Gry poprzez wieki #2 – Starożytność - Draug - 5 czerwca 2016

Gry poprzez wieki #2 – Starożytność

Witajcie w drugim odcinku cyklu „Gry poprzez wieki”, w którym omawiam najciekawsze (niekoniecznie najlepsze) produkcje osadzone w mniej lub bardziej wiernie oddanych realiach historycznych. Pierwszy artykuł poświęciłem prehistorii, więc naturalną koleją rzeczy w dzisiejszym tekście zajmę się starożytnością.

Rzecz jasna, tym razem znacznie łatwiej było znaleźć odpowiednie tytuły niż w przypadku epoki kamienia łupanego i dawniejszych czasów. Po motywy antyczne deweloperzy sięgali od zarania dziejów – prawdopodobnie najstarszą grą w takich realiach jest tekstowa strategia ekonomiczna Hamurabi z… 1968 roku (oparta na edukacyjnej The Sumerian Game z 1966 r.). Pewnych trudności nastręcza jednak oddzielenie gier zgodnych z historią (mniej lub bardziej) od tych, które opierają się na mitologii – a ponieważ mitom bliżej do fantastyki niż historii, w niniejszym artykule nie znajdziecie pozycji takich jak God of War czy Titan Quest. Na szczęście nie oznacza to, że w zestawieniu zostało miejsce dla samych tylko strategii – wciąż mamy do dyspozycji sporo ciekawych tytułów reprezentujących inne gatunki, takie jak gry logiczne, slashery, taktyczne RPG, przygodówki, a nawet… gry wyścigowe.

Oczywiście nie omieszkajcie wymienić w komentarzach swoich ulubionych gier w realiach starożytnych lub wytknąć braki, jeśli dostrzeżecie takowe w niniejszym zestawieniu ;)

Ryse: Son of Rome ; Shadow of Rome ; Warriors: Legends of Troy

Trzecioosobowe gry akcji to gatunek, który cierpi jak mało który na oddzieleniu mitologii od starożytności w naszym zestawieniu. Na szczęście oprócz tytułów takich jak God of War, Rise of the Argonauts czy Spartan: Total Warrior mamy także niedawne Ryse: Son of Rome (dzieło Cryteka, które wyszło w 2013 roku na XOne i w 2014 na PC). Wprawdzie nie jest to produkcja wybitna, ale i tak zasługuje na wyróżnienie. Szkoda bowiem przegapić rzadką okazję, by zobaczyć starożytne cesarstwo rzymskie – zarówno jego serce w legendarnym Rzymie, jak i barbarzyńskie rubieże – z trzecioosobowej perspektywy pojedynczej postaci (rzymskiego centuriona Mariusa Titusa). Okazja robi się zresztą jeszcze lepsza, jeśli wziąć pod uwagę, że całość jest okraszona przepiękną grafiką, generowaną przez technologię CryEngine. W takiej sytuacji niedostatki fabuły czy systemu walki można wybaczyć – tę wycieczkę po antycznym świecie warto odbyć dla samych widoków.

Na uwagę zasługuje także starszy – i lepszy – Shadow of Rome, wydany w 2005 roku na PlayStation 2. W tym przypadku mechanikę slashera wzbogacono elementami skradankowymi, a akcję osadzono po zamachu na Juliusza Cezara, pod koniec I wieku p.n.e. Kierując naprzemiennie Agryppą i Oktawianem (czyli naprzemiennie walcząc i skradając się), dążyliśmy do przywrócenia ładu w Rzymie poprzez wyniesienie na tron drugiego z wymienionych bohaterów.

Jako ciekawostkę można wymienić również Warriors: Legends of Troy z 2011 roku. Mamy tu do czynienia ze swoistą egranizacją „Iliady”, zrealizowaną przez Japończyków z firmy Koei w formie znanej z serii Dynasty Warriors – ale bez przesadnej ilości elementów nadnaturalnych czy absurdalnego efekciarstwa typowego dla japońskich gier akcji. Szkoda tylko, że ciekawe założenia przełożyły się w tym wypadku na produkcję dość marnej jakości.

