Miażdżenie hord orków czyli recenzja Orcs Must Die! 2. - GeneticsD - 3 sierpnia 2016

Miażdżenie hord orków, czyli recenzja Orcs Must Die! 2.

GeneticsD ocenia: Orcs Must Die! 2
85

Jeżeli podczas wakacyjnej przerwy chcecie pograć sobie ze znajomym online, trafiliście na dobrą recenzję. Tym razem przeczytacie o produkcji, która aż prosi się o przeprowadzenie rozgrywki. Posiada lekką, przyjemną fabułę. Miłą dla oka grafikę oraz nieskalaną myślą rzeźnię w mało brutalnym wydaniu. Oto Orcs Must Die! 2, czyli zabawa, którą zapamiętacie na bardzo długo.

Często jest tutaj gorąco.

Dla tych, którzy nie znają poprzedniej gry powiem, że dwójka opiera się na przygodach pary magów bitewnych. Fabuła rozpoczyna się od ich ponownego spotkania. Dlaczego to? Krainę ponownie nawiedzają hordy orków, którzy chcą zniszczyć wszystko, co dobre. W tym przeszkodzimy im my. Będziemy pojawiać się przy wszystkich magicznych portalach i nie dopuścimy wrogów do bram strzeżonego królestwa. W kampanii przed każdym kolejnym poziomem doświadczamy czegoś, co można nazwać przerywnikami, ale nie filmowymi, gdyż są to wyjęte sceny z opowiadanej przez narratora opowieści. Prawie jak komiks, można powiedzieć. Przygoda jest więc prosta. My jesteśmy dobrzy. Orkowie źli. Ci dobrzy muszą zatrzymać tych złych. I to wszystko! To wystarczyło!

Produkcja jest więc typowym Tower Defense, gdyż dzięki ustawianiu pułapek oraz używaniu różnych rodzajów broni, niszczymy kolejne fale wrogów. Każdy poziom jest całkowicie inny, orkowie kroczą różnymi ścieżkami, a my musimy być elastyczni, co do możliwości rozstawiania pułapek. Od razu powiem, że prowadzenie gry samemu, w mojej opinii, mija się z celem. Dopiero, dzięki kooperacji online z innym graczem, produkcja ukazuje całe swoje piękno. Wtedy dopiero możemy podzielić się sektorami do obronienia, czy raczej po prostu wejściami. Ma to też większy sens, gdyż w momencie bawienia się w samotności (hehe) mamy bardzo dużo slotów, w które możemy wkładać zarówno pułapki, jak i broń. Podczas gry ze znajomym ilość slotów jest mniejsza o połowę, dlatego też dobór odpowiedniego arsenału musi być właściwy oraz uzupełniający się pomiędzy graczami. Bez współpracy nie ma zwycięstwa.

Wszystkie mapy są ciekawie zbudowane.

Niektórzy narzekają na małą ilość poziomów do przejścia. Nie mogę tego potwierdzić, gdyż produkcję przeszedłem na każdym poziomie trudności, uzyskując maksymalną ilość czach (system ocen pracy graczy). Każdy poziom to zupełnie co innego. Czasem mamy bardziej otwarte terytoria z jednym „nexusem”. Innym razem zamknięte z kilkoma. Wszystkie plansze to naprawdę świetna zabawa i jeżeli któryś z Waszych znajomych posiada grę, nie wahajcie się dłużej. Orc Must Die! 2 pozwoliło mi na spędzenie ok. 30 godzin świetnej rozgrywki. I wcale nie żałuję. Ilość poziomów jest odpowiednia.

Poziomy trudności są według mnie dobrze określone, gdyż najłatwiejszy można przejść z zamkniętymi oczami, a przy najtrudniejszym ostro się napocimy. Na całe szczęście zwycięstwa są satysfakcjonujące i aż chce się powtarzać poziom, by uzyskać większą ilość czach.

