Już za kilka dni czeka nas premiera najważniejszego etapu drugiej fazy budowania przez Marvela wspólnego kinowego (a w zasadzie to kinowo-serialowego) uniwersum. Po bardzo udanych Strażnikach Galaktyki oraz Kapitanie Ameryce: Zimowym Żołnierzu oczekiwania względem drugich Avengers są bardzo wysokie. Oprócz większej ilości akcji, one-linerów, wybuchów, Roberta Downey’a Juniora i Scarlet Johansson nadchodzący obraz w reżyserii Jossa Whedona przyniesie też kinowe debiuty kilku kultowych w komiksowym światku postaci. Przyjrzyjmy się bliżej bohaterom (i jednemu złoczyńcy), których już niedługo zobaczymy na dużym ekranie.
Po dłuższej przerwie wracam do Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Tym razem na tapecie geneza Wolverine'a oraz pierwszy w całym cyklu album poświęcony Pierwszej Rodzinie Marvela, Fantastic Four.
Ponad 7,1 miliarda dolarów zarobiły w kinach na świecie wszystkie wypuszczone do tej pory filmy z Marvel Cinematic Universe (MCU). To potwornie dużo pieniędzy, o których studio Marvel jeszcze kilkanaście lat temu mogło najwyżej pomarzyć (a w myśleniu o rzeczach niestworzonych są przecież nieźli). Na świecie właśnie debiutuje druga część Avengersów, która do naszych kin zawita 7 maja. Czas Ultrona bez wątpienia odpowiednio podkręci finansowe statystyki firmy. Ale jak doszło do tego, że MCU powstało i okazało się tak ogromnym sukcesem?
Miałem kilka pomysłów na to, jak zacząć tę recenzję. Chciałem napisać, że na Daredevila z jednej strony bardzo czekałem, z drugiej, przez nadmierne nakręcenie wyjątkowo obawiałem się rozczarowania. Myślałem, żeby wspomnieć, że z reguły adaptacje są albo wierne albo piękne, zaś nowy serial Netflixa zdołał połączyć obie te cechy. Zastanawiałem się nad tezą, że jest on tym dla seriali komiksowych, czym Mroczny Rycerz był dla filmów superhero. Ale wiecie co? Zamiast tego postawię na prostotę – to najlepszy serial o superbohaterze, jaki dotąd powstał.
W ramach swojej niedawno rozpoczętej przygody z komiksowym uniwersum Marvela zagłębiłem się w podobnież jeden z najlepszych crossoverów poprzedniej dekady XXI wieku – Annihilation. Po dwóch wprowadzających seriach z udziałem Thanosa i Draxa, w których poznałem kilku nowych bohaterów, przyszła pora na właściwe rozpoczęcie tytułowej zagłady. Historię otwiera prolog oraz czteroczęściowa seria z ziemskim herosem Richardem Riderem, znanym też jako Nova.
Już tylko dni dzielą nas od premiery drugiego sezonu serialu Daredevil stworzonego przez Neftlix. Serialu, który okazał się jedną z najlepszych zeszłorocznych premier telewizyjnych. Z tej okazji warto przyjrzeć się bliżej komiksowej karierze tytułowego bohatera – Matta Murdocka, którego fikcyjna biografia pełna jest wzlotów i upadków i o którym komiksy należą do najwybitniejszych z całego bogatego portfolio Marvela.
Prima Aprilis za nami, ale pozostajemy przy nastroju na lżejsze teksty, plotki i spekulacje. Wczoraj, z samego rana gruchnęła wiadomość, że Steven DeKnight - prowadzący "Daredevila" – chciałby zrealizować dla Netflixa serial „Punisher”. To idealne miejsce dla takiej produkcji i wierzy, że udałoby mu się przekonać Marvel do stworzenia w pełni mrocznego serialu, przeznaczonego dla dorosłego widza i sklasyfikowanego jako R-ka. Wiadomość ta pojawiła się w Stanach dzień wcześniej, wygląda na wiarygodną, a nawet gdyby był to żart ze strony DeKnighta, to taka plotka powinna mieć ogromną siłę kreacji – odzew fanów z całego świata na pewno będzie pozytywny, ktoś jeszcze oficjalnie przyzna, że to dobry pomysł i jeśli Marvel do tej pory tego nie rozważał, to na pewno zacznie. Cieszy, że wreszcie ktoś powiedział to na głos, ponieważ rozwój serialowego uniwersum o postacie m.in. Punishera i Blade’a, to pomysł, który już od jakiegoś czasu kluje się w głowach fanów. Jak tymczasem prezentują się fakty, na których oprzeć można spekulacje?
Czasem zdarza mi się obejrzeć bajkę. Animację, kreskówkę, CGI – nazwa nie jest tutaj jakoś wyjątkowo ważna. Pomiędzy wszystkimi śpiewanymi opowieściami o księżniczkach (które również, o dziwo, są naprawdę przyjemnym widowiskiem) trafiają się filmy, które równie dobrze mogłyby zostać zrealizowane w Hollywood zamiast studiu Disneya. Jedną z takich produkcji jest z pewnością Wielka Szóstka.
Rywalizacja między Marvelem a DC Comics trwa od dziesiątek lat. Ostatnimi laty szala przechyla się jednak zauważalnie na korzyść wydawnictwa posiadającego prawa do takich postaci jak Spider-Man czy Avengers. Komiksy „Domu Pomysłów” sprzedają się lepiej, natomiast, jeśli chodzi o front kinowy, to w chwili obecnej można wręcz mówić o dominacji nad twórcami Batmana czy Supermana. Na jednym froncie jednak DC wyraźnie wygrywa – seriali telewizyjnych. Arrow okazał się wyjątkowym sukcesem, a idące za ciosem wydawnictwo dorzuciło kolejne cegiełki w postaci Flasha i Gotham. Na tym tle Marvel wypadał dotąd dość biednie, ale w najbliższym czasie sporo może się pozmieniać. Gigant szykuje potężny kontratak, który wprawdzie rozpoczął się niemrawo, ale nabiera rozpędu i może szybko przeważyć szalę na niekorzyść DC Comics.
Deadpool to jeden z najbardziej oryginalnych tworów Marvela, jaki zdołał przeniknąć do popkulturowej świadomości - głównie za sprawą internetowych memów, w których zresztą laicy często mylą go ze Spider-Manem. Kim tak naprawdę jest „Merc with a Mouth”, wyszczekany najemnik, który od ponad dwudziestu lat gości na kartach komiksów, zaliczył imponującą liczbę występów gościnnych w filmach i grach, doczekał się własnej gry komputerowej, a już za kilka dni wystąpi w swoim własnym filmie?
Cóż, łatwiej byłoby odpowiedzieć, kim nie jest.