Sześć powodów dla których warto obejrzeć Stranger Things! - Joorg - 21 sierpnia 2016

Sześć powodów, dla których warto obejrzeć Stranger Things!

Minął już miesiąc odkąd na platformie Netflix pojawił się serial o niepozornym tytule Stranger Things. Produkcja braci Duffer bardzo szybo zyskała sławę i została okrzyknięta serialowym objawieniem tych wakacji. Jeśli z jakichś przyczyn jeszcze nie zdecydowaliście się na obejrzenie „Dziwnych Rzeczy”, oto sześć powodów dla których warto to zrobić.

1. Historia

Nie jest łatwo streścić o czym opowiada Stranger Things, bo fabuła serialu jest nietuzinkowa a rzucając ogólnikami można łatwo zrazić potencjalnych, sceptycznych widzów. Akcja przenosi nas do lat osiemdziesiątych, do fikcyjnego miasteczka Hawkins w stanie Indiana. Bohaterami jest grupka dwunastolatków, którzy wiodą dość normalne życie: chodzą do szkoły, godzinami grają w Dungeons and Dragons i oglądają Gwiezdne Wojny. Jednak kiedy pewnej nocy jeden z nich, Will, znika w tajemniczych okolicznościach, reszta przyjaciół postanawia odnaleźć kolegę rozpoczynając tym samym największą przygodę ich życia. Co więcej, podczas swojego śledztwa napotykają Jedenastkę, tajemniczą dziewczynkę obdarzoną nadprzyrodzonymi umiejętnościami. W tym samym czasie matka zaginionego chłopca jest świadkiem dziwnych zjawisk we własnym domu, a odpowiadający za śledztwo komendant Jim Hopper odkrywa, że sprawa sięga głębiej niż początkowo przypuszczał.

W ten oto sposób dostajemy świetnie napisaną mieszankę science-fiction, horroru, dramatu i przygody. Tu każdy znajdzie coś dla siebie. Całość stanowi zamkniętą historię, od której ciężko jest się oderwać.

2. Świetne postacie

Jednym z największych plusów serialu są świetnie napisane i zagrane postacie. Trzeba przyznać, że nie łatwo jest zrobić film lub serial, którego bohaterami są dzieciaki. Młodociani aktorzy często są nienaturalni i mało przekonujący, a starszym widzom ciężko jest się wczuć w ich rolę. Tutaj jednak castingowcy mogą być z siebie dumni bo odwalili kawał świetnej roboty. Chłopaki są bardzo naturalni we wszystkim co robią na ekranie a dziewczynka, która miała chyba najtrudniejszą rolę, jest całkiem przekonująca. Każdy wnosi coś do ekipy i jest jej ważną częścią. Najważniejsze jest jednak to, że mimo ich młodego wieku są to pełnoprawni bohaterzy, których po prostu dobrze się ogląda.

Dla równowagi twórcy dorzucili również grupkę troszkę starszych nastolatków, komendanta Jima Hoppera i matkę Willa, Joyce. O ile zbuntowani nastolatkowie nie są najmocniejszą częścią Stranger Things (choć bardzo dobrze wpasowują się w konwencję produkcji), to warto poświęcić kilka zdań komendantowi Hopperowi oraz Joyce. Ten pierwszy, facet ze smutną historią, dosyć sceptyczny ale bardzo zdeterminowany i zdolny zaryzykować własnym życiem by dojść do prawdy. W tej roli świetny David Harbour, którego ostatnio mogliśmy zobaczyć w „Pakcie z diabłem”. Ta druga to niestabilna, samotna matka, która ciężko pracuje na utrzymanie swoich dwóch synów. Zrobi wszystko by odszukać Willa, nawet jeśli nikt nie uwierzy w jej podejrzenia a sąsiedzi uznają ją za wariatkę. Za tę interpretację wzięła się cudowna Winona Ryder, której chyba nie trzeba przedstawiać.

