwszej części pewnie dobrze się bawił po wpłynięciu czeku od Lucasa za pierwszy tom. Jednak muszę przyznać, że po przeczytaniu tej drugiej książki stwierdzam, że Qui-Gon miał strasznego pecha przy wyborze uczniów.

źródło: http://2.bp.blogspot.com/

 Same książki nie należą jednak do najlepszych, są napisane na przeciętnym poziomie. Nie mogę powiedzieć, że autorzy mają dobry warsztat, stwierdziłbym bardziej, że należą do tej drugiej grupy zwłaszcza autor drugiego tomu . Jednak książki napisane zostały bardzo lekko, dzięki czemu czyta się je sprawnie. Naprawdę szybko przeczytałem te dwa tomy, ale to pewnie za sprawą dodatkowej chęci wchłonięcia czegoś ze świata SW. Dodatkowo, te historie były dość ciekawe, opowiedziane co prawda bardzo szybko i nie do końca umiejętnie, ale wystarczająco, by czerpać z nich przyjemność. To trochę tak jakby w barze jakiś starszy mężczyzna opowiadał historię Obi-Wan'a, ale miał lekkie zaburzenia mowy i czasem mówił za szybko. Niby wszystko wiemy, ale można by było to przekazać lepiej. W całokształcie mamy do czynienia z luźna historią, która ma lekkie zawirowania, zwroty akcji, jednak jest ona bardzo łatwa do wchłonięcia. Powiedziałbym nawet, że śmiało poleciłbym tę książkę jako lekturę młodzieżową, jednak z bardzo dużą uwagą na to, że muszą być to fani Gwiezdnych Wojen. Bo jak sama książka jest napisana fajnie to, bądźmy szczerzy, jeśli zabrałaby się za nią osoba, która do czynienia z SW miała mało, a w sumie to ich nie lubi, to książkę wyrzuciłaby bardzo szybko do kosza. Jednak jeśli się jest fanem, albo chociaż lubi się to uniwersum w jakimś tam stopniu, tak jak ja, to po tę książkę warto sięgnąć. W innym wypadku można się sparzyć. Najgorsze jest i tak to, że Disney wyrzucił z kanonu wszystkie książki, które powstały przed VII częścią. Dlatego tym bardziej jest to tylko dla wybitnych fanów. 

qGard
14 grudnia 2015 - 12:25