Konferencja Sony na E3 2016 – wrażenia - Czarny Wilk - 14 czerwca 2016

Konferencja Sony na E3 2016 – wrażenia

Po marnych konferencjach Ubisoftu i Electronic Arts oraz dziwnej prezentacji Microsoftu bardziej zniechęcającej niż zachęcającej do zakupu Xboksa One, cała nadzieja na wielkie widowisko targowe spoczęła na barkach Sony. I wiecie co? Japończycy nie zawiedli! Tak powinno się robić show tego typu!

W przeciwieństwie do konkurencji, Sony postawiło na konkrety – ze wszystkich prezentacji u nich najmniej było gadania czy rozciągniętych gameplay’ów, a zamiast tego dostaliśmy skondensowane dawki pokazów nowych tytułów. Wszystko zaś przy akompaniamencie prawdziwej, grającej na żywo orkiestry. Mają rozmach skurczybyki.

God of War

Konferencję otworzyła potężna bomba. Taka, jakich brakowało na prezentacjach Ubisoftu, EA i Microsoftu. Nowy God of War pojawił się na ekranie podbudowany przez kilkuminutowy koncert czegoś, co prawdopodobnie jest motywem przewodnim najnowszych przygód Kratosa. Od dawna powtarzałem, że seria potrzebuje diametralnych zmian i muszę przyznać, że to, co widziałem, zdaje się te potrzeby spełniać. Sprawdziły się pogłoski o brodatym Kratosie, przeskoku z mitologii Greckiej na Nordycką i toporze zastępującym słynne ostrza na łańcuchach. Na tym jednak zmiany się nie skończyły – Kratos w kilkuminutowym demku niańczy młodego dzieciaka, kamera zawieszona jest za jego plecami niczym w Gears of War czy innym Uncharted, a rozgrywka zdaje się oferować znacznie bardziej swobodną eksplorację i system zdobywania doświadczenia niczym w Tomb Raiderze. Całość zaś, jak na GoWa przystało, wygląda świetnie, choć nieco mniej dynamicznie niż zazwyczaj.

Po mocnym otwarciu zaprezentowano trzy ciekawe zajawki. Days Gone to, jak kto woli, „Sons of Anarchy w świecie zombie” albo „Last of Us z motorami” – oprócz mało konkretnej zajawki na początku pokazano też dłuższy fragment rozgrywki na końcu konferencji. Raz jeszcze mogliśmy zobaczyć The Last Guardian, jeden z najdłużej wyczekiwanych tytułów ekskluzywnych Sony. Tym razem oprócz nowych fragmentów poznaliśmy też dokładną datę premiery – z Trico zakumplujemy się 26 października tego roku. Był też długi, soczysty pokaz rozgrywki z Horizon: Zero Dawn. Gra dalej wygląda świetnie i zapowiada się na kawał solidnej, choć niekoniecznie oryginalnej, produkcji osadzonej w bardzo klimatycznym settingu.

O swoim istnieniu przypomniało studio Quantic Dreams, twórcy Heavy Rain oraz Beyond: Dwie Dusze. W zajawce Detroit: Become Human poznaliśmy nowego bohatera tytułu (nie wiadomo, czy zastąpi on Karę, czy też będzie równorzędną postacią). Prezentacja skupiła się na przedstawieniu nam tego, jak to na podstawie naszych działań jedna sytuacja może zostać rozwiązana na multum różnych sposobów. Z jednej strony, „ważne wybory moralne i ich wielkie konsekwencje” to najbardziej wyświechtany slogan reklamowy ostatnich lat, który prawie nigdy nie ma nic wspólnego z rzeczywistością, z drugiej jednak, to właśnie Heavy Rain pozostaje tytułem, który jak dotąd najlepiej się z takiej obietnicy interaktywności wywiązywał. Można więc trzymać kciuki za to, że Detroit faktycznie pozwoli nam wpływać na historię. A przy tym historię tę będzie miał sensowną, trzymająca się kupy i ciekawą, co nie zawsze udaje się zespołowi Davida Cage’a.

