Pocztówkowa recenzja gry Uncharted 4: Kres Złodzieja - nie lubię Nathana Drake’a… - DM - 1 lipca 2016

Pocztówkowa recenzja gry Uncharted 4: Kres Złodzieja - nie lubię Nathana Drake’a…

DM ocenia: Uncharted 4: A Thief's End
91

Po prostu nie lubię i już. Nigdy nie zdobył mojej sympatii - być może dlatego, że jest zbyt mocno przerysowany, a może za bardzo bazuje na innych, wymyślonych wcześniej bohaterach? Podobne odczucia mam względem Sullivana, a brat Drake’a uplasował się w tym rankingu jeszcze niżej. Nie zmienia to jednak faktu, że gra Uncharted 4 bardzo mi się podobała, choć nie podpisałbym się pod tym gąszczem ocen 100/100 w internecie i znalazłem w niej parę wad. Dlaczego pocztówkowa recenzja? Uncharted 4 wygląda przepięknie, a starannie przygotowane kadry z oszałamiającymi widokami bombardują nasze oczy częściej, niż w jubileuszowym wydaniu magazynu National Geographic. Nie ma się więc co rozpisywać - Uncharted 4 najlepiej pokazać, a tekst ograniczyć do minimum!

*każdy obrazek można powiększyć do oryginalnego rozmiaru. Gra wygląda w rzeczywistości jeszcze ładniej, bo Playstation 4 zrzuca obrazki z gry z ogromną kompresją.

Chyba największą zaletą gry jest opowiedziana w niej historia - pełna przygód pogoń za mitycznym skarbem. Pochłania nas całkowicie, trzyma w napięciu, zaciekawia. Montaż ujęć, dialogi, przeplatanie retrospekcji z kolejnymi lokacjami i wydarzeniami - to wszystko jest po prostu perfekcyjne. Sposób narracji kojarzy mi się trochę z książkami Dana Browna i wciągającymi przygodami profesora Langdona. Nathan jest oczywiście większym zabijaką, ale od Uncharted tak samo trudno się oderwać - nie tylko w trakcie, ale nawet po zakończeniu każdego rozdziału.
Fabuła nie ma chyba słabych momentów, niewielkie znużenie odczułem jedynie gdy Drake’owi zaczęła towarzyszyć jego żona, muszę jednak wytknąć grze jej zakończenie! Jest po prostu słabe, mdłe, nie przystające do całości - taka ciepła klucha na deser, zamiast pysznego ciasta.
Właśnie - żona! Nie do końca podeszła mi jej późniejsza rola w fabule, ale o dziwo - to właśnie Elena ze wszystkich bohaterów wydała mi się naprawdę sympatyczna, wiarygodna, prawdziwa, a sceny z nią w domu - wymiany słów, spojrzeń - były rewelacyjne!
Nadine Ross też była konkretna, była “jakaś” - niestety autorzy nie poświęcili wiele czasu antagonistom. Są gdzieś w tle, ścigają nas, ale tak trochę “zaocznie”, na raty.
Świetnie wypadły wszelkie sceny, gdy Nathanowi grunt lub budynki dosłownie sypią się pod nogami (nad głową) i trzeba szybko ratować się ucieczką. Nie ma ich zbyt dużo, jak w Tomb Rider, gdzie każdy krok Lary powoduje trzęsienie ziemi, a granica pomiędzy cutscenką, a momentem kiedy przejmujemy kontrolę jest po prostu perfekcyjna. Nie tylko w ogóle jej nie zauważamy, ale równocześnie nie mamy żadnych wątpliwości, kiedy zacząć działać.
Wspominałem już, że gra jest przepiękna!!! Każda lokacja, duża czy mała wygląda po prostu cudownie. Uncharted 4 to chyba jedyna gra, gdzie możliwość włączenia trybu fotograficznego, robienie setek zrzutów i zabawa efektami rzeczywiście ma sens i daje frajdę - również podczas późniejszego przeglądania.
Poszukiwanie mitycznego skarbu to oczywiście zagadki: artefakty, tajne miejsca, gry słów, skomplikowane machiny - to wszystko znajdziemy i tutaj. Ich trudność nie zmusi nas wprawdzie do wielkiego myślenia i szukania rozwiązań jak w grze The Witness, ale dość sprawnie przeplatają się one z akcją i kolejnymi odwiedzanymi miejscami. Trochę jednak szkoda, że nie ma paru łamigłówek więcej, tym bardziej, że…
…mogłyby zastąpić niektóre sceny, w których dobywamy broni, walcząc z armią klonów najemników. Strzelaniny w Uncharted 4 to najsłabszy element gry - są zrobione po prostu tragicznie. Wrogowie zalewają nas z każdej strony, nie czuć żadnej różnicy czy używamy pistoletu, czy Kałasznikowa, a na dodatek mamy uczucie, że sekwencje walki dzieją się jakby w 10-krotnie przyspieszonym tempie. To takie arcade’owe, wymuszone wstawki, byle by tylko czymś zająć gracza. Szkoda, że nie wykorzystano patentów z The Last of Us, gdzie strzelaniny były naprawdę zajmujące - wolniejsze, z lepszym wyczuciem broni i takie “prawdziwsze”.
Takie nienaturalne tempo sprawdza się jedynie w scenach pościgów, kiedy prędkość pojazdów jakby usprawiedliwia szybkie odstrzeliwanie wrogów.
Z tych powodów o wiele bardziej wolałem likwidować najemników “po cichu”, choć ponownie - walka wręcz wyraźnie ustępuje temu, co widzieliśmy w The Last of Us.

