Danganronpa - kryminał doskonały? - Black Elf - 19 kwietnia 2016

Danganronpa - kryminał doskonały?

Visual Novel to gatunek, który w Polsce nie cieszy się zbyt wielką popularnością. Wymaga sporego zaangażowania w przedstawianą opowieść, przebicia się przez tysiące linijek tekstu, a to wszystko najczęściej okraszone jest wyjątkowo statyczną oprawą graficzną. Czy może być gorsza rekomendacja? Mimo tych wszystkich pozornych wad Danganronpa: Trigger Happy Havoc, utrzymała mnie przed ekranem, aż do końca…


Niezłomność, desperacja, determinacja, nadzieja… Ludzkim życiem rządzą uczucia. Wkradają się w naszą codzienność, pchają nas do przodu, nakazują walczyć o życie, lub też się poddać. Makoto Naegi to najbardziej fartowny uczeń, który wylosował możliwość nauki w renomowanej Hope’s Peak Academy. Gdy przekracza próg nowej szkoły, dzieje się coś nieoczekiwanego. Traci przytomność, a odzyskuje ją jakiś czas potem w szkolnej klasie. Wciąż przebywa na terenie Hope’s Peak Academy, jednak tym razem trudno mówić o szcześciu Wraz z czternastoma innymi osobami został odcięty od świata i zamknięty w budynku. Każda z towarzyszy to student będący mistrzem w pewnej dziedzinie. W grupie znajdziecie same ewenementy - panicza z dobrego domu, gotycką lolitkę, modnisię i prawdziwego otaku. Ich nadzorcą okazuje się Monokuma. Miś przypominający maskotkę, w połowie czarną, w połowie białą, daje im ultimatum. Mogą wybrać spokojne życie do końca swoich dni za murami szkoły, odizolowani od świata zewnętrznego, albo… popełnienie morderstwa doskonałego, w zamian za wolność. Zabić i nie zostać złapanym. W jednej chwili radość zamienia się w przerażenie. Ciekawość w nieufność i wzajemną wrogość. Nowych lokatorów Hope’s Peak Academy ogrania całkowita rozpacz…

Człowiek jest stworzeniem społecznym. Lgniemy do ludzi i poza nielicznymi wyjątkami, zamykanie człowieka w zamkniętej przestrzeni, przez długi okres czasu, może skończyć się tragicznie. Paradoksalnie ta ułomność jest jednym z podstawowych powodów pewnego zastoju w podboju kosmosu. Liczne eksperymenty dowodzą, że potrzeba bardzo dużej odporności psychicznej, aby wytrzymać zamknięcie na małej przestrzeni, bardzo długi czas. Przebywanie w niej z innymi osobami, dodatkowo tworzy problemy, jak i konflikty.

Bardzo podobnym do tego, co przedstawiono w grze, był tzw. Eksperyment Zimbardo, w którym wzięła udział pewna grupa osób, w roli więźniów i strażników. Bardzo szybko okazało się, że „strażnicy” pozwalali sobie na zbyt wiele, a w obliczu trudnych warunków „więźniowie” zaczęli mieć problemy psychiczne. W przypadku Danganronpy, sytuacja jest podobna. Piętnaścioro uczniów zostaje zamkniętych i odizolowanych. Rolę ich strażnika pełni Monokuma, który dręczy ich nie fizycznie, ale psychicznie, skłaniając do bardziej radykalnych kroków. Działania Monokumy można także porównać do innego eksperymentu społecznego – Milgrama. Wymagał on posłuszeństwa wobec autorytetów, nawet jeśli czynności byłby niezgodne z wartościami uczestnika badania. Japończycy lubują się w podobnych tematach i seria Danganronpa nie jest jedynym przykładem z japońskiej popkultury, gdzie spotykamy grupę osób umieszczona w sytuacji ekstremalnej. Tak samo, jak Battle Royale przykuło mnie do ekranu, tak samo Danganronpa, sprytnie manipulując treścią, wciągnęła mnie w swój okrutny świat.


Producent pierwszej Danganronpy - Yoshinori Terasawa, relacjonował, że do stworzenia produkcji zainspirowały go takie filmy jak Piła oraz Cube. Charakterystyczny kolor krwi (różowy) w grze jest zamierzony i miał nie tyle obniżyć granicę wieku, ile był działaniem zamierzonym. Miał dodać rozgrywce nieco absurdu i podnieść poprzeczkę niecodzienności całej sytuacji. Za scenariusz odpowiedzialny jest Kazutaka Kodaka, który z kolei zainspirował się niemal zapomniana już grą Illbleed. Była to horrorowa Visual Novela, w czasach, gdy ten gatunek był zupełnie niepopularny.


Zasady rozgrywki są proste. Przeklikujemy niezliczone ilości tekstu, poznajemy naszych kolegów w niedoli, czasami gramy na automacie, który wyrzuca nam upominki dla rozmówców. Zmiana następuje w trakcie tzw. Class Trial. Wątpiliście w to, czy ktoś w końcu zacznie zabijać? Łohohohoho! Płonna nadzieja! Zebrane w trakcie śledztwa informacje musimy wykorzystać na Sali sądowej w formie "pocisków" wystrzeliwanych w argumenty naszych kolegów i koleżanek. Wraz z trwaniem gry wzrasta tempo i czasem zdarza się sytuacja w której, wiecie jakiego argumentu użyć, komu przerwać wypowiedz, a jedyną trudnością jest … trafienie w odpowiednie miejsce w odpowiednim czasie. Zbrodnie są pokręcone, wyszukane i naprawdę misternie zaprojektowane. Gdy zapomnicie o mangowej graficznej otoczce gry (która notabene jest wyśmienita i zupełnie unikatowa), otrzymacie kawał naprawdę dobrego kryminału. Pod koniec można wytknąć grze pewne drobne niedociągnięcia, ale klimat „rozpaczy” jest konsekwentnie podtrzymywany do samego końca. Uczniowie to prawdziwe osobowości, które będą wzbudzać waszą sympatię i odrazę. Danganronpa zajęła mi kilkanaście godzin z życia i nie żałuje ani chwili spędzonej ukradkiem ciemną nocą pod kocem, aby tylko doprowadzić rozprawę do końca i poznać tożsamość zabójcy.

DODATKOWY TEATRZYK MONOKUMY
Dla prawdziwych pasjonatów dodatkowa informacja istnieje także 13 odcinkowa seria anime pt. Danganronpa The Animation oraz manga. Powielają one fabułę gry, przy czym animacja ze względu na ograniczenie czasowe drastycznie spłyciła misternie budowaną atmosferę i relacje między postaciami. Polecam tylko wytrwałym fanom.

Black Elf
19 kwietnia 2016 - 10:51