Sekrety serii Dragon Age
Wszystkie grzechy Gothica. Jakim cudem tak źle zaprojektowana gra zdobyła tylu wiernych fanów?
Klasyczne CRPG i ich droga ku zapomnieniu
Postacie, dialogi, wybory - dywagacje o grach cRPG.
Pen & Paper #2. O tworzeniu postaci
Hej zagrajcie muzykanty! O bardach, skaldach i kapelach w grach RPG
From Software od zawsze robiło gry ponure, trudne, ciekawe i osadzone w mrocznym fantasy. Szkoda, że reszta świata zauważyła to dopiero przy Demon’s Souls. Mała perełka z czasów pierwszego PlayStation, czyli King’s Field II wydany na zachodzie jako po prostu King’s Field jest dowodem, że wciąż warto sięgać po ich produkcje sprzed lat.
Kilka dni temu zupełnie znikąd na Steam pojawiła się pecetowa wersja bardzo niedocenionego dungeon crawlera z PSP prosto od najbardziej mangowego z mangowych wydawców – NIS. I jak ta gra na PC wygląda!
Zastanawiając się nad tekstem powitalnym, który zainauguruje nowy, gameplayowy blog, przez moją głowę przemknęły pomysły na te sztampowe i oklepane zlepki zdań. Myślałem nad zapowiedzią zbliżającej się gry, recenzją tej obecnej na ryku, bądź o małym powrocie do przeszłości… Rozmyślając o ukończonych tytułach, jak też nad tymi, które dopiero mają zawitać na sklepowe półki, okazało się, co zdaje się oczywiste, że tytuły nawiedzające moje myśli są erpegami. To ten gatunek gier lubię najbardziej i to na nim się wychowałem. Historię, rozwój postaci czy wykreowany świat w grach odkąd sięgam pamięcią stawiałem wyżej od akcji. Deus Ex, Alpha Protocol, Planescape: Torment, seria The Elder Scrolls, Gothic, rodzimy Wiedźmin, kosmiczny Mass Effect - nad tymi tytułami zarywałem noce, one pochłaniały mnie bez reszty, im poświęcałem większość wolnego czasu. Ten szybki przekrój przez ostatnio i onegdaj ukończone gry nakłonił mnie do pewnej refleksji, którą pozwolę się z Wami podzielić. Otóż "erpegi" uległy i ulegają ostatnimi czasy ogromnej ewolucji. Jakiej?
Mijający tydzień przyniósł start nowego Indie Royale oraz muzycznego Humble Bundle. Jeżeli jesteście fanami RPG to powinny Was zainteresować oba: bo z jednej strony dostajemy za grosze przyjemne RPGi, z drugiej płacimy ile chcemy za OST z jednej z ciekawszych pozycji ekskluzywnych gatunku jaka pojawiała się na przestrzeni ostatnich lat.
Krater to postapokaliptyczne RPG akcji, które niedawno pojawiło się na PC i przeszło bez większego echa (tak naprawdę to z newsami dotyczącymi tej gry na bieżąco byli chyba jedynie fani postapo). A właściwie to przeszłoby, bo za sprawą wyjątkowej edycji kolekcjonerskiej ma szansę zapisać się w pamięci wielu osób na bardzo długo...
Media znane są z tego, że oceniają różnie. Kapryśnie. Zgodnie z modami. Niestety ten trend także wciąż dotyczy dungeon crawlerów, które wychodzą na konsole. Są rynkiem ignorowanym, niedocenianym i spychanym w nisze, wręcz przeciwnie do swoich szanowanych pecetowych braci, co mnie, jako zwolennika gatunku po prostu odrobinę boli.
Krater jest bardziej "emocjonujący" niż Mass Effect, Skyrim i może nawet Ico. Na przykład wczoraj podczas gry miotałem przez pięć minut przekleństwami, po tym jak cała moja drużyna została zabita na skutek prostego błędu. Bo musicie wiedzieć, że w tej całkiem niezłej grze umiera się na śmierć i nawet rozwinięte postacie mogą nagle zejść z ziemskiego padołu. Z tego względu przygotowałem krótki poradnik dla osób, które zamierzają wybrać się w tą podróż.
Kolorowa podróż w czasie i przestrzeni. Dynamiczne, lecz i taktyczne walki. Odwołania do wielkich poprzedników. I najlepsze Final Fantasy od czasów dwunastki, co w obliczu ilości spin-offów tej dojnej serii jest jednak osiągnięciem. XIII-2 nie było oczekiwane ani planowane. To skok na kasę, tyle że skok, który udał się wybornie – bez całej otoczki o sztuce, artyzmie, wielkiej serii. Rzemiosło dla pieniędzy i jedyny bezpośredni sequel w serii, który naprawdę się udał.
Final Fantasy XIII było rozczarowujące, proste, nudne, przegadane i nieciekawe – Final Fantasy XIII-2 nie naprawia po prostu błędów poprzedniczki, lecz jest zupełnie nowym produktem pokazującym jak wiele potencjału drzemie jeszcze w tej serii. Cukierkiem, który mocno osładza życie gracza. Podróżą jak za czasów PSXa i SNES-a. Tyle że nowoczesną.
Pograłem kilka godzin w Dragon’s Dogma, nową grę akcji RPG od studia Capcom, i muszę przyznać, że na razie jest bardzo dobrze. To dynamiczna produkcja, w której w końcu towarzyszy nam aktywna i samodzielna drużyna, a sama rozgrywka jest otwarta. Dzięki temu walki z mitologicznymi bestiami stają się ciekawsze i bardziej satysfakcjonujące. Gra ma jednak parę problemów, które widać już teraz. Zanim o nich opowiem, przywitajcie wirtualną wersję Heda zwaną Jasmin i znajdującą przyjemność w tłuczeniu ceramicznych dzbanków...
Generacja pełna odświeżonych produkcji z PlayStation 2 ma spore pole do popisu jeżeli chodzi o przypominacie ludziom wybitnych gier wideo. Ale obok wszystkich Jaków, Ratchetów, czy Kolosów (tak, wszystko to są świetne gry) brakuje mi gier, które szczególnie zasłużyły zarówno na drugą szansę… jak i na porządne wersje. Gier takich jak trzy wielkie produkcje From Software, ojców Dark Souls, które wcale nie odbiegają jakościowo znacznie od ich najsłynniejszego na zachodzie hitu.