Przed kilkoma dniami reżyser Chris Nolan po raz kolejny zaprzeczył, jakoby w ostatniej części jego trylogii filmów o Batmanie miał pojawić się Joker. Teraz nasze ubolewanie może być jeszcze większe, gdyż oficjalnie potwierdzono, że w The Dark Knight Rises, kontynuacji kinowego hitu z 2008 r., nie ma miejsca także dla Two-Face'a. W rozwinięciu niusa m.in. wypowiedź Aarona Eckharta.
Od premiery Mrocznego Rycerza upłynęły już dwa lata. Druga odsłona trylogii przygód Batmana - w reżyserii Christophera Nolana - narobiła apetytu na kontynuację nawet największym sceptykom popkomiksowej myśli filmowej. Niestety, na debiut dalszych losów Bruce'a Wayne'a przyjdzie nam jeszcze trochę poczekać. Aby choć trochę osłodzić katusze biernego wyczekiwania, zbierzmy wszystko to, co wiemy o nadchodzącej produkcji. Światło dzienne ujrzało bowiem wiele informacji, zarówno tych oficjalnych, jak i niepotwierdzonych (czyt. plotek).
Nie lubię przebierańców. Lubię za to Batmana i chociaż przynależy do tej bandy kolorowych świrów, to w jego karierze odnajduję kilka cudownych momentów. Jak na przykład w Zabójczym żarcie według scenariusza Alana Moore'a czy albumie, w którym Bruce Wayne bierze się za bary z Predatorem. O ile w komiksach znajdę jeszcze więcej ciekawych historii, o tyle gier o mścicielu z Gotham City wydanych przed 2009 rokiem nie nazwałbym inaczej niż beznadziejnymi. No, może z wyjątkiem Batman Begins, ale to też akurat ledwie średniak. Dopiero za sprawą ekipy RockSteady Studios dosłownie spadłem z krzesła z wrażenia.
Ale nie od razu. Trochę trwało zanim wciągnąłem się w opowiadaną historię, w jej klimat!, w końcu w skórę samego Batmana. Zanim zdecydowałem się na zakup pełnej wersji gry zdążyłem kilka razy przejść demo zarówno w wersji na Xboksa 360, PlayStation 3 i peceta i muszę przyznać, że perspektywa zabawy w rozdzielczości 1920x1200 z wykorzystaniem PhysX okazała się być najbardziej kusząca.