Recenzja Avatar. Ścieżka Tsu’teya. Tom 1 - Froszti - 20 stycznia 2022

Recenzja Avatar. Ścieżka Tsu’teya. Tom 1

Avatar Jamesa Camerona to dzieło, które bezsprzecznie osiągnęło gigantyczny sukces. Dla sporej części społeczeństwa jest to pozycja, która mocno zmieniła oblicze kina i zagościła w panteonie legend. Nic więc dziwnego, że filmowy tytuł przełożono na komiksowy format. Jeśli ktoś chce przekonać się o tym, czy graficzna wersja Avatara dorównuje kinowemu odpowiednikowi, to zachęcam do przeczytania poniższej recenzji.

Komiks Avatar. Ścieżka Tsu’teya. Tom 1 zamówiony z księgarni TaniaKsiazka.pl koncentruje się na wydarzeniach dziejących się równolegle do scenariusza filmu. Nie jest to jednak bezpośrednia komiksowa adaptacja kinowego hitu. Autorka dzieła (Sherri Smith), wysuwa tu na pierwszy plan historię postaci, która w scenariuszu pełniła raczej rolę drugoplanową. Dzięki temu stara się ona poszerzyć wymyślony świat i zapewnić fanom filmu porcję nowych doznań. Protagonistą komiksu jest tytułowy wojownik Tsu'tey. Dumny łowca zaręczony z Neytiri, którego życie wywraca się do góry nogami w momencie pojawienia się Jake'a Sully'ego. Postaci, która staje się dla niego niepisanym rywalem. Album nie skupia się jednak tylko i wyłącznie na ich rywalizacji o wdzięki Neytiri. Autorka w pierwszym tomie stara się wprowadzić czytelnika w złożony świat Pandory i odpowiednio wyeksponować różnorakie emocje i problemy autochtonów. Sam zarys historii jest dość ciekawy, ale niestety ma również swoje problemy. Wynikają one głównie z dość ograniczonej ilości stron, co przekłada się na momentami rwaną i nie zawsze jasną opowieść. Raczej nie powinno się więc sięgać po komiks, nie znając wcześniej filmu i jego podstawowych założeń fabularnych.

Jeśli chodzi o oprawę graficzną albumu, to utrzymuje ona wizualną spójność z filmowym światem. Projekty postaci są doskonale przygotowane i bez większych przeszkód idzie rozpoznać konkretnych bohaterów. Zachwycać może również piękno i szczegółowość teł pokazujących dziką przyrodę Pandory. Pewne zastrzeżenia można mieć jednak do sposobu kadrowania. Spora część paneli skupia się na ekspresji i komunikacji pomiędzy ograniczoną ilością postaci, przez co mogą wydawać się one trochę zbyt klaustrofobiczne. Kwestią gustu jest również zastosowana tutaj paleta barw, która moim zdaniem trochę zbyt przesadza z odcieniem niebieskiego.

Avatar. Ścieżka Tsu’teya #1 nie jest więc może dziełem wybitnym, ale mamy tu do czynienia z początkiem poprawnej mini serii, która fanom filmu powinna dać chwilę przyjemnej rozrywki. Jeśli jednak ktoś jakimś cudem nie widział jeszcze hitu Camerona, to w pierwszej kolejności powinien nadrobić tę zaległość (zanim sięgnie po album). Zachęcam również do sprawdzenia innych komiksów i nowości w księgarni Taniaksiazka.pl.

Poprawna dawka fantazyjnej przygody, która kierowana jest głównie do wielkich fanów filmu.
Froszti
20 stycznia 2022 - 09:43