Metal Slug XX nie jest fajny... - Pita - 24 sierpnia 2011

Metal Slug XX nie jest fajny...

Metal Slug skończył się na Kill’em All 5. Szczyty osiągnął przy części drugiej i trzeciej. Czwórka oraz szóstka były nudne, nieciekawe i słabe. Ale siódemka oraz XX są jeszcze gorsze. Bo są kompletnie nijakie.

 Niestety pomimo mojej ogromnej miłości do tej serii i SNK nie mogę udawać, że jest porządku, kiedy porządku po prostu nie jest. Metal Slug XX rezygnuje z wielu fantastycznych elementów serii – wyśmienitego humoru, przepięknych, pixel-artowych teł, tony alternatywnych ścieżek, różnorodnych slugów i wrogów, w zamian oddając graczowi jako-taki misz-masz elementów z wielkich poprzedników, parę dobrych akcji i dużego robota. Trochę za mało. 

 Nie można też ukrywać, że gra w to się lepiej w multiplayerze, co dokopuje wersji PSPkowej, która za to wygląda lepiej od wersji Xboxowej, której niedbała konwersja, niedbałej konwersji z NDSa nie bardzo służy. Ta gra nie posiada ani kszty z elementów, które czynią po dziś dzień Metal Slugi wybitnymi, nie posiada złożonych etapów 3jki, czy masy sekretów 2X. Co prawda plusem jest możliwość zagrania Leoną (jako DLC, duh!), część artworków, ale… to po prostu za mało.

Formuła Contry na tak wiele do zaoferowania, co na nowo udowadniają inni developerzy. SNK nie daje rady ;(. 

W czasach, gdy wychodzą tak fantastyczne gry jak Castle Crashers oraz Alien Homid bezpośrednio inspirowane dokonaniami SNK szkoda patrzeć jak dawny gigant rynku arcade nie jest w stanie stworzyć porządnej gry w gatunku, którym kiedyś rządził.

 Najlepiej o tym świadczy smutny fakt, że po dwóch skończeniach gry nie mam już żadnej ochoty do niej wracać. Czego nigdy bym nie powiedział o pierwszym Metal Slug X. SNK, wstydźcie się. Pogrzebaliście kolejną ze swoich wielkich licencji. 

Pita
24 sierpnia 2011 - 18:49