Wulverblade

Pozostając jeszcze w temacie gier akcji, warto wymienić także nadchodzące Wulverblade (tworzone przez niezależne studio Fully Ilustrated z myślą o PC i XOne). Na pierwszy rzut oka gra może wyglądać jak prymitywna „siekanina” w dwuwymiarowym rzucie bocznym, ale w istocie mamy do czynienia z czymś więcej. Deweloperzy postawili sobie bowiem za cel dość wierne odwzorowanie Brytanii z czasów starożytnych i tworzenie gry poprzedzili odpowiednią dawką studiowania źródeł oraz wycieczkami do pomników historii na Wyspach. Dlatego w Wulverblade nieskomplikowana młócka, jaką sprawiamy rzymskim legionistom w skórze „barbarzyńskiego” wojownika Caradoka, robi się o tyle ciekawa, że twórcy prowadzą nas śladami prawdziwych wydarzeń przez autentyczne miejsca.

Circus Maximus: Chariot Wars ; Qvadriga ; Spartacus Legends

Trzy wymienione wyżej tytuły to – kolejno – gra wyścigowa, manager i swoista bijatyka. Co tak odmienne gatunkowo pozycje mają ze sobą wspólnego? Wszystkie skupiają się na brutalnych rozrywkach antycznych Rzymian, czyli wyścigach rydwanów i walkach gladiatorów.

W Circus Maximus: Chariot Wars, wydanym przez firmę THQ w 2002 roku na PS2 i Xboksa, obejmowaliśmy bezpośrednią kontrolę nad rydwanem, biorąc udział w zręcznościowych zmaganiach. Pokonywaliśmy kolejne okrążenia na torach w różnych zakątkach starożytnego świata (niekoniecznie na owalach w cyrkach), po drodze zbierając power-upy i… atakując bronią białą podjeżdżających zbyt blisko oponentów. Krótko mówiąc, prawie jak Carmageddon.

Gra Qvadriga z 2014 roku została oparta na podobnej tematyce, ale ukazanej w szerszej, strategicznej perspektywie. Mamy tu do czynienia z managerem, w którym zarządzamy swoim „zespołem wyścigowym”, dobierając i szkoląc zawodników oraz konie, ulepszając wyposażenie, etc. Oprócz tego bierzemy pośredni udział w zmaganiach na torach, na bieżąco modyfikując taktykę i wydając komendy zespołowi. W toku kampanii zwiedzamy różne zakątki cesarstwa rzymskiego, pnąc się stopniowo po szczeblach wyścigowej kariery, by w końcu wziąć udział w prestiżowych zawodach w słynnym Circus Maximus. Pomysł i realizacja są bardzo dobre – szkoda tylko, że wizualnie Qvadriga prezentuje się strasznie oszczędnie.

Z kolei Spartacus Legends z 2013 roku bierze pod lupę gladiatorów. Wprawdzie tytuł stanowi tylko przystawkę do popularnego ongiś serialu Spartakus i jako taki przedstawia sobą niezbyt wartościowy kawałek kodu, ale uważam, że warto o nim wspomnieć z racji dość ciekawego podejścia do wspomnianego tematu. Oto otrzymaliśmy krwawą bijatykę, w której pniemy się po szczeblach gladiatorskiej kariery, biorąc udział w pojedynkach przed coraz wykwintniejszą publicznością. Deweloper pozwolił stworzyć własną postać, uzbroić ją wedle uznania, a następnie stopniowo zwiększać jej możliwości z walki na walkę. Niestety, był to tytuł free-to-play, a jego serwery zostały wyłączone pod koniec 2015 roku.

Caravan

W świetle naszej edukacji i kultury czasem łatwo zapomnieć, że starożytność to nie tylko Rzym, Grecja, Egipt i ewentualnie Mezopotamia. Tymczasem niemieckie studio it Matters Games postanowiło przypomnieć graczom o takim regionie jak Półwysep Arabski. W grze Caravan, której premiera powinna nastąpić na dniach, trafimy do I wieku n.e. i wcielimy się w przywódcę karawany kupieckiej, prowadząc rozgrywkę z pogranicza strategii, przygodówki i roguelike’a. Wprawdzie deweloper pokusił się o implementację subtelnych pierwiastków fantastycznych, nawiązujących do baśni z „Księgi tysiąca i jednej nocy”, ale jednocześnie zadbał o wierność realiom historycznym, opierając się na źródłach.

A Tale in the Desert

Niszowa gra MMO, którą można byłoby nazwać odpowiednikiem Second Life osadzonym w antycznym Egipcie. W A Tale in the Desert gracze toczą mniej lub bardziej zwyczajne, spokojne życie – w rozgrywce nie ma w ogóle systemu walki, a zamiast tego użytkownicy skupiają się na relacjach społecznych i wykonywaniu pracy (zajmują się rzemiosłem, prowadzą handel etc). Na uwagę zasługuje także fakt, że tytuł został wydany w 2003 roku i od tamtego czasu nieprzerwanie się rozwija, mimo że funkcjonuje w modelu abonamentowym.

