Recenzja gry The Fruit of Grisaia
Gry dla fabuły - czym są visual novels?
W co gracie w weekend? #405: Higurashi: When They Cry i FFXIV
W co gracie w weekend? # 404: FFXIV, Gears 5 i The Labyrinth of Grisaia
W co gracie w weekend? #392: Demon’s Souls, XCOM2 WotC, Fate/Stay Night i Gears of War 3
W co gracie w weekend? # 390
Lubię horrory i thrillery, gdzie grupa bohaterów z jakiegoś powodu zostaje zamknięta razem w pomieszczeniu i muszą rozpocząć okrutną grę by znaleźć wolność. Filmy takie jak Red Room, Saw czy nawet Battle Royale świetnie pokazują czego jest w stanie dopuścić się człowiek by przeżyć. Podobnych emocji trudno szukać w wielu grach bo trudno je połączyć z jasnym podziałem na to kto jest dobry a kto zły. Na szczęście istnieje kilka wyjątków, które udowadniają że da się zrobić świetne gry o byciu uwięzionym w pułapce. Bez wątpienia należy do nich cykl Zero Escape. Tylko czy najnowsza część serii o tytule Zero Time Dilemma stoi na tak samo wysokim poziomie jak jej poprzedniczki?
Visual Novel to gatunek, który w Polsce nie cieszy się zbyt wielką popularnością. Wymaga sporego zaangażowania w przedstawianą opowieść, przebicia się przez tysiące linijek tekstu, a to wszystko najczęściej okraszone jest wyjątkowo statyczną oprawą graficzną. Czy może być gorsza rekomendacja? Mimo tych wszystkich pozornych wad Danganronpa: Trigger Happy Havoc, utrzymała mnie przed ekranem, aż do końca…
Uprowadzona przez szaleńca grupa przypadkowych ludzi zostaje uwięziona w tonącym liniowcu. By przeżyć i wydostać się z pułapki muszą współpracować, by wygrać dziwaczną, matematyczną grę, do udziału w której chce ich zmusić sadystyczny porywacz. Jak jednak się zjednoczyć, gdy każdy może być zarówno sojusznikiem, jak i wrogiem?
Japoński rynek gier niezależnych przez lata pozostawał odizolowany od reszty świata. Dopiero kilka lat po zachodnim boomie na produkcje indie zaczynają do nas docierać pierwsze perełki z dalekiego wschodu. A teraz część z nich można kupić za grosze.
Każdego z nas nachodzi czasami ochota na spróbowanie czegoś nowego, wpłynięcie na nieznany obszar. Jakiś czas temu szukałem odmiany od produkcji głównego nurtu i udało mi się znaleźć niezwykle interesującą, darmową produkcję.
Im dłużej się zastawiam, tym mocniej utwierdzam się w przekonaniu, że Dark Scavenger jest jedną z moich ulubionych gier przygodowych. I jednym z ciekawszych RPGów w jakie grałem. Oraz numerem dwa jeżeli chodzi o takie mieszanki w ogóle. Po Radical Dreamers, ma się rozumieć, ale teraz to nie ważne. Bo Dark Scavengera możecie kupić za drobne.
Witam w pierwszej niszgiercowni! Rozpoczynając nowy, zerznięty od samego Heda zamysł przeglądu skupię się nie tylko na grach (nie)zależnych, ale także niszowych, japońskich, visual novels i retro. Zasada jest prosta – co odcinek o visual novels, RPGu, grze niezależnej oraz prawdziwej retro-produkcji.
W pierwszym odcinku o nowym-starym Ys Origin, produkcjach Manga Gamera, horrorach wszelkiej maści i Humble Bundle.
My Girlfriend is the President to kolejna komedyjka eroge, która została wydana na zachodnich rynkach przez JAST USA. Tym razem akcja toczy się nie tylko w szkole, akademiku czy jakiejś fantastycznej krainie, ale przenosi nas również do pałaców i Białych Domów. W końcu podrywamy rządzące tym światem, wśród których znajdą się pani Obama czy pani Putinowa. Jest głupio, jest zabawnie, jest nietypowo. Jest po japońsku. Bo za przeproszeniem – tym razem to my mamy możliwość przelecenia rządzących tym światem.
Do pewnych gier trzeba podchodzić inaczej. Po Shuffle! sam nie wiedziałem czego się spodziewać. Z jednej strony byłem świadomy, że to przede wszystkim coś na kształt dating sima, z drugiej miałem szczerą nadzieję na coś więcej niż porno z dialogami. Okazało się, że w istocie jest to bardzo rozbudowana fabularnie „randkówka”, w której chodzi przede wszystkim… no o kontakty międzyludzkie. I to z bardzo małą ilością macanek!
A Scar of the Doll to kolejna, dobra pozycja do zapoznania się z gatunkiem mystery novels/visual novel niewielkim kosztem. Za grę odpowiada autor scenariusza do bardzo fajnego Folklore, co dla mnie jest wystarczającą rekomendacją. Siliconera ma również ciekawy wywiad z developerami.
Tytuł opowiada o poszukiwaniach zaginionej siostry i NIE ma żadnych „niegrzecznych scenek”. Póki co mogłem zagrać tylko kilka chwil (tak, nie posiadam niestety odpowiedniego sprzęciku), ale zapowiada się ciekawie. Jest tajemnica, jest przyjemna oprawa, a sama gra podobno zajmuje 4-6 godzin.