Recenzja Atelier Sophie: The Alchemist of the Mysterious Book - Danteveli - 30 czerwca 2016

Recenzja Atelier Sophie: The Alchemist of the Mysterious Book

Danteveli ocenia: Atelier Sophie: The Alchemist of the Mysterious Book
80

Za każdym razem kiedy słyszę, że jakaś gra jest JRPGiem to w głowie mam od razu konkretny obraz. Wynika to z tego, że większość produkcji trzyma się konkretnej formuły. Miłym zaskoczeniem jest kiedy jakiś tytuł odskakuje od przyjętych standardów i robi coś interesującego. Atelier Sophie: The Alchemist of the Mysterious Book to jedna z takich właśnie produkcji. Tylko czy w tym wypadku inne oznacza lepsze? Może istnienie formuły gier JRPG ma sens i odstępstwa od niej prowadzą do fiaska?

Atelier Sophie: The Alchemist of the Mysterious Book jest 17 odsłoną ze stosunkowo mało popularnego cyklu gier RPG, który zadebiutował prawie 20 lat temu na oryginalnym PlayStation. Kolejne części gier podobnie jakw przypadku Final Fantasy połączone są ze sobą tematycznie i współdzielą ze sobą pewne elementy. Nie musimy znać poprzednich gier by móc dobrze bawić się przy tym tytule.

 

Atelier Sophie opowiada o losach tytułowej Sophie. Młoda dziewczyna po śmierci swojej babci przejmuje jej rolę jako lokalny alchemik. Niestety nasza bohaterka nie jest zbyt doświadczona i większość jej mikstur to niewypały. Sophie chce jednak pomagać swoim sąsiadom i podążyć śladami swojej utalentowanej babci. Dlatego to bohaterka nie zraża się swoimi niepowodzeniami i prze naprzód. Dziewczyna przez przypadek trafia na magiczną latająca i gadająca książkę. To nietypowe stworzenie potrzebuje pomocy bohaterki w odkryciu swoich wspomnień. W zamian za pomoc z tą kwestią książka oferuje Sophie swoją olbrzymią wiedzę alchemiczną. Bohaterka wraz ze swoimi przyjaciółmi pozwala pomóc książce w odblokowaniu jej pamięci. Całą ekipę spotyka masa przygód. Nie mamy tu więc jakiegoś epickiego questu o ratowaniu świata i dzielnych wojownikach przeciwstawiających się złu. Nasza bohaterka chce jedynie doskonalić swe umiejętności i pomóc komuś w potrzebie. Efektem tego działania są moim zdaniem zdecydowanie bardziej ludzkie i interesujące postacie. Mamy także trochę inne spojrzenie na to czym są przygody w grach JRPG. Wyprawa innej skali nie oznacza, że otrzymujemy gorszą grę.

Z tak przedstawioną historią wiąże się jeden problem. Nie mamy jakiejś fascynującej i porywającej nas fabuły. Quest który przed nami postawiono jest zdecydowanie bardziej przyjemny i sprowadza się do hasła z Pokemonów. Naszym wyzwaniem jest zebranie wszystkich alchemicznych przepisów a cały wątek tajemniczej księgi służy tak naprawdę jedynie jako zachęta i punkty kontrolne sprawdzające nasze postępy w grze.

 

W grze mamy podział na trzy lekko połączone ze sobą sfery. Pierwszą, tą najbardziej typową dla gatunku są walki. Kiedy opuszczamy nasze miasteczko zostaje nam zaprezentowana mapa świata z całą gamą lokacji odkrywanych w miarę postępów w grze. To tam wybieramy się po kolejne składniki do naszych mikstur ale także by wykonywać zadania poboczne i specjalne zlecenia. Miejsca do których trafimy to różnego rodzaju farmy, ruiny, lasy, gdzie będziemy napotykać na przeciwników. Pojedynki odbywają się w bardzo standardowym systemie turowym. Mamy dostęp do ataku, obrony i specjalnych umiejętności. Atelier Sophie ma kilka drobnych zmian wyróżniających ten tytuł ale nie są one niczym szokującym. Jest to na przykład system w którym w trakcie walki ładuje nam się pasek kombinacji ataków. Po jego napełnieniu któraś z postaci wykona dodatkowy atak. Dodatkowo wszystkie postacie poza tytułową bohaterką mają ograniczony dostęp do przedmiotów uzależniony od ich obeznania z alchemią. System walki spełnia swoje zadanie całkiem dobrze ale brakuje mi opcji przyśpieszenia animacji. Niestety walki potrafią trwać zdecydowanie zbyt długo przez to, że każdy atak i umiejętność ma swoją własną animacje, która trwa chwilkę. Te chwilki nagromadzają się jednak dość szybko i zaczynają tworzyć dłużyznę.

 

Poza walkami mamy także cały system alchemii. Opiera się on znacznym stopniu o odkrywanie kolejnych przepisów. Robimy to w dość interesujący sposób. Sophie może zostać zainspirowana przez rzeczy napotkane podczas swoich wypraw. Kiedy wymyślimy już coś to przechodzimy do swojego kociołka i zaczynamy proces tworzenia. Używamy przedmiotów określonych kategorii i układamy je na specjalnym polu. Ten element rozgrywki przypomina trochę układankę. Naszym celem jest ustawienie naszych klocków (przedmiotów) tak by zakryć jak największą ilość pól dających nam bonusy. Nie jest to strasznie skomplikowane ale wprowadza całkiem miłe urozmaicenie gameplayu i pozwala naszym umiejętnością wpłynąć na jakość mikstury/przedmiotu, który będziemy tworzyć.

