Legendy Polskie Allegro pod względem muzycznym
Rozmawiamy z Malukah - artystką i kompozytorką uwielbianą przez graczy
Najlepsza muzyka w grach: The Elder Scrolls IV: Oblivion
Retro electro, czyli elektronika z VHS kontraatakuje!
365 dzień na Ziemi, czyli mój rok na Gameplay'u.
Jak wydawane są soundtracki z gier (dyskusja) - Słowo na niedzielę(44)
Zdecydowana większość ludzi nie zostaje w kinie do samego końca seansu – komu w końcu chciałoby się oglądać przez ponad 10 minut listę płac, z wyszczególnionymi wszystkimi nazwiskami oraz partnerami? Można, w pewnym sensie, naciągnąć widza na przetrwanie chociaż początkowej fazy napisów – na przykład, po każdym filmie Marvela fani oczekują sceny „po napisach”, w której zostaje zapowiedziany kolejny film z tego uniwersum. Nie każdy jednak ma taką możliwość – i wtedy w grę wchodzą filmowe piosenki.
To były fajne czasy. Siadasz przed telewizorem ze znajomymi, pełen ekscytacji i zapału. Są kanapki z serem żółtym, chipsy Ruffles, czy inne Rebels, jest picie w woreczku. Telewizor podłączony do magicznego pudełka – odtwarzacza kaset wideo. Równie magiczna taśma w pudełku z mega twardzielem na okładce i wystrzałową nazwą filmu -. To będzie dobre kino. Wkładasz kasetę do odtwarzacza, na ekranie pojawia się seria glitchy obraz jest nierówny. Używasz pokrętła dostrajania obrazu, w końcu w Twoim modelu odtwarzacza nie było jeszcze automatycznego. Jeszcze chwila, obraz uspokaja się, ale i tak jest lekko przebarwiony i krzywy po prawej stronie – kaseta odtworzona była chyba sto razy. Ale i tak jest dobrze – zaczyna się seans poprzedzony elektryzującą muzyką. Muzyką doby filmów VHS.
Bez ściemniania: The Pale Emperor to świetna płyta. Marilyn Manson wrócił. Choć przyznać trzeba, że wracał już dwukrotnie (przynajmniej) - raz miało to miejsce w maju 2009 roku przy okazji premiery The High End of Low, zaś kolejny "comeback" Manson zaliczył wydając płytę Born Villain niemal dokładnie 3 lata później. Pozwólcie jednak, że problematyką oceniania albumów po zaledwie kilku lub kilkunastu dniach obcowania z nimi zajmę się pod koniec tekstu, a teraz spróbuję zmierzyć się z dziewiątym albumem Mansona.
Prawa autorskie to tak zwany temat rzeka. Z jednej strony pomagają twórcom chronić ich dzieła – coś, przez co nie przesypiali nocy, co starali się wykreować przez miesiące czy lata. Z drugiej jednak ograniczają swobodę artystów niezależnych. Czy właśnie takie ograniczenie zostało nałożone na ThePianoGuys?
Jeszcze raptem kilka lat temu mogliśmy usłyszeć liczne głosy, jakoby to Polska była traktowana przez największe sławy muzyki rockowej jako kraj trzeciego świata, do którego przyjeżdża się na jeden koncert i to raz na kilka lat. Dzięki aktywności organizatorów z Łodzi, Warszawy, Gdańska, Krakowa czy Poznania (ale i okazjonalnie kilku innych miast) oraz obecności pięknych aren w tychże metropoliach, sytuacja znacznie się poprawiła, a fan muzyki rockowej nie musi się w naszym kraju czuć zepchnięty na margines. Przyszykujcie portfel, przeglądając poniższą nieco subiektywną listę najciekawszych festiwali lub koncertów rockowych i metalowych, które odbędą się w Polsce w ciągu najbliższych dwunastu miesięcy. Będzie się działo!
W internetach zaczęły powoli pojawiać się teksty z różnymi podsumowaniami, topkami, listami i zestawieniami. To nie tylko gry komputerowe, ale cała masa różnych rzeczy, zjawisk wydarzeń i tworów. Dla mnie rok 2014 nie był bardzo growy, a na pewno miałem raczej małą styczność z produkcjami świeżymi i popularnymi. Dużo czasu jednak spędziłem z muzyką, poszerzając nie tylko muzyczne horyzonty, ale i kolekcje. Mogę stwierdzić, że pod tym względem był to rok wyjątkowo dobry pod względem ciekawych znalezisk z poprzednich lat, ale i tegorocznych dokonań.
Jak co roku będziemy podsumowywać. Tzn. ja na pewno będę. Znów zaczynam od listy najlepszych albumów, bo już nic więcej ciekawego na pewno się nie pojawi, a całej masy ewentualnych płytowych braków i tak nie zdążę nadrobić w najbliższym czasie. W 2014 roku pojawiło się mnóstwo ciekawych albumów, z których sporo (mam nadzieję) trafiło na poniższą listę - jest trochę niespodzianek, jest trochę pewniaków, są gitary i darcie ryja, jest elektronika i jest gatunkowy mezalians. Całość tworzy interesującą mieszankę i całkiem niezły punkt wyjścia do poznawania tego, czego być może jeszcze nie mieliście okazji posłuchać.
W tym roku rezygnuję ze zbędnego wodolejstwa i dodatkowych akapitów. Poniżej znajdziecie tylko opisy tych najfajniejszych płyt, a kolejność prezentacji będzie chronologiczna w kwestii ich debiutowania na rynku. Zapraszam.
Na rynku muzycznym jest masa miejsca na świeżość – nieraz przekonaliśmy się przecież, że nawet wśród tych ogranych i nudzących utworów znajdzie się mała dziura na innowacyjność. Tę wolną przestrzeń na szczęście zawsze stara się ktoś wypełnić, a dzięki dzisiejszym środkom masowego przekazu bez problemu możemy takie perełki odnaleźć. Poniżej przedstawiam kolejne 10 coverów, niekoniecznie lepszych od oryginałów – z pewnością jednak wartych odsłuchania.
Zawsze coś „odstraszało” mnie od jakiegokolwiek rapu, a polskiego – w szczególności. Nie jestem w stanie stwierdzić w jednym zdaniu, dlaczego tak się dzieje – wydaje mi się, że po prostu słucham innego typu muzyki. Ograniczenia jednak to bardzo zła rzecz, szczególnie w świecie tworzonym pięciolinią i wypełnionym nutami – nie mogłem więc ot tak zamknąć się na jakiś gatunek muzyczny, który nie podchodził mi kilka lat temu. Poprosiłem więc dobrego znajomego, aby polecił mi coś z nowości, co będzie w stanie wywrzeć na mnie ogromne wrażenie. Tak trafiłem na Utopię Pawbeatsa.
Kosmiczny pył powoli opada, a Interstellar zaczyna schodzić z wielkich ekranów z podniesioną głową. Dla jednych fenomenalny, dla średni i marnujący potencjał – dla nikogo jednak tragiczny i beznadziejny. Bardzo dobrze wypada również ścieżka dźwiękowa oddająca klimat wielkiej pustki oraz napięcia towarzyszącego jakże ważnej misji. Zdecydowanie gorzej mają jednak fani, którzy tej ścieżki dźwiękowej chcieliby posłuchać – oczywiście w pełnym i filmowym wydaniu.