Rzecz o YouTube czyli problem 'hejtowania' i brak reakcji. - Qualltin - 6 października 2012

Rzecz o YouTube, czyli problem "hejtowania" i brak reakcji.

Serwis YouTube nieprzerwanie od lat jest guru na rynku filmów wideo w Internecie. Nie ma się co spierać, bo każdy uważnie obserwujący życie w sieci zauważy, że większość z prezentowanych filmów czy odnośników do nich pochodzi z należącego do Google giganta. Niestety, z popularnością przychodzą też pewne bolączki. Jedną z nich jest, spotykany głównie w ostatnich latach, wzmożony udział pojęcia „hejt” w youtubeowskim społeczeństwie oraz wypływ tej „dziedziny” poza obręb portalu. Według mnie jednak portal ma swój udział we wzroście ludzi hejtujących. Pośredni, ale jednak. Bierność też jest karana, a przynajmniej powinna być. Zajmijmy się tematem dokładniej.

To też odpowiedzialność.

Na platformie, która powstała w 2005 roku, znajdziemy już wszystko. Poczynając od wybitnych dzieł muzycznych, przez fragmenty filmów i ich zapowiedzi, a kończąc na seriach typu „fail miesiąca”. To, jaką wartość edukacyjną, wychowawczą, kulturalną czy moralną niosą za sobą takie filmy, jest wysoce niezadowalające, ale każdy się z tym już pogodził. Co jednak z nowym trendem w społeczności noszącym dumną nazwę „hejtowania”? Od parunastu miesięcy, bo nie wydaje mi się, aby to zjawisko tak silnie egzystowało wcześniej, na wielu kanałach i pod wieloma filmami dzieją się dantejskie sceny. Armie popleczników YouYubera X, nazywając to oczywiście z pewną dozą ironii, próbują zmieszać z błotem innego YouTubera Y. Często wszystko na wyraźny znak i rozkaz wrzucającego filmy, czasami wystarczy tylko wyczytany między wierszami bodziec.

Nie mniej jednak jest to nasilone bardzo zjawisko. Jako neutralny, obiektywny obserwator przyglądam się  temu od dłuższego czasu. Głośno było już o sytuacjach, w których próbowano zlinczować internetowo YouTubera, który stwierdził, że na wrzucaniu filmów nie zarabia. Sytuacja mniej lub bardziej skomplikowana, jednak ukazująca to okropieństwo nowej mody. Ci, którzy stworzyli swoje konta i zyskali popularność, czasem nie wiedzą, jaka rzesza zapatrzonych w nich dzieci i nastolatków patrzy. Gotowi na jedno skinienie zagryźć rynkowego rywala. Sprawy często mogą aspirować do rozpatrzenia przez wymiar sprawiedliwości, jednak nie każdy na takie rozwiązanie się szykuje. Co jednak robi sam YouTube aby takich sytuacji uniknąć? Z przykrością muszę stwierdzić, że niewiele. Przynajmniej nie tyle, aby dało się to zauważyć.

Żeby to hejt kończył się tylko na łapce w dół...

Moja wypowiedź ma charakter spostrzeżeń zebranych w całość i nie mają posłużyć jako oskarżenia i żale, ale bardziej jako zwrócenie uwagi na problem z ewentualną ofertą rozwiązań. Wydaje się, że portalowi brakuje osób pełniących funkcje czysto porządkowe. Rozpocznijmy od samego poziomu komentarzy. Pomijając głupotę, często natrafimy na wulgaryzmy i brzmiące nieraz jak groźby zapewnienia. Czy wyciągane są jakiekolwiek konsekwencje bądź czy karani są jakkolwiek tacy użytkownicy? Nie widać, bo cały czas sieją zamęt pod filmami. Nawet jeśli, to nie sztuką jest założyć sobie nowe konto. Brakuje solidnego rozwiązania. Musimy pamiętać, że YouTube nie jest tylko katalogiem filmów, ale także już na swój sposób serwisem społecznościowym. Co prawda nie ma tutaj jeszcze eurogąbek, ale cóż..

Idąc dalej tropem „hejtowania” docieramy do działalności osoby popularnej, która w jawny, czasami ukryty między wierszami sposób namawia swoich wielbicieli, zagorzałych (często mających przez taką osobę wypaczone spojrzenie na świat) dzieci i nastolatków zbuntowanych, do sprawienia tęgiego manta właścicielowi konkretnego kanału. Takie osoby bezkarnie korzystają sobie nadal z dobrodziejstwa partnerstw oferowanych przez portal, a istnieje wysokie ryzyko, że podobna sytuacja z udziałem takiej osoby znów będzie miała miejsce i ponownie będzie mogło dojść do naruszenia czyjejś godności czy prywatności. A wszystko tylko dlatego, że mieszanie kogoś z błotem budzi wysokie zainteresowanie w pewnych kręgach, a zainteresowanie owocuje wyświetleniami, a dalej idą pieniądze.

Zdaję sobie sprawę z faktu, iż wprowadzenie systemów rozwiązujących podobne problemy może być nad wyraz trudne. Implementacyjne kłopoty na pewno nie raz dałyby o sobie znać, jednak gigant i potentat rynku powinien przygotować zgraną ekipę, która na przestrzeni dłuższego czasu wprowadziłaby bariery dla głupoty i „hejtowania” oraz metody karania osób czynnie biorących udział w procederze. Czemu nie pomyśleć o wprowadzeniu funkcji osoby porządkowej (a jeśli taka nie istnieje, to zająć się reformowaniem jej zakresu działalności, bo brakuje widocznych efektów), która zainteresowałaby się każdymi przejawami podobnych incydentów próbując je odpowiednimi narzędziami zażegnać? Są szanse zdecydowanie rozwiązać ten problem, jednak wiąże się to ze stanowczym wykonaniem pewnego kroku, który może pociągnąć za sobą konieczność gruntownych zmian. Wszystko to jednak może sprawić, że YT stałby się bardziej przyjazny dla świata, odbiorców i jego podpory, czyli aktywnie działających, chętnie subskrybowanych YouTuberów.

Qualltin
6 października 2012 - 19:51

Widzisz jakąkolwiek szansę na rozwiązanie problemu "hejtowania" na YouTube?

Tak 8,8 %

Zdecydowanie nie 38,9 %

Trudno powiedzieć. To zależy od wielu czynników 52,2 %