Sekrety serii Dragon Age
Wszystkie grzechy Gothica. Jakim cudem tak źle zaprojektowana gra zdobyła tylu wiernych fanów?
Klasyczne CRPG i ich droga ku zapomnieniu
Postacie, dialogi, wybory - dywagacje o grach cRPG.
Pen & Paper #2. O tworzeniu postaci
Hej zagrajcie muzykanty! O bardach, skaldach i kapelach w grach RPG
Gry to bardzo dziwne medium – teoretycznie pozwalają na opowiadanie ciekawych, wciągających historii w bardzo efektowny sposób, ale w praktyce w ogóle z tego nie korzystają, bojąc się odzewu większości graczy. Spróbujmy rozważyć, czy istnienie fabuły jest niezbędne do tego, aby dobrze się bawić przy komputerze lub konsoli oraz przyjrzyjmy się kilku grom, w których historia (lub jej brak) w dużej mierze zadecydowała o sukcesie lub klęsce na rynku elektronicznej rozrywki.
Klasyczne dungeon crawlery z widokiem z pierwszej osoby skradły kawał życia niejednemu z nas. Łażenie po piwnicach, lochach, katakumbach, jaskiniach i innych miejscach pełnych skarbów oraz niebezpieczeństw tworzono jednak na tyle oryginalnie i na tyle różnorodnie, że wciągało na długie godziny. Zamierzchłe czasy Amigi, Atari, C64 i wczesnego PC nie są jednak wcale aż tak zamierzchłe – bo moda powraca, bo stare gry gatunku wciąż dają radę, bo można coraz łatwiej je dostać. Bo po prostu dobrze się w nie gra.
Miałem styczność z kilkoma grami z gatunku MMORPG. Dla nie znających tematu (są tacy?), gry em em oł to pożeracze czasu, które tylko udają rasowe erpegi. Często spotykamy się w nich z questami typu „nie zalicz sesji”, „strać przyjaciół” czy „zostań ostatnim prawiczkiem w swoim mieście”. Na domiar złego, wątpliwa przyjemność grania w jedną grę na jednym serwerze z milionami innych troglodytów zaszytych w swoich norach często odbywa się kosztem pozbycia się całego kieszonkowego – miesiąc w miesiąc. Ciężko mi uwierzyć, że są jacyś ludzie, których naprawdę to kręci.
Demo Dragon’s Dogma jest krótkie – to pierwsza myśl, jaką miałem po przejściu tej zaledwie kilkunastominutowej prezentacji. Dwie sceny z gry – w których walczymy z Chimerą, Gryfem i innymi wrogami – są jednak potwierdzeniem, że Capcom spełni chociaż w części składane obietnice. Obietnice dość ambitne, bo zderzające ze sobą parę kontrowersyjnych motywów. Firma chce połączyć otwarty świat z dobrym systemem walki i aktywnym zachowaniem NPC.
Mam uwierzyć, że będę biegał z uśmiechem na twarzy u boku kompanów prowadzonych przez „inteligentne” skrypty? Że w walkach rozgrywających się na tle otwartej scenerii nie będzie trzeba uciekać się do naprędce odkrytych glitchy i pseudotaktyk (tak, patrzę w twoją stronę Skyrim)? A w dodatku wszystko to zapewni Crapcom? To nie może zadziałać. Tak myślałem, ale zaledwie kilkanaście minut wystarczyło, abym zapomniał o wszystkich tych pytajnikach.
Naprawdę cieszę się, że na tej generacji pojawiło się tak wiele fantastycznych RPGów. Demon's Souls i Dark Souls to mroczne, trudne i wymagające pozycje. Tactics Ogre to najwspanialszy taktyczny RPG od lat. Dungeon crawlery z widokiem z pierwszej osoby dzielnie reprezentuje Legend of Grimrock*, Shin Megami Tensei: Strange Journey, Etrian Odyssey, Wizardry, czy Dark Spire. Japońskie light RPG dostały wspaniałą Radiant Historie, Legend of Heroes, a japońskie RPGi akcji serię Ys. I tak dalej i tak dalej, bo Zelda, bo Witcher, bo Shiren, bo indie RPG.
Jakiś czas temu zapowiedziano reedycję i techniczne odświeżenie kultowych „Wrót Baldura”, zaś studio za to odpowiedzialne wymamrotało coś o trzeciej części sagi, ale jak się okazuje wielu graczy nawet nie wie dlaczego w internecie zapanowało z tego powodu swego rodzaju ożywienie. Stare fora znów przyciągają ludzi, w komentarzach pod newsami w tej sprawie ciągną się niekończące linie tekstu w których „jacyś dziadkowie” przekonują innych „dziadków” do swojego zdania. Jedni upatrują tutaj skok na kasę, a inni z nadzieją w oczach czekają na kolejne wieści. Tymczasem okazuje się, że młodsze pokolenie graczy nie ma zielonego pojęcia o co biega. Dla nich cRPG zaczęły się w czasach „Morrowinda”, „Gothica 2” czy jeszcze później... i właśnie dla nich jest ten tekst. Zapraszam.
Nadeszła ostatnia szansa na kupienie za grosze świetnych Arcanum oraz Avadon w cyfrowej dystrybucji. Pierwsza gra dostępna jest w promocji na GOG.com za 3 dolary (tyle kosztuje również Vampire Redemption, nie mylić ze świetnym Bloodlines), druga jest częścią Humble Bundle i można ją zdobyć za dowolną cenę.
Czasami człowiek musi się szerzej wytłumaczyć. Czasami nawet podwójnie! Kiedy wczoraj napisałem, że cieszę się, że na PC wychodzi coraz więcej różnorodnych RPGów to chodziło mi o to, że cieszę się, że na PC wychodzi coraz więcej różnorodnych RPGów. Zwrócono mi zarazem uwagę, że ludzie hajpują niesamowicie Legend of Grimrock.
I prawda. Bo LoG jest być może przehajpowany, jak wiele gier indie.
GOG.com zrobiło mi wielką niespodziankę oferując w pre-orderze Legend of Grimrock. Ten staroszkolny, świetnie zapowiadający się dungeon crawler został już pieczołowicie opisany przez niezastąpionego Hedzia (<3), więc nie będę się powtarzał po nim.
Ja się będę po prostu cieszył. Bo to dobry czas dla RPGów na PC.
Długo oczekiwałem Ys: Oath in Felgahana w wersji na PC, wersji wreszcie legalnie dostępnej na Steam. W ogóle nie przeszkadzało mi to, że grę skończyłem kilka razy w wersji na PSP, a mój głód podsycały opowieści, jakoby wersja na PC była lepsza. Niestety, nie jest. Jest natomiast ładniejsza i pomimo kilku słabości względem wersji oryginalnej to nadal jeden z najlepszych RPGów akcji w historii gatunku.