 

Co łączy Uncharted 4 i Gwiezdne Wojny? Gościnny występ w Uncharted 4 zaliczył młody Mark Hamill ;)
Jeszcze jeden element rozgrywki wypadł nie tyle słabo, co mało przekonująco i w zbyt wielkich dawkach - wspinaczka! Rozumiem, że to gra akcji i musimy coś robić poza zwiedzaniem, gadaniem i rozwiązywaniem zagadek, ale sekwencje biegania po tak samo wyglądających dachach były zdecydowanie zbyt długie, podobnie jak niektóre górskie wycieczki Drake’a.
Ten element można było usprawnić jednym drobiazgiem - wyglądem bohaterów! Nathan śmiga po gładkich skałach z taką łatwością, że Spider Man to przy nim kulawy amator, a co więcej - robi to w koszulce i kawałkiem sznurka z hakiem w kieszeni. Gdyby dać mu chociaż jakiś niewielki plecak, uprząż, cokolwiek - wyglądałby o wiele bardziej wiarygodnie. To chyba tego szczegółu tak bardzo mi zabrakło, bo sceny, gdy Drake pokonuje różne ściany, konstrukcje budynków, gzymsy wyglądają już całkiem dobrze. Lara Croft, obwieszona sprzętem i z czekanem wypada tu o wiele lepiej, chociaż jej animacje są chyba ciut gorsze.
Szczytem szczytów jest jego brat Sam, tak samo wyćwiczony w górskich sprintach. Sam na kosztowną wyprawę po skarb do Szkocji i na wspinaczkę wybrał się z kolei w stroju polskiego sprzedawcy na bazarze w 1992 roku! Cały czas zastanawiam się, jak to możliwe, że Naughty Dog potrafiło poświęcić pewnie mnóstwo godzin na dopracowanie szwów na szelkach kabury Drake’a, na jego zarost i zmarszczki, a nie zmieniło Samowi ciuchów po rozmowie na ławce… Całe szczęście, że starszy od braci Sullivan, zawsze w takich momentach czeka w innym miejscu, nie próbując dorównać im w górskich wyczynach.
Jaki jest ulubiony motyw w każdej grze Naughty Dog? Pojemniki na skrętnych kółkach, pomagające wspiąć się na wyższe przeszkody! Oczywiście są i tu, tyle, że nawet w Libertalii - mieście piratów nietkniętym od iluś set lat. Specjalnie sprawdziłem - takie kółka wynaleziono pod koniec XIX wieku :) Autorzy poszli więc na łatwiznę z tymi skrzyniami, a przecież mogli zrobić inne “kopiuj-wklej” i wykorzystać drabiny, które tak dobrze opanowali w The Last of Us
Takie drobiazgi podchodzą wprawdzie już trochę pod zwykłe czepialstwo, ale im bardziej doskonała gra - tym bardziej takie małe rysy rzucają się w oczy. To trochę jak z karnym Błaszczykowskiego - tak nie wiele brakowało do szczęścia i absolutnej perfekcji. Autorzy zawarli za to szereg innych smaczków i detali. Nie wspominając już o kunszcie grafików, najbardziej utkwiło mi w pamięci, jak Drake w bardzo naturalny sposób muska dłońmi ściany czy przedmioty, obok których przechodzi, a w pewnej scenie po prostu… zjada jabłko! Nie wiem czy jest jakaś inna gra akcji, gdzie bohater po prostu wsuwa jakąś przekąskę…?
Uncharted 4 przechodzi się w kilkanaście godzin i zupełnie niewiadomo, kiedy ten czas nam mija. To jedna z tych gier, dla których zarywa się nockę. Byłaby jeszcze lepsza, gdyby usunąć z niej parę niepotrzebnych strzelanin i wspinaczek, a poprawienie wspomnianych detali (dżinsowy baranek Sama!) - uczyniłoby grę absolutną perfekcją 11/10! Nie wszystko jednak stracone!
Podobną listę zarzutów miałem przy The Last of Us, jednak dodatek Left Behind był już idealny! Historia Ellie, jej przyjaciółki i rannego Joela - krótsza i bardziej emocjonalna okazała się lepsza, niż długa rozgrywka głównego wątku. Uncharted 4 również czeka na swoje DLC i mam cichą nadzieję, że będzie on dla gry właśnie tym, czym było Left Behind dla The Last of Us
…perfekcyjną opowieścią, w której główną rolę zagra kobieta - Elena, a Nathan będzie pojawiał się sporadycznie! :) Ehh, nie lubię Drake’a…
DM
1 lipca 2016 - 17:47