Zdarza mi się narzekać na tytuły gier. Z jednej strony to pewnie oznaka starości i tego, że staje się stetryczałym narzegraczem w podeszłym wieku. Z drugiej strony to może efekt tego jak wiele dziwnych i głupich tytułów spotkałem na przestrzeni lat. Nie tak dawno uzewnętrzniałem się na F.I.S.T.: Forged In Shadow Torch. Dzisiaj jednak znalazłem nową ofiarę. No bo nie mogę przejść obojętnie obok WitchSpring3 Re:Fine - The Story of Eirudy.
Pora na kolejną dawkę mangowego „hazardowego szaleństwa”, które potrafi być naprawdę mocno angażujące. Seria szybko zjednała sobie spore grono zadowolonych fanów, które z wielką ciekawością śledzi kolejne losy uczniów prestiżowej akademii i ich „gry o wysokie stawki”.
Sielankowe symulatory rolnictwa i życia po prostu coś w sobie mają. Spędziłem setki jeśli nie tysiące godzin przy grach tego typu i jeszcze mi się nie znudziło. Tyle odsłon Harvest Moon, Story of Seasons, Stardew Valley czy mniejsze gierki jak Deilandpowinno sprawić, że jestem już ekspertem w hodowli zwierząt i sadownictwie. Nauki nigdy jednak za mało. Dlatego tym razem postanowiłem przetestować Monster Harvest. Czy trafiłem na zgniły owoc?
kalendarz wiadomości | |||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||||
|
zobacz więcej