The Sims 4 - Edycja Kolekcjonerska - Unboxing (wydanie specjalne)
Krew, biusta i gusta
Wrażenia po otwarciu Batman: Arkham Origins Collector's Edition
Megadeth - Peace Sells... But Who's Buying? 25th Anniversary - Unboxing(25)
Resident Evil 7 i niefortunny palec
EDYCJE KOLEKCJONERSKIE czyli co jeszcze można znaleźć poza kotem w worku
Możemy odtrąbić małe święto - Child of Light trafiło do Polski w Edycji Deluxe w cenie oscylującej wokół 80 zł. Ominie nas niestety przyjemność posiadania nośnika fizycznego - dostaniemy jedynie kod do gry, ale za to uprawniał on nas będzie do grania zarówno na PlayStation 4, jak i poczciwej "trójeczce". Ot, zalety cross-buy.
Newsy! Powiem szczerze, że dawno w świecie muzyki nie działo się tak niewiele. W sumie z jakiś ważnych zapowiedzi koncertowych była tylko jedna, z płytowych – okrągłe zero. Bieda i nędza. Dlatego też to wydanie Newsów postanowiłem poświęcić głównie moim ostatnim nabytkom muzycznym – a niektóre są naprawdę bardzo fajne.
18.04.2014 – 24.04.2014
King Crimson to bez wątpienia wielki zespół. Wielki artystycznie, ale również ogromny pod względem liczby nagranych płyt, wydanych koncertówek, bootlegów, wznowień, remasterów, edycji specjalnych oraz kolekcjonerskich. W tym odcinku unboxingu postanowiłem pokazać część (może nie ułamek, ale na 100% nawet nie połowę) sposobów, w jakich muzyka Crimson została wydana. Zapraszam!
King Crimson to zespół naprawdę przedziwny. Z jednej strony rotacja składów w tej grupie przez lata była naprawdę ogromna, a styl grania zmieniał się jak w kalejdoskopie(choć zawsze miał rozpoznawalnego ducha Crimson), przez co King Crimson nigdy nie cieszyli się taką sławą na jaką zasługiwali. Jednak z drugiej strony zespół ten nagrał kilka wybitnych płyt, te wybitne przedzielał płytami „tylko” bardzo dobrymi, a ich granie miało mniej lub bardziej bezpośredni wpływ na wiele uznanych i cenionych grup muzycznych. Historię Crimson znawcy dzielą na kilka etapów, a płyta Larks’ Tongues in Aspic otwiera jeden z najlepszych okresów tej grupy. Płyta ta miała swoją premierę w roku 1973, a 40 lat później został opublikowany szereg rocznicowych wydań, z czego jedno jest naprawdę wspaniałe. Zapraszam na 16. Odcinek unboxingu, gdzie otwieram i pokazuję specjalną, 15-płytową(!) edycję tej niezwykłej płyty.
Czasy się zmieniają, mentalność również. Inne są też technologie. Wszystko to sprawia, że odchodzimy od rozwiązań, które zwykło się określać mianem tradycyjnych, a skłaniamy się ku nowszemu. Nie inaczej jest w świecie elektronicznej rozrywki, a dokładnie: jej dystrybucji. Nie, nikt nie rozmroził mnie z lodowego bloku i doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że cyfrowe wydania gier nie pojawiły się w zeszłym tygodniu. Problem w tym, że jeszcze należę do tradycjonalistów (można to wywnioskować chociażby po moich poprzednich wpisach, dotyczących kolekcjonowania i poszczególnych części składowych wydań gier), którzy ponad wszystko w grze cenią nie tylko samą rozgrywkę, ale i to, w jaki sposób pudełko z grą będzie się prezentować na półce. Czy takie podejście ma sens, kiedy wydania są coraz to uboższe, a plusy wydań digital są niepodważalne?
Płyta Random Access Memories nieźle namieszała w roku 2013. Francuski duet Daft Punk zaczął cieszyć się ogromną sławą, radia dzień w dzień grały Get Lucky, singiel promujący tę płytę, a ludzie, którzy choć trochę interesowali się muzyką prowadzili niekończące się rozmowy o tym czy ten album rzeczywiście jest taki dobry, czy też jest po prostu przereklamowany. Niezależnie jednak od tego czy komuś album się podobał, czy nie premiera tego krążka była ważnym wydarzeniem w świecie muzyki. Pod koniec 2013 roku ogłoszono, iż album ten wyjdzie w edycji specjalnej, a pokazane wizualizacje przyprawiały o zawrót głowy – tak wiele świetnych rzeczy miało się w tej edycji znaleźć. Ja kupiłem tę edycję, która niedawno do mnie dotarła. Przedstawiam więc unboxing Random Access Memories Deluxe Box Set Edition – edycji, która przebiła absolutnie wszystko co do tej pory widziałem w kwestii wydań specjalnych.
W poprzednim artykule napisałem co nieco na temat tajemniczego Devil Doll. Dziś postanowiłem przybliżyć kilka faktów na temat ostatniego wydanego dzieła formacji - Dies Irae. Obejrzymy też kolekcjonerską edycję tego albumu.
Miles Davis zawsze był pionierem, jeśli chodzi o jazz. W 1959 roku nagrał przełomową płytę Kind of Blue, która zapoczątkowała erę jazzu modalnego. Davis, choć sławny i szalenie doceniony, nie poprzestał na tym i 10 lat później nagrał kolejny album, zatytułowany Bitches Brew, który zapoczątkował coś innego – styl fusion, czyli połączenie jazzu z instrumentami kojarzonymi z muzyką rockową, z gitarą elektryczną na czele. 40 lat po nagraniu tego albumu wyszła specjalna, rocznicowa edycja tego dzieła – a jaka jest, czy prezentuje się lepiej, czy gorzej od Kind of Blue i czy warto ją kupić - do przeczytania w kolejnym unboxingu!
Gdy Beatlesi rozpadli się już „na amen” w roku 1970 każdy z nich poszedł w inną stronę, życiowo i muzycznie. Każdy z nich zajął się bardziej swoją rodziną, każdy z nich uciekł od medialnego zgiełku wokół nich, każdy zaczął nagrywać swoje solowe albumy. Najszybciej, bo jeszcze w roku 1970 ukazał się album Paula McCartney’a zatytułowany po prostu McCartney, a w roku 1971 światło dzienne ujrzał album równie ważnego, a dla niektórych nawet ważniejszego, Beatlesa. Imagine Johna Lennona bez wątpienia należy do niezwykle ważnych albumów w historii rozrywkowej, a dziś mam okazję przedstawić rocznicową edycję specjalną tego dzieła, opisując przy okazji inne post-beatlesowskie wydawnictwa Lennona.
Tydzień temu mogliście przeczytać moje odczucia dotyczące Assassin’s Creed IV: Black Flag, w których nawet nie starałem się ukryć swego entuzjazmu. Po latach dostaliśmy wreszcie świetną grę piracką. Nowego Asasyna kupiłem bez większych nadziei, ale po prawie 30 godzinach gry byłem już pewny, że edycja podstawowa to dla niej za mało. Skromne pudełeczko znalazło więc nowego nabywcę, a do mnie przypłynąć miał Buccaneer Edition. Sprawdźmy zatem wspólnie, czy warto było zaszaleć i wydać na tę edycję niemałą przecież kasę.