Guns, Gore & Cannoli 2 (PS4) - eks-gangster bohaterem wojennym
Deus Ex: Rozłam Ludzkości - recenzja gry tylko i aż bardzo dobrej
Sleeping Dogs: sandbox niemal idealny w oczekiwaniu na GTA V
Gry MMO w które grałem i jak się w nich bawiłem (wersja uaktualniona 2014).
Wielka tajemnica - recenzja Kara no Shoujo
The Solus Project (PS4) - w poszukiwaniu drugiej Ziemi...
Większość gier kończy się w momencie pokonania zła i uratowania świata. Dzielny bohater stawia czoło przeważającym siłom wroga i zmiata je z powierzchni ziemi. Dungeons 2 podchodzi do sprawy trochę inaczej. Tytuł ten tak naprawdę zaczyna się w momencie, gdzie w typowych grach oglądalibyśmy napisy końcowe. Czy to jednak wystarczający powód by zainteresować się tą grą strategiczną?
Epoka internetu sprawiła, że wiele z moich opinii i przekonań okazało się przynależeć do grupy tych niezbyt popularnych. Przykładowo byłem przekonany o genialności filmu Nieśmiertelny II. Dopiero jako dwudziestolatek dowiedziałem się, że jeden z filmów mojego dzieciństwa jest chałą. Podobnie było w przypadku Wojowniczych Żółwi Ninja. Moim faworytem zawsze był Leonardo. Niby trochę podejrzane było, że jak udawaliśmy TMNT to nikt inny nie chciał nim być. Jednak dopiero podczas jednej z wielu durnych debat online pojąłem, że Leo nie jest specjalnie lubiany ani doceniany. Uzbrojony w tą wiedzę postanowiłem spróbować pograć w Teenage Mutant Ninja Turtles: Mutants in Manhattan i poznać zalety tych „lepszych” żółwi. Niestety czas spędzony z tym tytułem doprowadził do tego, że nienawidzę Wojowniczych Żółwi Ninja.
Produkcję studia Grashoppers Manufacture zaczynałem z dużymi nadziejami, by po pierwszej godzinie zagubić się w skomplikowanej fabule, dziwnym świecie i łamiącej schematy mechanice zabawy. Zniechęciłem się. Wypadało jednak tytułowi przez wielu chwalonemu za unikalność dać szansę. Kontynuowanie gry o zabójcach Smithach okazało się jedną z moich najlepszych decyzji ostatnich lat.
Dziś ma miejsce światowa premiera filmu Warcraft: Początek (do polskich kin trafi on 10 czerwca). Przez cały okres prac nad adaptacją jednej z kultowych marek firmy Blizzard Entertainment gracze wyrażali swoje obawy co do ostatecznego kształtu produkcji. I wiele wskazuje na to, że nie były one bezzasadne. Pierwsze recenzje sugerują bowiem, iż najnowszemu obrazowi w reżyserii Duncana Jonesa (Moon, Kod nieśmiertelności) daleko do miana dzieła wybitnego.
Któregoś dnia uświadomiłem sobie, że nie nadaję się do roli skrytego zabójcy. Jestem zbyt niecierpliwy i nie wyobrażam sobie wyczekiwania na swój cel. Nie przeszkadza mi to jednak w graniu we wszystkie skradanki. Wynika to z faktu, że inteligencja wrogów w grach tego typu jest zazwyczaj na poziomie małego dziecka. Nawet jak coś zobaczą to po kilku chwilach o tym zapomną i nie chce im się dokładnie wszystkiego sprawdzić. Któregoś dnia jednak pojawi się gra, gdzie wszystkie stosowanie przeze mnie sztuczki okażą się bezużyteczne. Nie jest to jednak dzisiaj. Miałem okazję pograć w Shadwen i dawno już nie miałem tak mieszanych odczuć w stosunku do jakiejś produkcji. To chyba nie wróży temu tytułowi zbyt dobrze.
Z Final Fantasy X-2 zawsze miałem sporo problemów. Jestem posiadaczem trzech kopii tej gry w wersji na PlayStation 2. Dwie z nich kompletnie nie działają i zawieszają się podczas początkowego filmiku. Oznacza to, że przez wiele lat znałem ten tytuł jedynie jako „To Final Fantasy, gdzie bohaterki są gwiazdami J-Pop”. W końcu udało mi się zdobyć działającą wersję gry i skończyć nową przygodę Yuny. Niestety mój odbiór gry naznaczony był traumą związaną z wyświetleniem intra dobre 100 razy nim miałem okazję zagrać. Po latach mam okazję ponownie przetestować ten tytuł bez J-Popowego piętna Może w końcu będę mógł trochę obiektywniej odpowiedzieć na pytanie czy Final Fantasy X-2 HD Remaster warte jest zakupu?
W ostatnich latach zauważyłem, że granie na komputerze ma pełno zalet. Nie chodzi mi tylko o niższe ceny gier, częste promocje i bundle czy też lepszą oprawę graficzną od konsolowych wersji produkcji.
Dlatego też jak tylko dowiedziałem się o premierze Final Fantasy X/X-2 HD byłem strasznie podekscytowany. Wreszcie będę mógł powrócić do świetnej gry i nie będę musiał już przejmować się rzeczami takimi jak wsteczna kompatybilność czy inne konsolowe udziwnienia utrudniające granie w moje gry. Od teraz Final Fantasy X będzie na zawsze w mojej bibliotece Steam i będę mógł w ten tytuł zagrać praktycznie kiedy tylko mi się zechcę. Czy to jest jedyny argument przemawiający za zakupem pecetowej edycji Final Fantasy X?
Prawie tysiąc godzin w Counter-Strike: Global Offensive i 15 w Rocket League. Widzicie zbieżność? Raczej nie, bo jej po prostu nie ma! Jednak czego by nie mówić, to CS na razie chowa się do szafy, a na tronie króla codziennych sieciowych zmagań zasiada samochodowa odmiana futbolu. Rocket League totalnie mną zawładnęło, nie pozwalając wykonywać najprostszych czynności bez wyobrażenia sobie przebiegu kolejnego meczu. I w rzeczy samej – identycznie jak syndrom „jeszcze jednej tury”, tak tutaj działa efekt „jeszcze jednego meczu”.
Każdy kto pamięta końcówkę lat 90. i początek XXI wieku musi przyznać, że mania na Pokemony opanowała prawie cały świat. Kieszonkowe Potwory były wszędzie i każdy chciał „złapać je wszystkie”. Sukces tej produkcji sprawił, że szybko otrzymaliśmy masę naśladowców. Nic jednak nie dorównało produkcji promowanej przez Pikachu. Teraz na rynku pojawia się nowy gracz, który chyba celuje w ten sam target. Mamy słodziutkie stworki i zabawę w zbieranie ich. Do tego za produkcja tą stoją mistrzowie z Level-5. Czy Yo-Kai Watch okaże się Pokemonami XXI wieku?
2 godziny i 56 minut pokazał licznik przy pierwszym przejściu trybu fabularnego Double Dragon Neon. W niecałe sto osiemdziesiąt minut, za pomocą celnie wymierzonych ciosów i kopniaków, uratowałem Marian z rąk przebiegłego Skullmagedona. Niech jednak nikt nie waży się na długość rebootu słynnej serii narzekać, bo to skondensowane perfekcyjnie dzieło dla wszystkich fanów chodzonych bijatyk i pasjonatów kanapowego multiplayera.