Nie zwalniając tempa, po Detroit Sony zaprezentowało siódmą odsłonę Resident Evila. Nie jestem silnie związany z tą franczyzą, ale może się to zmienić, gdyż najwidoczniej Capcom przypomniał sobie, że ich flagowa seria horrorów jest horrorem a nie strzelanką, i postawiono na powrót do korzeni. Przy okazji tytuł będzie można od początku do końca przejść używając PlayStation VR. Tym pozytywnym akcentem rozpoczęła się sekcja poświęcona nowemu gadżetowi japońskiej korporacji. Poznaliśmy cenę i datę premiery nowej zabawki – odpowiednio 399 dolarów i 13 października tego roku. Zaprezentowano też kilka tytułów, o których dotąd nie mówiono, że będą wspierać tę technologię – Farpoint, Battlefronta (choć tylko pojedyncza misja w przestrzeni kosmicznej), Batmana od Rocksteady, Final Fantasy XV. Dalej uważam, że jest to zbyt drogi gadżet, ale przyznać trzeba, że Sony szykuje konkretny zestaw tytułów mających przekonać niezdecydowanych, że jest on wart swojej ceny.

Resident Evil VII

Po VR kilka minut poświęcono Call of Duty: Infinite Warfare oraz Call of Duty: Modern Warfare Remastered. Oba tytuły nie interesują mnie wcale, zatem pozwolę sobie przejść do kolejnego punktu programu…

…którym okazała się nie mniejsza bomba od powrotu Kratosa. Oto bowiem okazało się, ze swój wielki comeback zaliczy też nieoficjalna maskotka pierwszego PlayStation, Crash Bandicoot! Potwierdzono, że trzy pierwsze odsłony przygód jamraja, na których wychowało się całe pokolenie graczy (w tym i niżej podpisany), zostaną zremasterowane i ukażą się na PlayStation 4. Niestety, nie pokazano przy okazji żadnych fragmentów rozgrywki, dzięki którym można by stwierdzić, czy mowa o pełnoprawnych remake’ach czy tylko lekkim liftingu. Ale i tak kilka zdań o powrocie Crasha wystarczyło, by wywołać euforię wśród fanów. Oprócz tego Bandicoot dołączy do Spyro w nowej części Skylanders.  

Po Crashu pokazano nam kilka minut z nowego Lego Star Wars. Podobnie jak w przypadku CoDa, ten punkt programu kompletnie mnie nie interesował. W przeciwieństwie do tego, co było potem – na scenę wkroczył ojciec ukochanej przeze mnie serii Metal Gear Solid, Hideo Kojima, który po raz pierwszy pokazał światu swój nowy projekt tworzony po raz pierwszy pod własnym sztandarem. Niewiele dowiedzieliśmy się o Death Stranding prócz tego, że twarzy głównemu bohaterowi podłoży Norman Reedus, a akcja najwidoczniej dzieje się jakoś w bardzo zamierzchłych czasach. Zwiastun bardzo intryguje, ale nie daje żadnych konkretów. Tym niemniej, jako fan Kojimy czekam z wypiekami na twarzy na nowe informacje.

Kolejnym mocnym punktem programu był pokaz nowego dzieła twórców Spyro the Dragon i Ratchet & Clank, Insomniac Games. Utalentowany zespół dostał w swoje ręce licencję na jednego z najpopularniejszych superbohaterów wszechczasów – Spider-Mana. Niestety, ponad to wiadomo niewiele więcej, choć krótka zajawka prezentuję się bardzo sympatycznie. Na koniec konferencji pozostawiono dłuższy materiał prezentujący wspomnianą już przeze mnie rozgrywkę w Days Gone. Tytuł budzi wyraźne skojarzenia z Last of Us, choć wydaje się przy tym znacznie bardziej nastawiony na akcję od gry Naughty Dog.

W moim odczuciu Sony w tym roku zdeklasowało konkurencję – zarówno w kwestii tego, co pokazało, oraz jak to zrobiło. God of War, powrót Crasha Bandicoota, Spider-Man, nowy projekt Kojimy – to były niespodzianki, dzięki którym konferencję japońskiej firmy oglądało się z wypiekami na twarzy. Przy tym kolejne tytuły pokazywano bez owijania w bawełnę i przynudzania, a towarzysząca wydarzeniu orkiestra budowała świetny klimat. Tak właśnie powinno się to robić!

Czarny Wilk
14 czerwca 2016 - 05:16