Pominięci i zapomniani, czyli garść horrorów z ostatnich miesięcy
Pusty człowiek, czyli przyszła klasyka horrorów
Horrorowa trylogia na Netfliksie - recenzja Ulicy strachu
Mercy 2 - Łowcy, kwiaty i krew
The Goon 5 - Coś się kończy, coś się zaczyna
Nasze potyczki ze złem – komiksowi "Nieustraszeni pogromcy wampirów"
Horrory są dosyć specyficznym typem filmów. Nigdy nie wiemy, co dostaniemy. Wysoki budżet i obsada pełna gwiazd kina, nie gwarantują czegoś godnego naszego czasu. Z drugiej strony coś nakręcone za drobne ze znajomymi może okazać się prawdziwą ucztą dla fanów grozy. Dlatego też praktycznie każdy seans jest jedną wielką niewiadomą. Na przykład ja nie miałem pojęcia, że odpalenie filmu Pusty człowiek zaowocuje poniższym tekstem.
Jedną z mocnych stron Netfliksa jest to, że dzięki sile platformy czasem może sobie pozwolić na mniejsze lub większe eksperymenty. Seria filmów Ulica strachu jest takim właśnie małym eksperymentem. Podobno plan twórców zakładał trzy kinowe premiery, każda oddalona od siebie o miesiąc. Pandemia sprawiła, że trylogia trafiła na Netflix, a kolejne jej odsłony - 1994, 1978 i 1666, zadebiutowały w trzy kolejne lipcowe piątki. Taki sposób opowiadania historii, jednocześnie serialowy i filmowy, to ciekawe i dosyć przyjemne doświadczenie, bo Fear Street to zestaw bardzo solidnych produkcji.
Całość bazuje na książkach R.L. Stine'a, pisarza specjalizującego się w straszeniu młodszych czytelników. Reżyserka Leigh Janiak i jej ekipa wzięli sobie to do serca i zaoferowali widzom, z jednej strony, horrory skrojone dla nastolatków i o nastolatkach opowiadające, a z drugiej, trzy produkcje potrafiące zaskoczyć eksplozją przemocy i gore, jakich nie powstydziłyby się najgłośniejsze tytuły z tego gatunku.
Kolacja we wspólnym gronie wydaje się znakomitym pomysłem, by wejść w kręgi nowej społeczności. Problem może pojawić się, gdy jesteś wampiropodobnym monstrum, a Twój organizm na ludzkie jedzenie reaguje gwałtownymi torsjami i metamorfozą w mroczną strzygę.
Ulicą Samotną miotają kolejne wstrząsy. To wybuchowe próby zamordowania Goone'a. Każda z nich niesie ze sobą wiadomość: "Strzeż się!". Kto, do cholery, ostrzega kogoś jednocześnie próbując go zabić? Kapłan Zombie! Przecież wspólny wróg to jeszcze nie powód, by zrezygnować z od dawna planowanego morderstwa...
Profesor Meinhardt i jego asystent pan Knox to klasyczny duet łowców wampirów. W drugiej części "Pan Higgins wraca do domu" z oddaniem godnym powagi swojej misji tropią kolejnych krwiopijców. Przyjdzie im walczyć z księciem wampirów, złożonym z wielu istnień "multiwampirem" czy wilkołaczym łowcą-łowców wampirów.
Bardzo się cieszę, że John Krasinski dał się przekonać do nakręcenia drugiej części bardzo udanego Cichego miejsca. Kontynuacja jest momentami jeszcze lepsza, choć nadal można trochę psioczyć na logikę niektórych scen. Ale po co, gdy poziom napięcia wybija poza skalę. A o to w horrorach chodzi!
Ciche miejsce 2 zaczyna się dokładnie tam, gdzie skończył się poprzednik. Dzielna mama właśnie zastrzeliła stwora, którego superczuły słuch został zbombardowany przesterem z implantu niesłyszącej córki. I teraz obie panie, noworodek i płochliwy syn muszą opuścić swój dom w dolinie, by szukać bezpieczeństwa wśród innych ocalałych. Czyli oto film, którego sporą część była wariacją na temat "home invasion", zmienia się na chwilę w post-apokaliptyczne kino drogi z klimatem rodem z The Last of Us. Poznajemy nowe miejsca, nowych ludzi (ze wskazaniem na straumatyzowanego Cilliana Murphy'ego) i mierzymy się z tym samym zagrożeniem. I to działa!
Bezwzględny morderca dociera do miejsca, gdzie zaoferowano mu pracę bez wynagrodzenia. Wbrew rozsądkowi przyjmuje ofertę. Będzie budował olbrzymi dom. Dom Pokuty. Jest tu tylko na chwilę, ale ponoć każdy kiedyś sądził podobnie. Czy z pracy dziesiątek morderców może narodzić się coś dobrego?
Czy nieśmiertelny Sęp może zostać zamordowany? W jaki sposób potężna matka Zbira poznała jego przystojnego ojca? Czwarty tom mistrzowskiej serii Powella stawia na retrospekcje. Parodiuje superbohaterszczyznę, wyśmiewa współczesne wampiry oraz rozlicza się z kapitalizmem.
Seria nienaturalnych morderstw, wściekle - różowe pasożyty wypełzające z martwych ciał i bladolica dama podróżująca z bogatym starcem. Tak rozpoczyna się nowa seria włoskiej autorki komiksów. Znajdziemy w niej garść westernu, szczyptę powieści groszowych i ekstrakt gotyckiej klasyki grozy.
Gdy tylko dowiedziałem się, że "Potworna Kolekcja" ma zostać u nas wydana po prostu zachorowałem na ten komiks. Straciłem apetyt, nie mogłem spać, ani myśleć o niczym innym. W dodatku za sprawą samych ilustracji, bo nie wiedziałem jeszcze czego spodziewać się po fabule...