3. Klimat

Przez samych twórców Stranger Things opisywany jest jako „list miłosny do lat osiemdziesiątych”. Serial dosłownie teleportuje nas do czasów gier na automatach, kaset wideo, do świata bez komputerów, telefonów komórkowych i formatu mp3. Bohaterowie porozumiewają się przez krótkofalówki, grają w papierowe RPG i słuchają muzyki z kaset magnetofonowych. Dla starszych widzów będzie to swoista podróż w czasie, ci młodsi za to zobaczą, że bez najnowszych technologii też można było się świetnie bawić. Wszystko wydaje się tak autentyczne, że wielu pewnie poczuje wszechogarniającą nostalgię za dawnymi latami. Dodatkowo sama produkcja wzoruje się na kinie i literaturze z tamtego okresu, na starszych filmach Stevena Spielberga i książkach Stephena Kinga.

4. Nawiązania

A jeżeli jesteśmy już przy Spielbergu i Kingu, warto wspomnieć o ilości nawiązań, odnośników i easter eggów, którymi przepełniony jest ten serial. Bracia Duffer wzorowali się na takich produkcjach jak E.T., Stand by Me, The Goonies czy A Nightmare on Elm Street. Czerpali z IT, Aliena, Predatora, Bliskich spotkań trzeciego stopnia, Gremlinów i Lśnienia. Dodatkowo sami bohaterowie w swoich dialogach odwołują się do takich legend popkultury jak Gwiezdne Wojny  czy Indiana Jones. Miłośnicy wszystkich wyżej wymienionych tytułów na pewno pokochają ten serial i każde wyłapane nawiązanie przyjmą z wielkim bananem na twarzy.

5. Muzyka

Na pochwałę zasługuje również ścieżka dźwiękowa, która idealnie oddaje klimat tamtych lat oraz nastrój poszczególnych scen. Oryginalne utwory zostały napisane przez Michaela Steina e Kyle’a Dixona, byłych członków zespołu Survive. Wcześniej grupa stworzyła soundtrack do filmu Gość, dzięki czemu zostali zauważeni przez twórców Stranger Things. Ale to nie wszystko. W serialu można usłyszeć również znane i lubiane utwory rockowe lat ‘70 i ‘80 takie jak Should I Stay or Should I Go (The Clash), White Rabbit (Jefferson Airplane), Can’t Seem to Make You Mine (The Seeds), Heroes (David Bowie) i wiele, wiele więcej. Ścieżka dźwiękowa napisana przez Steina i Dixona zostanie wydana w dwóch albumach już we wrześniu (wersje cyfrowe już są dostępne w Internecie) a z mojej strony polecam całą playlistę utworów wykorzystanych w serialu na Spotify.

6. Formuła

Stranger Things to oryginalna produkcja Netflixa, a co za tym idzie, wszystkie odcinki zostały udostępnione tego samego dnia. Dzięki temu możemy zapomnieć o denerwujących reklamach i czekaniu przez tydzień na następny epizod. Co więcej, serial składa się z zaledwie ośmiu odcinków, więc produkcję łatwo się konsumuje na dwa-trzy posiedzenia (a nawet jedno, jeśli jesteście bardziej wytrwałymi binge watcherami i macie więcej wolnego czasu). Zwłaszcza, że każdy odcinek wciąga niesamowicie i po zakończeniu mamy ochotę oglądać jeszcze i jeszcze. Nie uświadczymy tutaj zbędnych zapychaczy, każdy epizod jest na tym samy, wysokim poziomie. Nie wiem jak Wy, ale ja uwielbiam gdy serial składa się z maksymalnie trzynastu odcinków na sezon. Mniejsza ilość pozytywnie wpływa na jakość produkcji, czego przykładem jest właśnie Stranger Things.

I to tyle. Mam nadzieję, że choć troszkę Was zaciekawiłem i pomyślicie jeszcze raz o obejrzeniu największego hitu Netflixa tego lata (a jeśli już „Dziwne Rzeczy” widzieliście to chętnie poznam Wasze zdanie o serialu). Ja się na nim nie zawiodłem i już się nie mogę doczekać kolejnego sezonu.

Joorg
21 sierpnia 2016 - 00:00