Wielu zapowiadało, spekulowało, krytykowało, a następnie podłapało kontrowersje z domniemanym „ułatwiającym grę zaopatrzeniem”. Po tym wszystkim jednak temat się skończył, bo gra zadebiutowała i niewielu odważyło się kupić coś, co w przyszłości będzie darmowe i nie cieszy się raczej pozytywną opinią ogółu społeczeństwa. Ja jednak przy H1Z1 spędziłem już sporo czasu i śmiem twierdzić, że jest to produkcja na tle konkurencji wybitna.
Połączenie DayZ z Minecraftem to coś, na co od dawna czekają fani wszelkich survivalowych sandboksów i zabijania zombie. Marzenie to stara się spełnić studio o uroczej nazwie The Fun Pimps, a ich dzieło, nazwane 7 Days to Die, ma pozwolić nam na granie w otwartym, losowo generowanym świecie wypełnionym żywymi trupami. Jednak główną atrakcją tego świata ma być oczywiście budowanie własnych konstrukcji, niczym w grze studia Mojang. Gra po udanej kampanii na Kickstarterze trafiła na Steam Early Access. Wszyscy wiemy jak to bywa w takich przypadkach, przekonajmy się więc, czy 7 Days to Die można już nazwać grą.
Temat Steam Early Access był już wielokrotnie wałkowany i mogłoby się wydawać, że wszystkie kontrowersje z tym związane mamy już za sobą. Valve zredagowało regulamin usługi, a konsumenci, nauczeni doświadczeniem, zastanawiają się dwa razy przed kupieniem kolejnej „zombie-bieganiny” w płatnej wersji beta. Cóż za naiwna myśl z mojej strony. Nic z tych rzeczy, oczywiście. Nad internetem przeszła kolejna burza związana z grą we wczesnym dostępie, a mianowicie H1Z1. Tym razem jest to jednak sprawa trochę bardziej pokręcona, bo w dużej mierze jest po prostu nieporozumieniem. Niemniej, w przyszłości będzie prawdopodobnie służyć za kolejny przykład problemów, jakie wynikają z niewłaściwego podejścia do Early Access zarówno twórców, jak i graczy.
Nie lubię Early Access. I to nawet nie z tych najpopularniejszych powodów, jak wykorzystywanie mechanizmów do robienia w ciula graczy (Tim Schafer, tak, o tobie mowa) czy zachęcanie klientów do płacenia za coś, za co kiedyś to im się płaciło. Nie, nie lubię EA, ponieważ… granie w nieukończone produkty odbiera pełnię przyjemności płynącą z poznawania wersji finalnej. Weźmy takie The Forest – pierwsza wersja była dość prosta i nafaszerowana bugami, ale grywalna. Tylko że po kilku godzinach zabawy doskonale wiedziało się, co, gdzie, z czym i jak działa. Rozumiało się mechanizmy rządzące rozgrywką i tym samym nie potrafiła ona zaskakiwać. Kolejne poprawki dodają nowe funkcje i zmieniają kolejne elementy składowe produkcji, ale większość podstawowych elementów zostaje taka sama. I tak, obserwując, jak stopniowo gra zyskuje nowe szlify, odbieramy sobie pełnię przyjemności z tego, co będzie sobą prezentować, gdy w końcu ukaże się finalna wersja. Bo większość mechanizmów i tak już poznaliśmy wcześniej – tyle że były one jeszcze na tyle dziurawe, że nie dawały takiej frajdy, jaką mogłyby teraz. Gdybyśmy już ich nie znali.
Wczesny dostęp do gier na Steamie sprawił, że wiele tytułów jeszcze przed swoją oficjalną premierą osiągnęło ogromny sukces. Można tu przytoczyć takie produkcje jak DayZ, Kerbal Space Program czy Space Engineers. Mimo zalet jakie posiada Steam Early Access, coraz częściej steamowy program jest poddawany ostrej krytyce.
Samolot, którym lecimy, rozbija się na nieznanej wyspie. Tylko nam udało się przeżyć katastrofę, a teraz czeka nas długa i ciężka walka o przetrwanie. Dni miną nam na szukaniu pożywienia, zbieraniu zapasów, oraz budowaniu odpowiedniego schronienia. Jednak gdy ostatnie promienie słońca znikną za horyzontem, nie dane nam będzie odpocząć po ciężkim dniu. Las, w którym staramy się przeżyć, pokaże w mroku swoje drugie, straszliwe oblicze, gdy z ciemności zaczną wyłaniać się jego pierwotni mieszkańcy i przyprowadzą ze sobą niewyobrażalne dla ludzkiego umysłu okropieństwa. The Forest intryguje odkąd tylko został zapowiedziany. Chociaż gry o przetrwaniu zaczynaja się ostatnio przejadać, to połączenie z survival-horrorem może dać nam długo oczekiwany powiew świeżości. Mimo że gra jeszcze oficjalnie nie wyszła, od kilku miesięcy dostępne są na Steamie kolejne aktualizacje wersji alfa, tak więc przekonajmy się jak twórcy radzą sobie z tkwiącym w The Forest potencjałem.
To, że w ostatnich miesiącach poszukiwanie środków u klientów jeszcze przed rozpoczęciem procesu produkcji stało się modne, jest więcej niż pewne. Daje to szansę wszystkim, którzy nie są w stanie pozyskać funduszy na start, bez których nawet nie można wytworzyć pierwszych koncepcji w stopniu zadowalającym dla potencjalnego, przyszłego inwestora. Ratunkiem są więc ci, którzy nie szczędzą pieniędzy na swego rodzaju inwestycje z dużym ryzykiem. Ryzykiem, bowiem nigdy do końca nie wiemy, co z tego wszystkiego wyjdzie. Jest to często inwestycja niepewna. Jestem takiej formie przeciwny od dawna, a na poparcie tezy o chwiejności tego podejścia mam dla Was dwa przykłady.
Chciałoby się krzyknąć - nareszcie! Dopiero teraz sprecyzowano czym jest Early Access i jakie wiążą się z tym systemem konsekwencje. A zrobił to nie kto inny, jak sam Steam. Te można by rzec oczywiste wyjaśnienie przekreśliło jednocześnie całą idee wczesnego dostępu.
Idziesz ulicą, a tam nagle jakiś stwór. Po chwili słyszysz przerażający wrzask. Prawdopodobnie zaraz będziesz taplał się w kałuży krwi. Ludzi już nie ma, pochłonęła ich zagłada. W tym świecie będziesz cieszyć się z niewielu widoków. Jednym z nich będzie znaleziony batonik czy garść amunicji. Innym zaś nether, czyli mutant, który w pojedynkę nie jest aż tak groźny. Lubicie ekstremalne przygody? Przed wami proza życia w Nether. W tym momencie jest to wczesna wersja rozwojowa gry, więc prawdopodobnie wiele rzecz zdąży się jeszcze zmienić.
Puny Human Games to niewielka grupa graczy, która zaczęła swoją twórczość od robienia modów. Najsłynniejszy z nich, Dystopia, prezentował cyberpunkową przyszłość i został bardzo dobrze przyjęty. Zamiłowanie do tej stylistyki widać również w ich już pełnowymiarowej grze, Blade Symphony, sprzedawanej obecnie na Steam w ramach wczesnego dostępu. Należy zaznaczyć, że wspomniane tutaj wady i zalety mogą ulec zmianie przed ostateczną premierą tego tytułu, ale już teraz warto mu się przyjrzeć, ponieważ rdzeń tej produkcji i to, co ma przyciągnąć graczy, jest już w stu procentach sprawne. I naprawdę ciekawe.