Jewel Master

Rozpoczęta w 2008 roku i wydawana na pecety oraz konsole przenośne Nintendo seria gier logicznych, które reprezentują wyjątkowo lekkie podejście do starożytności. W gruncie rzeczy mamy tu do czynienia z pospolitymi układankami typu match-3 i jako takie nie byłyby one warte wzmianki, gdyby nie fakt, że twórcy dodali do Jewel Master prosty aspekt strategiczny – przechodząc kolejne plansze, gromadzimy surowce, za które rozbudowujemy starożytne miasto. Z odsłony na odsłonę seria zabierała graczy w inne zakątki antycznego świata, np. Grecję, Persję i Egipt.

Egypt ; Salammbo

Przygodówek w realiach starożytnych nie brakuje, ale niełatwo znaleźć tytuły, które nie byłyby oparte na motywach mitologicznych. Na uwagę zasługuje przede wszystkim trylogia Egypt, wydawana w latach 1999-2004. Przygodę obserwowaliśmy w tych grach z perspektywy pierwszoosobowej, a gracz w poszczególnych odsłonach miał za zadanie m.in. oczyścić ojca głównego bohatera z zarzutów o splądrowanie grobowca faraona oraz ocalić kraj przed plagą. Interesujące jest też Salammbo z 2003 roku, oparte na XIX-wiecznej powieści o tym samym tytule, która snuje utrzymaną w mistycznym klimacie opowieść o konflikcie między nieopłaconymi najemnikami a Kartaginą, toczącym się po pierwszej wojnie punickiej.

Egypt 3: The Egyptian Prophecy

Centurion, Zeus: Pan Olimpu, Cezar, Faraon, Alexander i inni

Na koniec zostawiłem najliczniej reprezentowany i najbardziej oklepany rodzaj gier osadzonych w starożytności, czyli strategie. Panuje między nimi relatywnie niewielka różnorodność i trudno wśród nich o wyjątkowo oryginalne projekty, ale pominięcie tych słynnych produkcji – najbardziej utytułowanych wśród wszystkich „starożytnych” pozycji – byłoby oczywiście dużym nietaktem.

Rzecz jasna, na czoło tego typu gier wysuwa się ich przodek, czyli kultowy Centurion: Defender of Rome z 1990 roku. W gruncie rzeczy prymat w naszym zestawieniu należy mu się nie tylko ze względu na wiek, ale także z powodu nietuzinkowego modelu rozgrywki. W końcu oprócz standardowej warstwy strategicznej (turowego zarządzania cesarstwem i bitew w czasie rzeczywistym) mieliśmy tu proste zręcznościowe minigry, w których toczyliśmy pojedynki gladiatorów czy ścigaliśmy się rydwanami (podobnie jak w prekursorze Centuriona, czyli Defender of the Crown z 1987 roku).

Strategiczną rozgrywkę w podanej wyżej formie próbowało rozwinąć (z pominięciem pierwiastka zręcznościowego) wiele gier, ale największy sukces odniosły doskonale znane Rome: Total War z 2004 roku i Total War: Rome II z 2013 r. Dzieła studia Creative Assembly pozostają zresztą dziś jednym z ostatnich bastionów starożytności wśród strategii – i można oczekiwać, że ów bastion będzie trwać (w formie stworzonego kiedyś Rome III), skoro omawiana epoka stanowi jeden z najpopularniejszych motywów wśród fanów serii Total War.

Z kolei element zręcznościowy próbowano zachować w Rise & Fall: Civilizations at War z 2006 roku. Na pozór był to tradycyjny RTS, ale na tle licznej konkurencji wyróżniała go możliwość objęcia w dowolnym momencie bezpośredniej kontroli nad herosem w swojej armii i pokierowania nim niczym w grze akcji TPP – szkoda tylko, że w ogólnym rozrachunku produkcja okazała się raczej słaba. Wypada wspomnieć także o grach, które ograniczyły aspekt militarny na rzecz pogłębionej warstwy ekonomicznej w zakresie budowy miasta – czyli tytułach takich jak Cezar, Faraon bądź Zeus: Pan Olimpu. Jeszcze jedna kategoria warta wyróżnienia to RTS-y zmiksowane z taktycznymi grami RPG – do owej grupy należy seria Celtic Kings / Imperivm rozpoczęta w 2002 roku oraz Alexander: The Heroes Hour z 2004 r.

Alexander: The Heroes Hour
Draug
5 czerwca 2016 - 23:59