 

Trzecią i moim zdaniem najbardziej interesującą częścią gry jest ta o życiu w malutkim mieście. Jesteśmy w miejscu, gdzie wszyscy się dobrze znają i budujemy relacje z naszymi sąsiadami. Ten aspekt socjalny w znacznym stopniu opera się na scenkach pozwalających na poznanie nam blizej innych postaci. Możemy na przykład napotkać jedną z naszych koleżanek podczas gdy opiekuje się ona sierotami. Pozwoli to nam trochę lepiej poznać jej charakter. Nie są to jakieś mega sekwencje ale bardzo często proste sprawy co tylko jeszcze lepiej oddaje charakter całej produkcji.

Interakcja z otaczającymi nas osobami w jakimś stopniu oparta jest na systemie czasu. Mamy cykl dnia i nocy, 30 dniowe miesiące i 5 dniowe tygodnie. Od pory uzależnione jest to gdzie spotkamy naszych kompanów a także to jakie rzeczy zobaczymy poza naszym miastem. Nie jest to nic specjalnie odkrywczego ale zdecydowanie wzbogaca to uczucie przebywania w żyjącym świecie.

Nasze miasteczko podzielone jest na kilka lokacji, które możemy zwiedzać by skorzystać ze sklepów, biblioteki, kościoła czy lokalnego baru, gdzie usłyszymy masę plotek ale także będziemy mieli możliwość podjęcia jakichś pobocznych zadań by dorobić sobie trochę grosza na boku. Jeszcze raz powiem, że samo w sobie nie jest to niczym specjalnym ale wraz zresztą drobnostek buduje wyjątkowy nastrój pozycji. Połączenie wszystkich elementów życia w mieście i bycia częścią lokalnej społeczności daje wyjątkowy efekt.

 

Atelier Sophie to przeurocza gra. Czas spędzony z tym tytułem przypomina mi takie pozycje jak Harvest Moon czy Animal Crossing. Po części jest to wynik tego, że interakcja z mieszkańcami naszej małej wioski jest stosunkowo ważnym elementem gry. Niczym w Social linkach z cyklu persona zostajemy wciągnięci w losy pobocznych postaci. Tworzy to wrażenie zżycia się z tymi ludźmi i sprawia, że jako gracz mamy podobną motywację do głównej bohaterki. Dodatkowo cała produkcja jest bardzo pogodna, wszyscy bohaterowie są sympatyczni i nawet potworki potrafią wyglądać uroczo. Nie cieknie z tego wszystkiego sztuczna słodycz niczym w jakichś przygodach Barbie albo shitowatej grze stworzonej „pod gust” małych dziewczynek. Mamy po prostu do czynienia z sympatycznym światem, który chce się odwiedzać. Poświęcam tej kwestii cały akapit głównie ze względu, że za sprawą tego rozwiązania Atelier oferuje nam niepowtarzalny klimat bardzo rzadko spotykany w innych grach JRPG. Gierka gdzie uśmiecham się nie z powodu rozpadających się flaków, fragowania przeciwników i wybuchów ale dlatego, że jest mi po prostu miło. Może przesadzam ale dla mnie jest to coś bardzo odświeżającego co zazwyczaj wiąże jedynie z wybranymi grami na platformach Nintendo.

 

Nie mogę powiedzieć ani jednego złego słowa o oprawie graficznej tej produkcji. Czytałem, że gra wyszła w Japonii na wszystkie trzy „aktywne” systemy Sony. Jednak grając na PlayStation 4 nie miałem wrażenia, że Sophie było tworzone pod PlayStation 3 albo PS Vita. Piękna bajkowa stylistyka ze świetnym designem postaci i potworów jest po prostu pierwsza klasa. Każda z postaci bogata jest w detale i wygląda zniewalająco. Tytułowa Sophie nosi na przykład plecak z którego wystają różne bibeloty w tym kubek zaczepiony o jeden z uchwytów. Element ten porusza się wraz z ruchami naszej bohaterki co wygląda nieziemsko realistycznie. Może to tylko mała drobnostka ale byłem tym zafascynowany i mój wzrok ciągle wędrował w stronę kubka. Ścieżka dźwiękowa zrobiła na mnie prawie tak samo dobre wrażenie. Muzyka przygrywająca nam podczas eksploracji naszego miasteczka i sąsiadujących z nim, lasów, gór i ruin jest bardzo pogodna i przyjemna dla ucha.

 

Atelier Sophie: The Alchemist of the Mysterious Book nie jest typową grą JRPG. Ma to masę zalet pozwalających nam poznać ten typ gier od trochę innej strony. Oczywiście wiąże się to także z mniejszym naciskiem na kwestie ważne dla fanów gatunku. Moim zdaniem jest to jednak drobnostka bez większego znaczenia. Przygoda Sophie wciągnęła mnie interesującymi postaciami, przepięknym światem i swoim pogodnym klimatem. Jeśli komuś nie przeszkadza spokojniejsze tempo tej produkcji to powinien po nią jak najszybciej sięgnąć. Nie miałem pojęcia że zabawa w alchemika może dawać tak wiele frajdy.

Danteveli
30 czerwca 2016 - 06:12