Według przewidywań Brucevsky’ego, firma Sony ma szansę „zamknąć usta krytykom i ostatecznie przekonać wszystkich do tej pory niezdecydowanych”. Jednak w opozycji staje drugi branżowy gigant – Microsoft. Koncern z siedzibą w amerykańskim Redmond nie odpuści, albowiem słaby (nie oszukujmy się) start konsoli Xbox One spowodował, że Bill Gates i spółka muszą nadganiać japońskiego rywala. Być może nieodkryty (jeszcze) line-up przygotowany na targi E3 spowoduje, że to właśnie „zieloni” odzyskają straty i wyścig wystartuje na nowo?
W tekście Bruce’a mogliście przeczytać o kontynuacjach, seqeuelach lub powstania czegoś nowego pod egidą kultowych wręcz marek. Ze stajni MS powstało niewiele tego typu tytułów, które nie doczekałby się kontynuacji gdzieś w teraźniejszości lub nieodległej przeszłości – po prostu czasy kultowego „szaraka” są w dużej mierze nieznane dla fanów urządzeń ze stajni Microsoftu.
Jeśli już w marcu rozglądacie się za kandydatami do tytułu gry roku, to uprzejmie chciałem Was poinformować, że powinniście spojrzeć w tę stronę, o tutaj. Tak, tutaj. Widzicie jak pomiędzy drzewami mignęła przez chwilę biała zjawa ducha lasu? To Ori. Wydaje się niepozorny. Ma długie uszy, ogon i gdyby przymknąć jedno oko, to wygląda trochę jak zmutowany królik. Ale ten niewinny z pozoru gość to prawdziwy wymiatacz, któremu nie straszne są przeciwności losu i gdy pada pod naporem ciosów wrogów lub z powodu braku małpiej zręczności w palcach u sterującego nim gracza otrzepuje się z kurzu i niczym filmowy T-1000 podejmuje kolejną próbę w dotarciu do celu. To nic, że trzysta czterdziestą siódmą. Stara maksyma mówi, że co nas nie zabije, to nas wzmocni, a zapewniam Was, że ze starcia z Ori and the Blind Forest wyjdziecie strasznie pokiereszowani, ale szczęśliwi. Wyobrażam sobie, tak właśnie działa magia dobrych gier.
Do tekstu skłoniła mnie ostatnia „afera” Microsoftu z Xboksami One i własne przejścia z innym koncernem. Kiedyś naprawa gwarancyjna polegała na oddaniu sprzętu do autoryzowanego serwisu - po iluś dniach odbieraliśmy sprawne urządzenie. Teraz, w dużych koncernach, które nie mają już sieci autoryzowanych serwisów, wygląda to trochę inaczej. Niby lepiej, ale nie zawsze…
Udało mi się właśnie ukończyć Deadlight. Utrzymana w eksploatowanym ostatnio na potęgę klimacie apokalipsy zombie gra wciąga na dobre. Nawet kogoś, kto liniowości w grach nienawidzi. Krótko zrecenzuję to, co napotkałem na mojej drodze do wyznaczonego celu.
Kinect Sports to zasłużona, flagowa marka Microsoftu, zachęcająca do zakupu Kinekta. Można się czepiać, że produkcjom dedykowanym sensorowi ruchu wciąż bliżej do mini-gier lub relaksujących przerywników zapełniających czas pomiędzy przechodzeniem większych, „poważniejszych” tytułów. Ale żeby tak powiedzieć, trzeba być poniekąd ignorantem, bowiem KS to świetna pozycja, zmuszająca do ruchu przed TV, testująca naszą zręczność, refleks i dająca mnóstwo dobrej zabawy, szczególnie w szerokim gronie. Niezależnie więc, czy lubicie organizować domówki, czy macie dużą rodzinę, czy chcecie bawić się w pojedynkę i pobijać własne rekordy – KS dostarczy wam więcej radości niż przypuszczacie!
Firma Microsoft poinformowała o nabyciu studia Twisted Pixel, czyli autorów takich hitów jak Comic Jumper, Ms. Splosion Man, czy niedawny The Gunstringer. Tym samym, gracze mogą być pewni, że w przyszłości produkcje dewelopera, znanego z poczucia humoru, zwariowanych pomysłów i innowacyjnej rozgrywki, trafią na Xboksa 360.