Poznaj nową muzykę - Grandson gra na gitarze i nie tylko i to jest dobre - fsm - 4 kwietnia 2018

Poznaj nową muzykę - Grandson gra na gitarze i nie tylko, i to jest dobre

Ostatnio miałem okazję rozmawiać z tatą o muzyce, tak ogólnie. Punktem wyjścia do dyskusji był frazes "teraz nie ma tyle dobrej muzyki, co kiedyś". Punkt widzenia mojego taty - dawniej częściej pojawiały się albumy, które rozwalały czachę i katowało się je przez długie lata z niesłabnącą radością. Mój punkt widzenia - teraz jest tak samo, ale przez łatwy dostęp do całej muzyki świata, trudniej trafić na te perły. Jasne, teraz jest więcej odtwórczości i kopiowania, ale zanim dokona się rewolucji, warto śledzić najlepszych. Grandson śledzi.

Ten tekst nie będzie recenzją płyty, bo takowej nasz chwilowy bohater jeszcze nie nagrał. Nie będzie to też taka totalna laurka, bo Grandson nie rozwalił mi czachy. Jeszcze. Dostrzegam jednak potencjał i chcę zwrócić Waszą uwagę na jegomościa, bo może z niego wyrosnąć coś bardzo zaskakującego. Poza tym zawsze dobrze jest poznawać nowe rzeczy.

Grandson to dwudziestokilkuletni artysta z Kanady, który od małego obcował z muzyką i jako nastolatek nauczył się grać na pianinie i gitarze. W pewnym momencie poczuł zew, rzucił szkołę, przeprowadził się i zaczął robić swoje. Nasiąkał muzyką Rage Against the Machine, Nirvaną i współczesnymi hybrydami RnB, popu i punku. A potem zaczął pisać teksty o tym, co go boli. O niesprawiedliwości społecznej. O narkotykach. O trudnościach dorastania. Efektem jest osiem piosenek wydanych między wrześniem 2016, a dwa tygodnie temu. Co jakiś czas Grandson wrzuca gotowy utwór na wszystkie możliwe platformy, a potem czaruje publikę występami na żywo.

Pierwszym numerem było Bills. I od razu nóżka sama zaczęła tupać. Zapętlony gitarowy riff, prosty rytm w tle i trochę śpiew, trochę recytacja nieskomplikowanego, ale trafnego tekstu. Spodobało mi się. Pierwsza myśl - jeśli tak miałby wyglądać taki naprawdę "main" mainstream, to ja poproszę więcej! Po 3 miesiącach pojawił się drugi utwór - Bury Me Face Down. Zasada podobna - gitarowy moty przewodni, nieco tłustszy beat gdzieś z tyłu i wokal na froncie. Ale teraz jakby bardziej słychać solulowego, bagiennego ducha Ameryki. Jest inaczej, ale nadal charakterystycznie.

Mijały kolejne tygodnie, miesiące, a Grandson robił nadal to samo. Wypuszczał nową piosenkę, która identyczne elementy składowe mieszała w świeży sposób: Kiss Bang z kolejnym fajnym riffem i soczystą solówką, Best Friends z dopracowaną formułą użytą po raz pierwszy w debiutanckim kawałku, czy też War z bardzo melodyjną zwrotką i kolejnym fajnym gitarowym motywem. Najlepsze jednak przyszło w postaci dwupaku Blood // Water i Overdose.

Pierwszy utwór zaczyna się bardzo przystępnie, radiowo, nowocześnie, ale dostaje szansę by rozwinąć się w coś cudownie zadziornego, z kolei Overdose jest najlepszym przykładem sprawnego łączenia światów hip-hopu i rocka. Zwrotki bazujące na fajnym beacie z cicho szemrzącą w tle gitarą w końcu przechodzą w rewelacyjną komitywę najtłustszego z beatów i brudnej gitary. Ostatni, póki co, utwór to Thoughts & Prayers - więcej tego samego, ale z jeszcze większym radiowym potencjałem.

Cały Grandson taki jest - w głównym nurcie, ale jednocześnie trochę obok. Kuce i sierściuchy raczej się nie zachwycą, fani agresji i chaosu też nie. To jest takie Twentyone Pilots, tylko dużo, dużo lepsze. No i gość robi to sam. No i ma cudownie konsekwentną oprawę graficzną wszystkich singli. Przemyślana muzyczna kreacja, która miło uzupełnia moje dźwiękowe poszukiwania. Więcej takiej muzy w radiu, a świat będzie milszy. Dalej, wnusiu, pokaż im!

fsm
4 kwietnia 2018 - 15:11