Koń jaki jest każdy może zobaczyć - Jak Netflix mnie przykuł do ekranu pewną pozycją - PatriciusG. - 27 czerwca 2016

Koń, jaki jest, każdy może zobaczyć - Jak Netflix mnie przykuł do ekranu pewną pozycją

Trzeba przyznać, że trudno jest nadążyć za tymi branżami dającymi rozrywkę. Niby obejrzenie filmu czy odcinka serialu dużo nam czasu wolnego nie zabierze, ale jednak jak coś się nam spodoba a w kulturze masowej przyjmie, to nadążyć trudno. Filmy o superbohaterach sypią się po kilka miesięcznie, wskrzeszanie marek po 20 latach przestało być wybrykiem a stało się normą a seriali animowanych dla dorosłych... Nie powinno się oceniać po okładce, ale bądźmy szczerzy - jeśli dawałbym każdemu 2 odcinki 'szansy' to z tydzień przed telewizorem musiałbym zmarnować. 
 
 
Szczerze powiedziawszy zazwyczaj kończy się jak z robieniem porządków w szafie - jak sobie uświadamiam ile tego jest to tracę zapał. A i liczne potykanie się o seriale, które nawet nie starały się mnie zaciekawić nie pomogło. Dlaczego więc 'BoJack Horseman' uznaje za godny polecenia?
 

Po kolei - Serial krąży wokół tytułowego BoJacka Horsman'a - bezrobotnego aktora, który obecnie rozpamiętuje pod wpływem rozmaitych substancji odurzających swoją główną rolę w bardzo popularnym sitcomie w latach 90. Serial załatwił mu bogactwo, willę z basenem i widokiem na napis Hollywood oraz sławę, która z roku na rok coraz bardziej blednie, biorąc pod uwagę, że ta rola jest praktycznie jedynym życiowym osiągnięciem naszego bohatera. Chcąc wrócić na szczyt i stać się znowu ukochanym celebrytą BoJack postanawia napisać autobiografię i pokazać się jako prawdziwy, amerykański bohater...
 
... i to pewnie bardzo dobry moment, aby wspomnieć, że BoJack jest koniem, aby uniknąć przysłowiowego 'elephant in the room'. Takim 'humanoidalnym'. Mamy koty, psy, sowy czy jelenie to koń żyjący pośród ludzi nie powinien dziwić. Wszak na wojnie, w miłości i filmach animowanych wszystko dozwolone, prawda?
 
W zbieraniu się do kupy, jak to bywa w serialach, nie będzie sam. Tutaj, jak przystało na typowy serial mieszający komedię z dramatem, cynicznemu i inteligentnemu BoJackowi, który mimo pesymizmu i sporej gruboskórności budzi sympatię od samego początku, będzie towarzyszyć jego była dziewczyna a zarazem managera Princess Carolyn, przyjaciel Todd, który od kilku lat praktycznie mieszka na kanapie bohatera, ghostwriter Diane, która stara się poznać go najlepiej, i wreszcie Mr. Peanutbutter, który jest wręcz pokazywany jako antagonista przez optymistyczne nastawienie do życia, mimo kariery bliźniaczo podobnej do BoJackowej.
 
Przyznam szczerze, że do serialu podchodziłem (a właściwie doskoczyłem, bo nie było to specjalnie przemyślane) jak do Futuramy czy innych Simpsonsów. I od razu mówię - oba seriale szczerze uwielbiam, ale zasadniczo to wyszedłem z błędnego założenia, że będę mógł się oderwać po kilku odcinkach i wrócić do tego po tygodniu. BoJack jednak okazał się idealnie wyważony jeśli chodzi o 'kreskówkowe' luźne motywy, które zwyczajnie zamykają się w odcinku, a wątkami fabularnymi, które ciągną się przez sezon bądź jeszcze dalej. Serial rzuca dobrym humorem i świetnymi dialogami, ale też potrafi rzucić bardzo dobrym wątkiem cechującym dramat i pokazujący całkiem przyzwoitą 'rozbudowę' bohaterów, przez co twórcy nie pozwalają nam zapomnieć o problemach wyimaginowanych postaci.
Skoro już mowa o postaciach - serial zawiesił poprzeczkę głównie na życiu sławnych i bogatych, a już przynajmniej ex-śmietankę oraz pierwsze dwa rzędy, więc zakładam, że wielu z miejsca pomyśli, że mało głębi jest mi w stanie przekazać postać, która miała swoje pięć minut kilkadziesiąt lat temu. Jednak bohaterowie borykają się z dość przyziemnymi problemami, a większość nawet jeśli jest przedstawiana jako problem ludzi z domem na Malibu, ma swoje korzenie w uniwersalnych punktach. Śmiem twierdzić, że każdy znajdzie tu przemyślenie, które może uderzyć w gojące się miejsce, bez względu na to czy chodzi o to jak niszczy nas kariera, jak kształtowali nas rodzice czy nawet nasze podejście do życia i zmian.
 
O ile kreskę mogę zwyczajnie uznać jako 'niebrzydką' przez bycie totalnym ignorantem w dziedzinie 'ładności' animacji, to cała oprawa prezentuje się ciekawie, muzycznie wypada to całkiem przyjemnie a jako wisienkę na torcie dodam: bardzo, ale to bardzo dobra obsada - min. Will Arret jako BoJack i Aaron Paul jako Todd.
 
W ciągu 2 sezonów BoJack przeszedł w moim małym zestawieniu z ulubionego konia (Przykro mi, Boxer) do jednej z najulubieńszych postaci w serialach animowanych. Od ostatniego odcinka Breaking Bad minęło troszkę czasu i już zapomniałem jak to jest wyczekiwać na premierowy odcinek.
 
 
I już nie mogę się doczekać 22 lipca, kiedy to wskoczy 1 odcinek nowego sezonu, bo już moi znajomi mają dość mojego gadania w kółko o tym. 
 
Słowem? Polecam.
PatriciusG.
27 czerwca 2016 - 22:24