Soul Reaver 2 i sztuka opowiadania historii
Wyczekiwany remake Soul Reavera
Too Human i upadek Silicon Knights
NOSGOTH oraz nowe materiały z rozgrywki. Czyli jak to Square Enix zakpiło sobie z fanów
Nosgoth? Legacy of Kain: Dead Sun? O tym jakie błędy popełniło Square Enix!
Jedyna książka na podstawie gry, którą chętnie bym przeczytał
Nie ma rzeczy idealnych, a tym bardziej gier. Nawet jeśli trafimy na murowany hit, musimy liczyć się z jego bugami. Część z nich jest niwelowana w wypuszczanych przez producenta łatkach, jednakże pozostałe błędy pozostają z nami na zawsze. Bugi można podzielić na kilka kategorii. Jedne mogą nas zirytować, drugie zaś rozśmieszyć, a trzecie... ułatwić rozgrywkę. I właśnie tymi ostatnimi zajmę się w niniejszym tekście.
Prawdziwym wampirom trudno się odnaleźć we współczesnej rzeczywistości. Kiedyś panowie wielkich ziem, siejący grozę synowie nocy, dziś zostali poniżeni rolą świecących płaczków, bohaterów melodramatów dla młodzieży wyrosłej na MTV, z których Coppolowski Dracula szczerzyłby kły, aż krwią by się zalał. Dlatego warto cofnąć się w czasie do roku 1999 i przypomnieć sobie ich dawną chwałę w Legacy of Kain: Soul Reaver. Wieść niesie, że Kain napsuł głównemu bohaterowi sporo szkarłatnej cieczy.
Z każdym kolejnym rokiem pojawia się coraz więcej plotek o nowej odsłonie Legacy of Kain. Nie wiadomo jednak czy jest faktycznie w produkcji, ponieważ brakuje potwierdzenia ze strony twórców. Załóżmy jednak, że to prawda. Jak myślicie, co może czuć w takiej niepewnej chwili fan omawianej serii? Odpowiedź jest prosta - burzę spowodowaną przeplatającymi się w głowie pozytywnymi oraz negatywnymi odczuciami. Poniżej opiszę dlaczego tak mam oraz wspomnę o tym, w jaki sposób wyobrażam sobie kolejną odsłonę.
Nie będę spamował - bo nie chodzi tutaj o moją grafomanię, ale o filmik. Remake Blood Omen podobno wciąż się tworzy i fani ponownie pokazują, że potrafią stworzyć coś niesamowitego. Uwielbiam Blood Omen. A poniższe wideo robi na mnie ogromne wrażenie. Na rzecz trafiłem z przypadku i wiem ze to nic nowego, ale... warto zobaczyć. Oby projektu nie ucięto, co niestety jest możliwe, gdy czuwa Square-Enix...
W odpowiedzi na liczne listy i zaczepki pod piekarnią, oto jest: szybka i sprawiedliwa recenzja Legacy of Kain: Defiance. Na samym wstępie muszę zaznaczyć: recenzja ta jest naznaczona moim osobistym zboczeniem, jeśli chodzi o sagę Legacy of Kain, a także piętnem czasu, kiedy to tytuły mają tendecję do pięknienia. Tym niemniej postaram się oddać sprawiedliwość finałowi jednej z najlepszych historii opowiedzianych w grach komputerowych. Ever. Kiedykolwiek.
Saga rozpoczeła się dawno temu, niedługo po premierze Diablo wraz z grą Legacy of Kain: Blood Omen, w której poznajemy szlachcica Kaina otrzymującego szansę dokonania zemsty na swoich zabójcach dzięki przemianie w wampira. Dość powiedzieć, że od tego momentu historia gmatwa się, skacze w czasie w tył i w przód, wprowadza kolejne ciekawe postaci i trwa przez jeszcze cztery tytuły (w kolejności ukazywania się): Soul Reaver, Soul Reaver 2, Blood Omen 2 i wreszcie Defiance, którym krótko zajmę się w tym tekście.