Styczeń 2015 - gry filmy i muzyka na które czekam - fsm - 2 stycznia 2015

Styczeń 2015 - gry, filmy i muzyka na które czekam

Były podsumowania, to może przyjmiecie też troszkę oczekiwań? Ale takich bardzo konkretnych, bliskich, łatwych do sprawdzenia. Nie będę zawracał nikomu głowy postanowieniami noworocznymi albo marzeniami - wszak to nie pamiętnik. Pozawracam Wam głowę tematem filmów, płyt i gier, które zajmą mi sporo czasu w styczniu. Może być? Świetnie. Przy okazji zapraszam też do kolegów, którzy skupili się tylko na grach.

FILM

W styczniu w polskich kinach zawsze ląduje mnóstwo produkcji z 2014 roku, które gdzieś za granicami zdołały zdobyć sporo rozgłosu i uznania. W 2015 roku styczeń jest bardzo bogaty i zachęca do wizyty w kinie co kilka dni. Oto, na co warto będzie wydać kasę w ciągu najbliższych tygodni:

Dzikie historie - obejrzane przed premierą i mogę z czystym sumieniem polecić. Czarna komedia o tym, co robią doprowadzeni do ostateczności ludzie. Kilka połączonych wspólnym motywem filmowych etiud, które bawią i oczyszczają. Pierwszorzędna zabawa. [zwiastun]

Whiplash - pomijając plakat, który kipi od zachwytów, jestem niezwykle ciekawy Simmonsa i Tellera w dramatycznych rolach, a poza tym kręci mnie temat grania na perkusji i chętnie zobaczę wyboistą drogę do perfekcji, która tak wielu się spodobała. [zwiastun]

Foxcatcher - Steve Carell i Channing Tatum, dwóch komediowych aktorów, w opartym na faktach dramacie z brutalną zbrodnią w tle? Idę w ciemno, szczególnie, że recenzenci nie szczędzą komplementów. [zwiastun]

Birdman - muszę to obejrzeć, bo to podobno najlepszy film świata jest. Birdman jak Batman, Michael Keaton jak Michael Keaton, jawa miesza się ze snem, a wszystko śmieszne i wspaniałe. Podobno. Chcę w to wierzyć. [zwiastun]

Wywiad ze Słońcem Narodu - z powodu dziwacznego splotu wydarzeń, o którym mogliście przeczytać wszędzie, ta durnowata komedia stała się kawałkiem współczesnej historii. Dzięki temu obejrzy ją więcej osób, bo do kin (i na VOD) w końcu trafiła. Obejrzę ją i ja, bo This is the End mnie serdecznie rozbawiło. [zwiastun]

Hiszpanka - widzieliście jakie to ładne jest? Polski film, zagraniczny kapitał, ciekawa historia mieszająca fakty sprzed lat i fantazyjne wymysły o nadprzyrodzonych zjawiskach. Chętnie.

A poza tym zwróćcie uwagę na filmy: Wielkie oczy (nowy Tim Burton), Gra tajemnic (o Enigmie z Cumberbatchem), Bezwstydny Mortdecai (śmieszny wąsaty Depp), Pingwiny z Madagaskaru (wiadomo), Uprowadzona 3 (też wiadomo) i Niezłomny (Angelina Jolie reżyseruje sportowca w niewoli). Sporo tego, prawda? A to zaledwie 4 premierowe weekendy.

MUZYKA

Tutaj sprawy mają się dużo skromniej, bo tak naprawdę czekam tylko na dwa albumy (oba zresztą zostały zamówione i czekam na paczkę obgryzając paznokcie ze zniecierpliwienia).

Marilyn Manson - The Pale Emperor

Dziewiąty album pana Mansona w sieci jest już od jakiegoś czasu, ale ja się powstrzymuję przed odsłuchem. Znam dwa single (oba dobre, przyjemnie bluesowe i "analogowe") oraz masę bardzo pozytywnych opinii na temat gotowego dzieła. Od czasu niezwykle udanej muzycznej trylogii z lat 1996-2000, Manson ani razu nie trafił z dziesiątkę, choć tak naprawdę sympatią darzę wszystkie jego płyty (za wyjątkiem Eat Me, Drink Me, które zupełnie do mnie nie trafiło). TPE wygląda na coś, co w udany sposób łączy kanciaste, industrialowe gitary z płynną masą klasycznego rockowego (bluesowego?) grania. Premiera 19 stycznia, a poniżej dziwaczny teledysk do utworu Deep Six.

Archive - Restriction

Kolektyw o tradycjach trip-hopowych i progresywnych. Nagrali sporo dobrych płyt i lubią długie kompozycje (najsłynniejsza z nich - Again - ma ponad 16 minut). Wraz z płytą z 2012 roku pojawiła się nowa wokalistka, a samo Archive stało się nieco bardziej piosenkowe i przystępne (co nie oznacza "gorsze"). Zapowiedziany na 12 stycznia album kontynuuje tą tradycję, a trzy singlowe utwory udostępnione ładnych kilka tygodni temu dają ciekawy przedsmak całości. W marcu grupa przyjedzie na kilka koncertów do Polski, warto wziąć je pod uwagę, mówię wam. Najlepszy ze wspomnianych trzech singli - poniżej.

GRY

W styczniu chyba wszyscy czekają na jedną, jedyną, najsłuszniejszą grę - pecetową wersję Grand Theft Auto V. Nie jest to rzecz dziwna, sam na nią czekam. Zważywszy jednak na doświadczenia wyniesione z kupna pudełka z GTA IV kilka dni po premierze, postanawiam, co następuję: nie kupię "piątki" od razu bo pewnie będzie się borykać z technicznymi babolkami, a poza tym mój obecny sprzęt zapewne będzie miał pewne obiekcje co do wyświetlania płynnego obrazu podczas gry. Więc tak naprawdę czekam na wymianę karty graficznej i procesora, co dodatkowo przygotuje mnie na komfortową zabawę w towarzystwie Geralta w maju.

Mój "growy" plan na styczeń jest więc związany z drugim sezonem The Walking Dead oraz nowym Shadow Warriorem, które to pozycje nabyłem w przedświątecznej wyprzedaży na Steamie. Dzięki, Gaben, obyś żył wiecznie!

fsm
2 stycznia 2015 - 15:27