Już niedługo rozpoczyna się trzeci sezon Arrow, o którym zdążyłem już napisać więcej niż kilka słów, z tejże okazji i coby jednocześnie dociągnąć do końca krótki cykl komiksowych artykułów, postanowiłem zebrać w jednym miejscu wszystkie interesujące internetową brać premiery seriali, opartych na popularnych komiksach. Jesteście ciekawi, czy któryś z debiutujących superbohaterów zagrozi niezachwianej dotąd pozycji Olivera Queena?
Dzisiaj dwa komiksy zupełnie innego typu - jeden smutny i wypełniony melancholią, drugi typowo superbohaterski. Oba jednak łączy jedno - wysoka jakość.
Marvel zdominował rynek. Wszędzie w ciągu ostatnich kilku lat widzimy spełniających w dużej mierze kanon posłuszeństwa wobec Większych Spraw patetycznego Kapitana Amerykę, luzackiego Iron Mana, dziarskiego Thora czy ostatni hit - zupełnie oderwanych od rzeczywistości Strażników Galaktyki. Walkę, po kilkuletnim nokdaunie, zaczyna w końcu podejmować DC Comics, rozpoczynając serię filmów z Supermanem, by potem połączyć go z Nietoperzem w coraz bardziej imponującym (jeśli chodzi o obsadę) Batman v Superman. W całym tym zgiełku, wśród wszystkich przepychanek, widzowie zdają się zapominać, że jeszcze niedawno pojęcie "superbohater" niekoniecznie musiało kojarzyć się z wyżej wymienionymi gigantami.
Trochę to trwało, ale właśnie docieramy do półmetka recenzowania komiksów wchodzących w skład Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela. Przynajmniej biorąc pod uwagę pierwotne założenia, bo rozszerzenie do stu tomów jest już niemal pewne. Z tej okazji przygotowałem wydanie podwójne cyklu, zawierające opinie o aż czterech tomach. A trzeba przyznać, że wśród nich trafiły się prawdziwe perły.
W czasach, gdy trailery filmów są ich streszczeniem i prezentacją największych smaczków, mam wrażenie, że definicja dobrego zwiastuna w myślach wielu widzów uległa pewnej zmianie. Sądzę bowiem, iż należy wyróżniać te, które intrygują, a po których obejrzeniu właściwie nie wiadomo o co chodzi. Niezespojlowany scenariusz i wywołanie u widza chęci poznania tej ciekawie zapowiadającej się historii, bądź szeregu przepięknych scen akcji, to najlepsze co może wywołać właśnie promujący materiał wideo.
Strażnicy galaktyki na gameplayu mają się nieźle. Znacie juz opinię eJaya na temat filmu, przeczytaliście również "co za banda frajerów" i co nieco o soundtracku. Ja dorzucę swoją recenzję, ale nie będę się bronił przed spoilerami, które rozpoczną się od trzeciego akapitu. Wcześniej będzie krótko o tym, że Marvelowi znowu sie udało. Strażnicy galaktyki to encyklopedyczny przykład udanej, wysokobudżetowej i wysokooktanowej rozrywki na lato - jeśli jeszcze się wahacie, nie błądźcie dłużej. Jest to najprawdopodobniej najlepszy blockbuster tego lata, więc do kina raz raz!
W kinach aktualnie królują "Strażnicy Galaktyki". Ta banda cudaków ze zmutowanym szopem na czele to grupa naprawdę niezwykłych superbohaterów. Jednak to nie pierwsi tak dziwni herosi. Przed Wami zbiór nietypowych filmów o gościach w lateksach i gaciach na rajtuzy.
Nie będę czarować. Komiks Strażników Galaktyki znam z zaledwie kilku obrazków i jeśli miałbym sobie przypomnieć jakiś element, który wpadł mi w oko, byłby nim strzelający z blastera szop gadający ludzkim głosem. Ten sam szop zresztą sprawił, że zwiastun filmu Jamesa Gunna bardzo mi się spodobał. Choć do premiery obrazu podchodziłem raczej chłodno i bez większych oczekiwań - ściskałem po cichu kciuki, aby reżyser przywrócił blask szlachetnemu gatunkowi, który zatracił się gdzieś po drodze pośród ekranizacji kolejnych komiksów.
Jamesowi Gunnowi ta sztuka się zdecydowanie się udała. Udała się nie dlatego, że miał wór wypełniony po brzegi banknotami, a dlatego, że kino potrzebowało takiego obrazu. Strażnicy Galaktyki to – pomijając komiksowy rodowód – wypisz wymaluj klasyczna space opera z zabawnymi i dobrze zapadającymi w pamięć bohaterami.
Szop używający broni palnej, gadające drzewo, zielonoskóra zabójczyni – osobom niesiedzącym w komiksach pomysł na nowy superbohaterski film Marvela wydawać się mógł nie tyle nietypowy, co wręcz szalony. Tymczasem fani komiksów na wieść o adaptacji Strażników byli zachwyceni. Przygody nietypowej grupy galaktycznych renegatów są bowiem jednym z dwóch filarów czegoś, co powszechnie uznawane jest za najlepszy okres w historii kosmicznego zakątka marvelowskiego uniwersum. A sami Strażnicy dali się poznać jako bohaterowie znacznie ciekawsi od sztandarowych Mścicieli, Mutantów i innych Spider-Manów. Szykujcie się, bowiem czeka Was nie lada historia. Historia pełna podniosłych wydarzeń, bohaterskich czynów i zapadających w pamięć momentów. Historia, która była tak dobra, że przekonała „tych u góry” do zainwestowania kilkuset milionów dolarów w film o badassowym szopie!
Crossover, który określa się mianem matki tego typu wydarzeń oraz mały wycinek olbrzymiego runu Dana Jurgensa w Thorze to komiksy, które opiszę w dzisiejszym "odcinku" cyklu.