Recenzja htoL#NiQ: The Firefly Diary na PC - Danteveli - 16 maja 2016

Recenzja htoL#NiQ: The Firefly Diary na PC

Danteveli ocenia: htoL#NiQ: The Firefly Diary
70

Kiedy dostaję od kogoś maila z dziwacznym tytułem to zazwyczaj unikam otwierania takich treści. Przecież ilu może być w Afryce królów chcących mojej pomocy w przemycie jakiejś kasy? Jak często Ban Ki-moon albo Obama mogą mieć dla mnie nagrody pieniężne. Dlatego tez moją pierwszą reakcją na mail o tytule „htoL#NiQ Mion needs your help” zareagowałem poprzez skasowanie wiadomości. Dopiero za trzecim razem zauważyłem, że chodzi o jakąś grę. Po przyjrzeniu się sprawie bliżej okazało się, ze dziwny ciąg znaków na początku maila to „cool” sposób na zapis słów Hotaru no Nikki, czyli po naszemu „Pamiętnik Świetlików”. Czy omawiana produkcja okażę się tak samo nietypowa jak jej tytuł? Czy ten wstęp powstał jedynie dlatego, że nie mam dobrego systemu do wykrywania spamu i phisingu?

 

htoL#NiQ: The Firefly Diary zaczyna się w momencie przebudzenia pewnej dziewczynki z dziwnymi gałęziami wystającymi z jej głowy. Dziecko nie ma pojęcia co się dzieje i nie pamięta dlaczego otaczający je świat jest w ruinie. Bohaterka napotyka na swojej drodze dwa świetliki, które pomagają jej przetrwać w świecie pełnym niebezpieczeństw. Po drodze dziecko napotyka swoje wspomnienia rzucające trochę więcej światła na wydarzenia. Nie brzmi to zbyt interesującą i motyw bohatera z amnezją pojawił się już w setce gier. Dlatego też nie miałem zbyt wielkich oczekiwań co do fabuły tej produkcji. Musze jednak przyznać, że zostałem bardzo ale to bardzo zaskoczony. Zwłaszcza po odblokowaniu prawdziwego zakończenia, do którego potrzebne jest zebranie wszystkich wspomnień bohaterki. htoL#NiQ okazuje się być tytułem o naprawdę mrocznej tematyce, gdzie skala tego jak bardzo okropny jest świat zależy od naszej interpretacji. Nie jest to bowiem produkcja gdzie, historię poznajemy w tradycyjny sposób. Pod tym względem Pamiętnik Świetlików przypomina bardziej rzeczy takie jak Limbo czy Left 4 Dead, gdzie gracz poznaje wydarzenia poprzez obserwację otoczenia i zdarzeń a nie jakieś notatki i rozmowy z innymi postaciami.

 

W samej grze nie ma żadnych dialogów ani narracji tego co się dzieje. Historię poznajemy poprzez uważną obserwację świata i z kontekstu prezentowanych nam scenek. Jest to bardzo interesujące rozwiązanie wyróżniające Hotaru no Nikki spośród innych gier Nippon Ichi Software. Zazwyczaj wypełnione dialogami i żartami produkcje zostają skontrastowane przez nieme postacie i mroczny świat pełen śmierci. Brak wytłumaczenia wszystkiego wprost daje nam możliwość snucia różnych teorii na temat tego o czym jest ten tytuł. Oczywiście nie zostajemy zmuszeni do tworzenia dziwacznych scenariuszy i dorabiania ideologii do każdej rzeczy jaką zobaczymy na monitorze komputera. Z pomocą w zrozumieniu Pamiętnika Świetlików przychodzi seria materiałów wideo pogłębiających naszą wiedzę na temat świata gry. Dowiadujemy się z nich na przykład tego, że akacja The Firefly Diary rozpoczyna się 31 grudnia 9999 roku. Nie jestem zwolennikiem tego rozwiązania bo zakłada ono, ze gracze aktywnie będą szukać jakichś filmików na temat danej gry. Sam jednak obejrzałem te materiały i nie mogę już o nich zapomnieć kiedy myślę na temat tego jak świetna jest fabuła tej produkcji.

