W co grywają Androidy? Wstępniak - OsK - 11 lipca 2013

W co grywają Androidy? Wstępniak

Długo nie pisałem na Gameplayu. Przez ponad miesiąc byłem raczej nieczynny, targi E3 śledziłem bardzo pobieżnie, a na szykującą się promocję Steamową w ogóle przestałem zwracać uwagę. Nie znaczy to jednak, że zupełnie odstawiłem nowe technologie, ostatni czas poświęciłem przede wszystkim tabletom i Androidom.

Jako że na tabletach, poza niezliczoną ilością znakomitych aplikacji biurowych, można również odpalać gry, zająłem się testowaniem tego, jaką rozrywkę może zapewnić „Google play”. Mimo ogólnego wniosku, że spacer po markecie jest jak partia w sapera z ustawioną maksymalną ilością min, znalazło się parę gier, które pod względem dawanej frajdy mogą śmiało konkurować z niejedną produkcją konsolową.

Powybierałem najciekawsze z nich i postaram się je opisać w cyklu recenzji.

Podczas wyszukiwania interesujących pozycji, mimo istnienia całej masy serwisów i możliwości komentowania w samym „Google play”, nieraz zdarzało mi się wdepnąć w coś, czego wolałbym uniknąć. Gier, w które nie warto grać, nie recenzowałem. Szkoda czasu zarówno mojego, jak i ewentualnego czytelnika.

Poniżej przedstawię tylko skrótową charakterystykę tego, czego możecie spodziewać się po następnych artykułach z cyklu „W co grywają Androidy?”.

Zupełnie oczywiste jest, że najłatwiej „wdepnąć” można ze względu na samą jakość gry. Szerokim łukiem w doborze tytułów do recenzji omijałem:

- gry zrobione byle jak – pozycje niedopracowane, które nawet jeżeli miały ciekawy pomysł, zostały zupełnie spalone tragicznym wykonaniem,

- klony produkcji innych firm – często gdy jakaś gra zyskuje dużą popularność, jak grzyby po deszczu wyrastają jej klony, zazwyczaj zupełnie nieudane próby naśladowania, które w efekcie dają produkt podobny, ale pozbawiony już magii pierwowzoru. W kilku przypadkach zdarzało się, że główną zaletą klona była jego darmowość w opozycji do płatnego pierwowzoru,

- gry bazujące na kopiuj-wklej – no, może jedna pozycja z jakiejś paczki klonowanych tytułów się trafi, ale nie ma sensu opisywać kilka razy tego samego,

- gry, które się same przechodzą – zdziwiło mnie jak wysokie noty potrafią czasem dostawać gry, w których nieustannie coś się dzieje: postać gdzieś idzie, toczone są walki, zbierane karty... Tylko że "granie" polega jedynie na klikaniu przycisku "dalej". Żeby chociaż fabuła była na poziomie przeciętnej visual novel...Ale tak nie jest.

Większym zaskoczeniem była dla mnie łatwość, z jaką można natrafić na tytuł o co najmniej nieprzyjemnym systemie płatności. Podczas doboru gier do recenzji miało to dla mnie duże znaczenie. W pełni akceptuję:

- gry darmowe – komentarz nie jest wymagany, wszyscy je lubimy,

- gry płatne przy zakupie, bez dodatkowych opłat – dla niektórych kontrowersyjne jest, gdy gra na Androida kosztuje ponad 50 zł. Nie widzę w tym problemu (tak samo jak akceptuję, że za jeden z najlepszych androidowych słowników języka włoskiego trzeba dać 141 zł), jeżeli gra jest tego warta, można zapłacić. Wydawca przynajmniej był na tyle uczciwy, że podał cenę od razu,

- gry z zupełnie opcjonalnymi płatnościami – jeżeli mamy do kupienia na przykład tylko jakieś niepotrzebne ubranka i dodatki nie wpływające na rozgrywkę, wszystko jest w porządku,

- gry w systemie „płać by nie grać” – czyli tytuły, które wymagają nieco umiejętności, myślenia, zręczności i poświęcenia, ale które dają możliwość sztucznego ułatwienia rozgrywki i skrócenia czasu gry realną płatnością.

Nie akceptuję i nie będę wrzucał recenzji gier, w których płatności są nieuczciwe:

- wymagają opłaty przy zakupie, a później bombardują mikropłatnościami – kupując jakiś produkt, płacąc za niego przed możliwością zagrania, wyobrażam sobie, że nabywam pełnoprawną i wykończoną grę. Jeżeli później ktoś wymaga ode mnie dodatkowych opłat, o czym nie raczył poinformować wcześniej, stanowczo nie zgadzam się na taką politykę.

- gier, które tylko udają darmowe – zdarzyło mi się, że będąc pewnym, że gram w produkt zupełnie darmowy, po ukończeniu jakiegoś etapu otrzymałem informację, że żeby przejść do następnego, muszę zapłacić. Oczywiście od razu kliknąłem, ale chyba nie to, czego chciał wydawca (odinstaluj). Są też gry, które bardzo jawnie oszukują poziomem trudności i/lub tempem awansowania. Jeżeli gra jest oficjalnie darmowa, ale została tak sztucznie skonstruowana, żeby wszystko było zbyt trudne lub zabierało całe wieki, a naprawdę grać mogli tylko użytkownicy, którzy wnoszą mikropłatności, również mówię „nie!”. Nie dlatego, żebym uważał, że wydawca nie ma prawa do takich zagrań, ale dlatego, że nie lubię być oszukiwany i zupełnie inaczej widziałbym sytuację, gdyby stosowna informacja była umieszczona już w samym opisie.

Ani gatunek gry ani to, czy jest prostym tytułem smartfonowym, czy też może konkurować rozbudowaniem z grami konsolowymi, nie ma dla mnie znaczenia. Wszystkie przedstawiane produkcje zostały wybrane tylko z uwagi na przyjemność z rozgrywki. Postaram się recenzować tytuły, które nie "są dobrymi grami na Androida", ale po prostu "są dobrymi grami". Jestem pewien, że każdy znajdzie coś interesującego dla siebie.

Mimo że mam bardzo określony „plan wydawniczy”, jeżeli masz problem ze znalezieniem recenzji jakiejś gry i chcesz, żeby ktoś ją przetestował zanim dokonasz zakupu, daj znać w komentarzach, a zobaczę co da się zrobić.

OsK
11 lipca 2013 - 12:05