Recenzja Full Mojo Rampage - Danteveli - 4 lipca 2016

Recenzja Full Mojo Rampage

Danteveli ocenia: Full Mojo Rampage
75

Moja wiedza na temat Voodoo ogranicza się jedynie do kilku filmów które obejrzałem i jakichś książek, gdzie pojawiał się ten motyw. Dlatego byłem zadowolony, że trafiłem na grę o tej tematyce. Zawsze mam powód by dowiedzieć się trochę więcej na ten temat. Szybko odkryłem polskie powiązania z tym obrządkami. Okazało się, że wzorem dla jednego z ichniejszych odpowiedników bóstw jest Matka Boska Częstochowska. Czy ta ciekawostka okaże się jedyną korzyścią jaką wyciągnąłem z czasu spędzonego z Full Mojo Rampage?

Full Mojo Rampage to tytuł wydany na PC w 2014 roku. Teraz zdecydowano się na przeniesienie go na PlayStation 4. Fani tak zwanych „rogalików” powinni być z tego zadowoleni.

Pozycja jak już wspomniałem we wstępie korzysta ze stylistyki związanej z kultem voodoo. Przejawia się to w fabule, która opowiada o tym jakie ciężkie są losy akolity. Pewnego dnia Baro Samedi (loa czyli duch/bóstwo) wypił za dużo i otworzył portale do świata umarłych. Spowodowało to, że masa potworów postanowiła wybrać się z wizytą na Ziemię. Naszym zadaniem jest zamkniecie tych wrót i przywrócenie porządku. To tylko pierwsze z wielu zadań jakie czekają naszą postać. Wszystkie są utrzymane w podobnym klimacie, gdzie mamy masę nawiązań do tego czym jest voodoo i tego jak funkcjonuje tamtejszy Panteon.

 

Gameplay tej produkcji przypomina gry takie jak Binding of Isaac czy Enter the Gungeon. Mamy więc dual stick shootera podanego w stylu roguelite. Oznacza to, że rozgrywka sprowadza się do pokonywania lochów i labiryntów wypełnionych przeciwnikami. Lewa gałka analogowa służy nam do poruszania się naszą postacią podczas gdy prawa odpowiada za strzelanie. Dodatkowo każda z postaci, którymi możemy sterować posiada trzy wyjątkowe dla siebie umiejętności. Dwie aktywne i jedna pasywna zdolność pozwalają poruszać się szybciej przez chwilę, rzucać bombami i wykonywać różne inne przydatne manewry. Na początku gry mamy tylko dostęp do jednej postaci z zestawem skillów ale wraz z postępami w grze odblokowujemy kolejne. W trakcie rozgrywki znaczenie ma także to jakie przedmioty i artefakty uda nam się zdobyć. Jako że mapy i przedmioty generowane są losowo to nigdy nie wiemy na co trafimy. Dodatkowo mamy ograniczoną ilość pół w ekwipunku na przedmioty tych typów. Oznacza to że dość szybko będziemy musieli podejmować trudne decyzje co do ulepszeń z jakich chcemy korzystać. Z ratunkiem przychodzi nam to, że jednym z miejsc jakie możemy odwiedzić pomiędzy kolejnymi poziomami jest mikser. Pozwala to nam na połączenie ze sobą dwóch artefaktów i stworzenie z nich jednego unikatowego przedmiotu. Jeśłi to rozwiązanie nam nie pasuje to możemy spróbować wizyty w sklepie, gdzie za kasę będziemy w stanie nabyć jakieś przedmioty.

 

 

Full Mojo Rampage należy podobnie jak wszelkie inne popularne rogaliki do segmentu stosunkowo trudnych produkcji. Łatwo jest zginąć i musimy zaczynać przygodę praktycznie od zera. W tym wypadku zdobywamy medale, monety i poziomy doświadczenia pozwalające nam podjąć wyzwanie w trochę lepszym stanie. Połączony jest z tym element przypinek odnajdywanych podczas gry. Dają one am różnego rodzaju bonusy w stylu lepszego odnawiania zdrowia albo zadawania większych obrażeń. Możemy naraz korzystać tylko z jednej przypinki ale w zamian za to możemy ją ulepszać za pomocą zebranego przez na złota. Rozwiązanie to sprawdza się całkiem dobrze bo nawet wyprawy zakończone porażką wzmacniają w jakiś sposób naszą postać. Cały czas towarzyszy nam uczucie, że zwiększamy swoje szanse na pokonanie gry i wykonanie powierzonego nam zadania.