Zatem jeżeli weźmiemy sobie taką kompilację jak wysoki poziom trudności, ograniczona ilość slotów oraz poziomy, które skłaniają nas do różnych zachowań, otrzymamy grę, gdzie należy czasem pogłówkować nad taktyką, jak najlepiej umieszczać pułapki oraz dokonywać trafnych wyborów podczas upgrade'owania arsenału. Tak. Po przejściu kilku poziomów otrzymamy na tyle dużą ilość punktów, by móc niektóre rzeczy ulepszyć w naszej pułapce, bądź broni. Nie warto więc inwestować w coś, czego nie wypróbowaliście, jednakże nie martwcie się, deweloperzy przewidzieli pomyłki i dodali opcję wycofywania WSZYSTKICH upgrade'ów i tym samym zwracania punktów. Same ulepszenia dotyczą np. większej ilości zdrowia strażników, dłuższego otumanienia przeciwnika, czy częstszych, bądź dalszych strzałów. Ponownie ważne jest, aby dobrze uzupełniać się ze znajomym.

Uwaga! Yeti!

Oprócz zabawy w trybie kampanii, można również przeżyć przygodę podczas trybu Nieskończoności. Polega on na tym, że wybieramy planszę, niejednokrotnie specjalnie przygotowaną pod ten właśnie tryb, i odpieramy kolejne fale wrogów. Dzieje się tak do momentu, kiedy ostatecznie zginiemy. Jeden z osiągnięć na Steam określa osiągnięcie 50 fali, zatem podejrzewam, że dalej po prostu nie da się przejść. Sam osobiście nie odblokowałem tego osiągnięcia, gdyż jest ono bardzo czasochłonne, jednakże dotarłem gdzieś w okolice 45.

Samych pułapek oraz broni jest multum. Od strzelających balist, przez kwasowe plujki, smołę, aż po mielarki. Jest w czym wybierać, a dodatkową frajdę dostarczają także strażnicy, wśród których znajdziemy krasnoludów, rzucających granatami, łuczników oraz paladynów. Oprócz tego twórcy dali nam również artefakty, które dostarczają nam umiejętność bierną oraz aktywną. Przykładowo możemy wziąć „zbiornik” z maną, który biernie zwiększa nam maksymalną ilość punktów many, a po użyciu aktywnym przez kilka sekund przyspiesza jej regenerację. To samo można znaleźć dla życia naszego, czy strażników. Artefaktów jest dość dużo, jak i samej broni, którą się posługujemy. Nie brak tutaj różdżek, wyrzutni rakiet, magicznych bereł, czy medalionu, dzięki któremu atakujemy falą kości, bądź wskrzeszamy golema. Bronie posiadają ataki podstawowe, które z reguły nie pożerają many (prócz kilku rodzajów) oraz ataki alternatywne, które są mocniejsze, bądź bardziej wyspecjalizowane (ale zżerają manę). Jest to świetny element urozmaicający rozgrywkę.

Tak chyba jest najefektywniej.

Ciekawie wypada również oprawa audiowizualna. Uzyskany efekt sprawia, że nawet po wielu latach od premiery będziemy bez obrzydzenia grać w Orcs Must Die! 2, gdyż uzyskany styl graficzny pozwala na duży margines błędu podczas oceny. Ujrzycie więc tutaj nieco bajkową oprawę oraz styl, który nie znudzi się prędko.

Istnieje także możliwość zmiany wyglądu postaci za pomocą kupna różnorakich skórek. Nie martwcie się. Nie kupuje się ich za pomocą prawdziwych pieniędzy, a za pomocą waluty, dzięki której wykupujemy również pułapki jak i ulepszenia do nich.

Do gry wyszły również trzy dodatki DLC, które są osobno płatne, jednakże można dorwać cały pakiet na Steam. Dodatki są według mnie fajne, jednakże brak jakiejkolwiek fabuły, mała ilość plansz, wysoka cena oraz znikoma ilość unikatowych przeciwników dziajałą na minus. Nie opłaca się ich kupować poza pakietem, czy bez przeceny.

Podsumowując, Orcs Must Die! 2 to dobry kawał gry, przy której spędzicie mnóstwo czasu na dobrej zabawie w kooperacji. Moja ocena to 8.5/10. Oby tylko twórcy nie wydawali trójki na to samo kopyto (o ile w ogóle wydadzą), gdyż dwójka pozostawiła dobry posmak po sobie i lepiej, aby tak zostało.

GeneticsD
3 sierpnia 2016 - 09:18