Faceci nie lubią zakupów… - LoneWolf - 29 października 2012

Faceci nie lubią zakupów…

Gdy wchodzę do galerii handlowej, pierwsze co robię to kieruję się tam, gdzie oferuje mi ona zobaczenie tego co lubię najbardziej – oczywiście są to gry. Pierwszym takim miejscem jest Empik. Przemierzam regały z prasą, skanując chwytliwe tytuły, ale nie, polityka już mnie nie interesuje, szkoda czasu na politykę. W końcu docieram do regałów z grami, przeglądam Top 10 najlepiej sprzedających się gier, szukam wzrokiem nowości i spadków cen. Wiadomo – w Empiku zawsze o 10zł drożej niż w Saturnie, który jest kolejnym celem wyprawy. Galeria handlowa to specyficzne miejsce, zaprojektowana tak, aby zaspokajać potrzeby człowieka i jednocześnie kusić do zrobienia zakupów. Mamy tu wszystko: innych ludzi, miejsce gdzie można usiąść i odpocząć, zjeść coś, jest tu zieleń i oczka wodne – wszystko aby czuć się tu swobodnie i komfortowo, aby czar miejsca nastrajał do zakupów.

Centrum handlowe Westfield Stratford City ma powierzchnię 270 tys. metrów kwadratowych. Mieści się tam ponad 300 sklepów, 70 restauracji, 14 sal kinowych, 3 hotele oraz największe w Wielkiej Brytanii kasyno.

Docieram do Saturna, stałą trasą wędruje do działu gier, niezwykle obszernego. Gry są podzielone na wiele działów, dla mnie jednak, zawsze najważniejszy był ich podział cenowy. Gry to drogie hobby, oczywiście jeśli chcemy być na bieżąco z nowościami. Gry zależnie od ceny, dzielę na trzy grupy: gry z półki marzeń, gry z drugiej półki i gry z koszyka. Najnowsze gry z najwyższej półki to często tylko marzenie dla odbiorcy wirtualnej rozrywki. Gry z tzw. drugiej półki są wydatkiem na który może pozwolić sobie niemal każdy fan. Ostatnią grupą są gry z koszyka, gry po 5-10-15 złotych, resztki z magazynów, przeceny, crapy i tym podobne. Każda grupa ma swoich odbiorców, swój docelowy target, ale dojrzały fan nie pogardzi żadną z tych grup. Czekamy, aż gry z półki marzeń stanieją, a w między czasie gramy w gry z drugiej półki. Gry z koszyka to szansa na zakup starszego tytułu, na który kiedyś zabrakło czasu, pieniędzy czy po prostu został przeoczony w natłoku nowych produkcji. Moja wyprawa do galerii, zazwyczaj kończy się window shoppingiem, ale czasem wracamy z niej ze zdobyczą. Galeria to „pełny świat”, zawierający wszystko to, czego czasem nam brak. Może to być towarzystwo, mogą to być dobra materialne, może to być po prostu poczucie luzu, którego nie doświadczamy w naszym życiu. Kupując grę, zabieramy cząstkę „pełnego świata” do naszego domu. Gra staje się naszym łącznikiem z pełnym światem, w którym niczego nie brakuje, pomaga nawet przed jej uruchomieniem.

LoneWolf
29 października 2012 - 21:53