 

Gameplay The Firefly Diary jest dość nietypowy jak na produkcję polegająca na rozwiązywaniu zagadek, sekwencjach platformowych i uciekaniu przed przeciwnikami. Jest tak ze względu na to, że nie sterujemy bohaterką gry. My wcielamy się w role świetlików pilnujących dziewczynki. W praniu wygląda to tak, że sterujemy zieloną kulką, i dziecko idzie w naszą stronę. W ten sposób rozwiązujemy proste zagadki polegające na przesuwaniu skrzyń czy stawaniu na odpowiednich przyciskach. Mamy jeszcze fioletowego świetlika, który pozwala nam na poruszanie się w wymiarze cieni. Wtedy akcja gry zostaje na chwilę zatrzymana a my poruszamy się jako świetlik po cieniach rzucanych przez rzeczy w „głównym” świecie. Fioletowy świetlik ma zdolność do interakcji z przedmiotami rzucającymi cienie. W ten sposób jesteśmy w stanie uruchamiać na odległość różne dźwignie i doprowadzać do zmian w otoczeniu zielonego świetlika. Tworzy to naprawdę interesująca mechanikę ze względu na to, że zielona kulka jest źródłem światła i wpływa na to jak będą układały się cienie. Pole ruchu fioletowego świetlika jest więc uzależnione od tego co robimy zielonym. Sama rozgrywka sprowadza się do unikania masy pułapek takich jak latające ze wszystkich storn ostrza czy prasy neumatyczne czyhające by zmiażdżyć naszą bohaterkę.

 

 

htoL#NiQ: The Firefly Diary to produkcja stworzona pod PlayStation Vita. Tytuł w 2014 roku miał swoją premierę na przenośnej maszynce Sony. Po dwóch latach posiadacze komputerów osobistych mają okazję sprawdzić ten tytuł. Kwestia ta ma znaczenie głównie ze względu na sterowanie w grze. Pierwotna wersja tej produkcji charakteryzowała się sterowaniem wykorzystującym dwa ekrany dotykowe zamontowane w konsolce. Później dodano możliwość korzystania z analogowych gałek. Żadne z tych rozwiązań nie okazało się zbyt wygodne. Wersja na PC pozwala na korzystanie z myszki, myszki i klawiatury lub pada. Niestety nie poprawia to jednak problemu z responsywnością sterowania. Dziewczynka podąża za naszym kursorem bez uwagi na to co staje na jej drodze. Nasza kontrola nad nią jest mocno ograniczona i często lokacja naszego świetlika zostaje przez grę zinterpretowana w zły sposób. Człowiek cały czas czuje, że walczy nie z przeciwnikami pojawiającymi się na ekranie a ze sterowaniem.

 

Niedokładne sterowanie byłoby problemem w praktycznie każdej innej grze. Tutaj jest jednak jeszcze gorzej. Wynika to z tego, że skuteczne pokonanie nadchodzących ze wszystkich tron pułapek wymaga wykonania przez dziewczynkę konkretnych akcji Brak precyzji znacznie zawyża poziom trudności Hotaru no Nikki. Jest to jednak ten przypadek, gdzie gracz czuje się oszukany bo klęska często jest wynikiem kiepskiego sterowania a nie błędów popełnianych przez człowieka. Wiele razy byłem nieziemsko sfrustrowany przez to, że w ostatniej chwili postać zdecydowała się zatrzymać zamiast wspinać się po drabince.

 

Oprawa graficznej tej produkcji to coś wzorowanego na wysypie gier indie. Sam miałem skojarzenia z produkcjami takimi jak Lone Survivor czy Claire. Jest tak głównie ze względu na zastosowany w wielu momentach filtr przypominający statyczny obraz telewizora. Mamy produkcję 2D utrzymaną w ciemnych, brunatnych tonacjach kolorów. Zarówno otoczenie jak i główna bohaterka wyglądają jak czyjeś malunki. Obok tego sekcje gry wyglądające jak coś z pierwszych lat PlayStation. Całość na pewno ma swój własny styl, który jest trochę kontrastem dla opowiadanej mrocznej historii. Nasza bohaterka wygląda jak chibi postać z jakiejś mangi. Dlatego też trochę szokujące są plamy krwi pojawiające się na ekranie podczas jej śmierci.

 

 

 

Pamiętnik Świetlików to niezwykle interesujący i frustrujący tytuł. Nie udało się naprawić problemu ze sterowaniem jaki pojawił się w oryginalnej wersji gry. Pomimo tego warto zapoznać się z tą perełką dostępną wcześniej jedynie na PlayStation Vita. Ostrzegam jednak, że jest to jeden z mroczniejszych tytułów w jakie miałem okazję zagrać.

Danteveli
16 maja 2016 - 13:02