 

Z recenzowaną produkcją miałem styczność kilka lat temu kiedy była ona jeszcze w fazie beta. Jestem na 99% przekonany, że od tamtego czasu zawyżono poziom trudności i obrażenia jakie otrzymuje nasza postać. Nie sprawia to jakichś olbrzymich problemów i nie czyni Full Mojo Rampage niegrywalnym tytułem. Raczej chodzi mi o to, że taki stan rzeczy pozwolił mi dostrzec kilka kwestii na które nie zwróciłem wcześniej uwagi. Chodzi mi o olbrzymie znaczenie szczęścia w tym jak długa będzie nasza sesja przy tej gierce. Element losowości jest bardzo charakterystyczny dla produkcji typu rogielite. W tym wypadku jednak jest to potraktowane aż do przesady. Niektóre artefakty na jakie możemy wpaść są przepotężne podczas gdy inne są totalnie bezużyteczne. W Full Mojo Rampage zbyt duży nacisk jest na rolę tych właśnie przedmiotów co psuje trochę balans gry. Innym zarzutem jaki można mieć do tej produkcji jest to, że kolejne podejścia potrafią być do siebie trochę zbyt podobne. Wynika to z systemu broni jaki został zastosowany w grze. Na początku korzystamy z magicznej laski o bardzo słabej sile rażenia i krótkim zasięgu. Zdobycie nowej broni jest jednak tylko chwilowym power upem i po jakichś dwóch minutach wracamy do początkowego szmelcu. Brakuje przez to elementu sprawiającego, że Enter the Gubgeon czy Binding of Isaac były tak ekscytujące. Nie mamy eksperymentowania z naszym ekwipunkiem. Bardzo szybko przekonujemy się, że w grze liczą się jedynie artefakty zwiększające zadawane przez nas obrażenia. To zdecydowanie spłyca całą rozgrywkę. Nie jest to jakaś bariera nie do przejścia ale osobiście w tego typu grach uwielbiam eksperymentowanie ze skillami i przedmiotami.

 

Poza kampanią podzieloną na kilka rozdziałów Full Mojo Rampage oferuje nam także tryb survival, endless mode i daily quest. Ten ostatni bajer to coś co wzorem Spelunky może nas wciągnąć na bardzo długi czas. Polega to na tym, że każdego dnia wszyscy gracze mogą spróbować swoich sił w wyzwaniu na losowo generowanej mapie. Wszyscy otrzymują taki sam level i takie samo zadanie. Później mogą zobaczyć jak dobrze im poszło na rankingu. Obok tego mamy jeszcze tryb multiplayer. Niestety gra nie jest zbyt popularna online i dorwanie jakiegoś gracza bez ustawek graniczy obecnie z cudem. Na ratunek przychodzi nam jednak kanapowy multiplayer. Jeśli tylko mamy cztery kontrolery i znajomych do grania z nami to możemy spokojnie śmigać.

 

 

Oprawa graficzna produkcji stoi na całkiem przyzwoitym poziomie. Wygląd stworków jest dość oryginalny przez to, ze wyglądają jak pluszaki podobne do Sackboya z Little Big Planet z maskami nałożonymi na ich głowy. Lokacje wyglądają w miarę interesująco ale trochę baruje im wyjątkowego stylu wyróżniającego się z tłumu innych gier roguelite. Muzyka jest przyzwoita i nic ponadto.

 

Full Mojo Rampage to dobry przedstawiciel swojego gatunku. Elementy voodoo dodają grze unikatowego charakteru. Rozgrywka jest dość przyjemna ale przy dłuższych posiedzeniach może zrobić się trochę zbyt monotonna. Nie byłby to mój pierwszy typ jako roguelike wart sprawdzenia jeśli ktoś nie miał z grami tego typu kontaktu. Warto jednak sprawdzić tą gierkę i docenić jej urok.

Danteveli
4 lipca 2016 - 21:33