Zamieszanie wokół GOG.com - dzieło Szatana czy marketingowy majstersztyk CD Projektu? - Jiker - 23 września 2010

Zamieszanie wokół GOG.com - dzieło Szatana czy marketingowy majstersztyk CD Projektu?

Zamieszanie z serwisem GOG.com, którego "zamknięcie" okazało się jedynie marketingowym chwytem, spotkało się z bardzo zróżnicowanym przyjęciem. Jakby jednak nie patrzeć, o serwisie usłyszał niemal cały growy świat.

Nagrobek potwierdzający śmierć bety GOG.com.

O ile bowiem opinie zwykłych użytkowników i czytelników są mocno opozycyjne względem siebie  - według jednych był to cios poniżej pasa, według innych zagranie ze wszech miar udane - o tyle media  sugerują niemal jednym głosem, że sam sposób poinformowania o zmianach na GOG.com był "zaskakujący", a zainteresowanie jakie sobą wzbudził z pewnością wyjdzie serwisowi na dobre (patrz: IncGamers, GamesIndustry). Nawet jeśli już pojawiały się głosy sprzeciwu, to raczej w kontekście niewinnego pogrożenia palcem (vide: VG247).

Portal stworzony przez polski CD Projekt, dotąd nieco niszowy i znany głównie w kręgach fanów starszych, kultowych gier pecetowych, trafił w końcu na usta wszystkich. O weekendowym, tajemniczym zniknięciu serwisu, a także spekulacjach o jego zamknięciu, rozpisywał się cały świat. Poświęcony sprawie temat na forum NeoGAF - zwyczajowym miejscu spotkań najwięszych hard gamerów na świecie - bardzo szybko rozciągnął się na kilkadziesiąt stron, niczym przy omawianiu zapowiedzi wielkich hitów, czy też prześmiewczym traktowaniu epickich wpadek ludzi z branży. Pod newsami lądowały setki komentarzy osób, twierdzących, że choć dotąd nie znali GOG-a, to jednak bardzo chętnie skorzystali by z jego oferty, gdyby trafiły do niej pierwsze części Thiefa.  

Reprezentanci GOG.com i CD Projektu w przebraniach mnichów przepraszający za całą sytuację, zapowiedź nowych funkcjonalności, a przede wszystkim informacja o dołączeniu do oferty pierwszego Baldur's Gate z dodatkiem Opowieści z Wybrzeża Mieczy przeszły tym samym płynnie do świadomości graczy.  Od teraz wiedzą już oni, że na rynku działa serwis oferujący im stare tytuły działające na nowych Windowsach, a przy tym wolne od jakichkolwiek zabezpieczeń antypirackich. I choć wielu zwykłym użytkownikom medialne zamieszanie nie przypadło do gustu, na ich miejsce z pewnością wskoczy wielu nowych.

Inną kwestią jest to, czy GOG.com stanie się serwisem na miarę głównej alternatywy dla Steama (taka obietnica pojawiła się podczas konferencji). Osobiście uważam, że bedzie to niezwykłe trudne, m.in. z uwagi na to, że Steam to nie tylko serwis dystrybucji cyfrowej, ale cała platforma, oferująca także szereg innych funkcjonalności. Zapowiedzi twórców GOG-a nie wykraczają tak daleko, więc dążenie do faktycznej altarnatywy może być utrudnione.

GOG.com nie poradził sobie z nadmiarem odwiedzających. Mimo zapowiadanej na godzinę 14:00 oficjalnej premiery.

I jedyną łyżką dziegciu w beczce miodu wydaje się tu być fakt, że nowy GOG.com, który miał oficjalnie wystartować o godzinie 14:00 polskiego czasu, ma najwidoczniej spore trudności z ogarnięciem ogromnej liczby osób zainteresowanych tematem. Serwery nie wyrabiają, o czym informuje nas po każdym odświeżeniu strony stosowna grafika. Podobno taka sytuacja była zakładana przez CD Projekt, aczkolwiek wydaje mi się, że liczba ciekawskich osób przerosła oczekiwania. Pozostaje liczyć na to, że miśki uporają się z robotami w miarę szybko.

Edit: Serwis powoli powstaje z martwych. Można się już dostać na stronę główną, aczkolwiek szperanie po podstronach jest chwilowo ciągle utrudnione.

Edit 2: Trudności jednak ciągle występują. Osobiście na GOG-a wchodzę raz na kilka/kilkanaście prób (godzina 14:59).

Edit 3: Na stronie opublikowano oficjalne przeprosiny za trudności z funkcjonowaniem serwisu:

Oficjalne przeprosiny za problemy z funkcjonowaniem GOG.com.
Jiker
23 września 2010 - 12:50

Uważam, że akcja marketingowa związana z serwisem GOG.com...

...była jak najbardziej udana i szybko zaprocentuje! 66,3 %

...wpłynie negatywnie na wizerunek serwisu, ale przyniesie skutek. 15,3 %

... była nieporozumieniem, które przyniesie więcej szkody niż pożytku. 18,4 %