'Blog osławiony między niewiastami' - antologia ironii naiwnej - Strider - 11 września 2013

"Blog osławiony między niewiastami" - antologia ironii naiwnej

Artura Andrusa zna chyba każdy Polak. Obdarzony stoickim spokojem kabareciarz, dziennikarz i radiowiec od lat wykpiwa ze sceny otaczającą go rzeczywistość, celnymi, ironicznymi uwagami zwracając uwagę na mniej i bardziej ważne problemy naszego społeczeństwa. I chociaż czasami zdarza się, że ktoś pomyli go z innymi znanymi z telewizji postaciami, to nigdy przez grzeczność nie zwróci na to uwagi, zawsze gotów złożyć podpis w księdze pamiątkowej w imieniu swojego serdecznego kolegi, Piotra Bałtroczyka.

"Blog osławiony między niewiastami" to swego rodzaju hołd złożony literackiemu dorobkowi Andrusa. Niemal 600-stronicowa książka stanowi antologię jego tekstów nie tylko – jak sugerowałby tytuł – zamieszczanych na internetowym blogu, ale również publikowanych w różnych periodykach: "Policja 997", "Prime", "Gazeta lekarska". Znajdziemy w niej zarówno teksty piosenek (na czele z wielkim przebojem "Piłem w Spale, spałem w Pile"*), jak również wiersze i wyniki przeprowadzanych w pocie czoła badań: nad stanem polskiego wojska, na temat problemów Polaków przy kupnie używanych samochodów, czy przy kompletowaniu adresów Urzędów Skarbowych i ZUS-ów.

Książka pozbawiona jest ilustracji. Zamiast nich w "Blogu osławionym między niewiastami" znajdziemy trochę wolnego miejsca na własną twórczość. Jak komentuje to sam autor: "Nie narzucajmy czytelnikom tego co mają oglądać, wystarczy, że narzuciliśmy im co mają czytać!".

Tytuł wydaje się być wręcz stworzony dla osób, które nie lubią dużo czytać (lub nie mają na to czasu, ale w to akurat nie wierzę). Teksty są krótkie (te najdłuższe mają zaledwie 3-4 strony), ale celne – w końcu aby wyśmiać codzienne absurdy życia naprawdę nie potrzeba wiele miejsca. Dzięki temu, nawet jeśli ktoś nie może pozwolić sobie na poświęcenie kilku godzin na lekturę całości, z powodzeniem może wziąć książkę w podróż do pracy, lub szkoły, nie ryzykując, że pogubi się w przemyśleniach autora. Atut to teoretycznie marny, ale w dobie wciąż spadającego czytelnictwa może akurat kogoś zachęci do sięgnięcia po książkę.

Że co? Że chcielibyście wymienienia innych zalet? Jest jedna (podobnie jak wada): to Artur Andrus z całą jego ironią naiwną, charakterystyczną dla rodowitego warszawiaka z Sanoka. Jeśli ktoś nie lubi jego charakterystycznego sposobu wypowiedzi, nie znajdzie w tej książce niczego dla siebie. Jeśli lubi, to innych zachęt nie potrzebuje, i pewnie już dawno pobiegł po nią do księgarni (a przez "dawno", rozumiem naprawdę dawno, książka ukazała się bowiem w ubiegłym roku). Dla mnie "Blog osławiony między niewiastami" to jedno z najciekawszych książkowych odkryć ostatnich miesięcy, które – sądząc po reakcjach znajomych, pożyczających książkę – wpasowało się nie tylko w mój gust.


*nor. "Drack jag i Spała, sov jag i Piła"

Strider
11 września 2013 - 13:07